Rozdział 3

10.1K 447 47
                                    

Lucas:

Biblioteka na szczęście nie była daleko dlatego po dwóch zakrętach niezręcznej ciszy byliśmy na miejscu.Przepuściłem Lili w drzwiach i usiedliśmy przy jedym ze stolików. 

Nie wiedziałem jak zacząć rozmowę. Chciałem jej wszystko wyjaśnić, a najlepiej od razu ją oznaczyć żeby inni samce wiedzieli, że jest moja. Ale ona jest człowiekiem i nie zrozumiałaby tego.

Postanowiłem zacząć rozmowę:

-Ile masz lat Lili?

-Osiemnaście a ty? - Idealny czas na założenie rodziny u wilkołaków.

-Ja dziewiętnaście.

- Wyglądasz na starszego - uśmiechneła się. Tak naprawdę mam dwadzieścia pięć lat ale gdybym powiedział jej prawdę jak wytłumczyłbym swoją obecność w szkole. Żeby się tu zapisać musiałem wykorzystać kilka kontaktów.

Chciałem z nią spokojnie porozmawiać, dowiedzie się czegoś o niej. Chciałem żeby mnie przynajmniej polubiła. Wiedziałem, że poczuła coś przy naszym spotkaniu. Nie to co ja ale coś na pewno. 

-Opowiedz mi coś o sobie Lili - poprosiłem.

-Właściwie to moje pełne imię to Lilinna - uśmiechneła się. - Nie ma co opowiadać, nie jestem zbyt ciekawą osobą.

-Nie wierzę - spojrzałem jej w oczy na co się zmieszała. - Jakie masz plany na przyszłość? - Zapytałem choć wiedziałem, że od teraz wszystko się dla niej zmieni. Będzie Luną mojego stada, matką moich szczeniąt, nie będzie miała czasu pracować.

-Chciałabym być lekarzem pediatrą. Po liceum planuję studia.

Moje następne pytania przerwało  czyjeś wejście do biblioteki. Oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi, naszym oczom ukazał się wysoki blondyn. Od razu podszedł do nas z wzrokiem wbitym w moją Lili. Ona też patrzyła na niego z uśmiechem.

Może to jej chłopak. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że może kogoś mieć. Na tę myśl moje oczy zaczęły się czerwienić, a z gardła wyrwał się cichy warkot.

Musiałem się uspokoić bo jeszcze ją przestraszę.

-Lili, tu jesteś. Razem z Sarą szukamy cię od początku lekcji - odezwał się blondyn zerkając na mnie ciekawie. Lili chyba to zauważyła i zaczęła nas sobie przestawiać.

-Sebastian, to jest Lukas. Straciłam przytomność na korytarzu a on mi pomógł. Lukas, to Sebastian mój przyjaciel.

-Zemdlałaś!? Tyle razy ci mówiłem, że za dużo na siebie bierzesz i się przemęczasz - zmarszczył brwi. - Chodź do Sary, ona umiera z niepokoju.

-Masz rację. Pa, Lucas - zaczęła zbierać swoje rzeczy.

-Do zobaczenia Lilianno

Kiedy wychodzili Sebastian położył rękę na tali Lili. Myślałem, że go zabije. Powstrzymała mnie tylko świadomość, że coś mogę niechcący zrobić mojej małej mate.

Postanowiłem poczekać i zobaczyć jak się sprawy ułożą. Naprawdę chciałem jej wszystko spokojnie wytłumaczyć i żeby mnie polubiła ale nie wiedziałem czy wytrzymam. Jeśli on będzie się kręcił za blisko mojej przeznaczonej to może się to źle skończyć.

Tylko moja mateWhere stories live. Discover now