PolHun

559 38 32
                                    

Aldenar1795  tak, znowu rozdział dla Ciebie. Mam nadzieję że twoje oczekiwania zostały spełnione.

***

Dwoje małych dzieci siedziało pod rozłożystymi drzewami. Wielkie dęby dawały osłonę przed jesiennym, lecz parzącym słońcem.
Jego małe promyki przedzierały się jednak przez zielony parasol, i oświetlały zadarty nosek blondynka. Duże, zielone oczka patrzyły na opartą obok osóbkę. Malinowe usteczka rozciągnęły się w lekkim uśmieszku, i chłopiec znowu wrócił do czynności którą wcześniej wykonywał.
A mianowicie, plótł wianek z rosnących na łące pachnących kwiatów. Zgrabne rączki zrywały wszystkie roślinki po kolei, wiążąc razem ich łodyżki i tworząc mały okrąg. Wreszcie, po kilku minutach podniósł do góry wiązankę. Kilka różnobarwnych płatków spadło na trawę i jego białą tunikę. Już chciał włożyć swoje dzieło na jasne włoski, jednak cofnął ręce. Zaczął znowu uważnie przyglądać się kwiatom. Popatrzył w bok, na brązwłosą istotkę. Spokojna twarzyczka, okraszona leciutkim rumieńcem. Wydawać się mogło, że spała. Prawda była inna — chciała jak najwiecej czerpać z ostatnich ciepłych dni na tych ziemiach.

Chłopczyk uklęknął przed osóbką, i ułożył kwietny wianek na falujących włosach. Otworzyły się oczęta. Barwę miały identyczną wręcz co tęczówki blondynka. Zieloną. Jak młodziutkie  zborze na polach, lub trawa na wielkich łąkach.

Oczka spojrzały się prosto w drugie, należące do chłopczyka.

— Możesz wyjaśnić co robisz? Wianki przecież dla dziewek przeznaczone.

Usteczka blondynka rozciągnęły się w słodkim uśmiechu, a na policzki wkradł rumieniec.

— Chciałem z początku zatrzymać go dla siebie, lecz uznaj to za podarek ode mnie. Poza tym, czy ty właśnie dziewczątkiem nie jesteś?

Obdarowana osóbka prychnęła tylko.

— Oczywiście że nie! Jestem chłopcem, tak jak ty. Chociaż nie wiem czy nie powinienem mieć też do ciebie wątpliwości. Twarz twoja jest zbyt delikatna.

Uśmieszek nie znikał z twarzyczki chłopca.

— O mnie martwić się nie musisz. Córki z ziem moich od dawna mówią iż chłopcem jestem. A ty niewątpliwie przypominasz mi jedną z nich.

Mówiąc to, nachylił się nad istotką, i sięgnął po rzemyk trzymający jej włosy upięte z tyłu. Pociągnął za jeden z jego końców, i rozwiązał. Lśniące pasma opadły na ramiona, i także białą tunikę. Zaskoczenie zawitało na rumianej twarzyczce.

— Widzisz, wyglądasz zupełnie jak dziewka.

Tym razem gniew zmył zaskoczenie z buzi.

— Kłamiesz! Nie jestem żadną dziewką! I nie chcę twych głupich wianków! — Mówiąc to, osóbka zdjęła kwiaty z włosów, i rzuciła z powrotem w stronę chłopca. Wiązanka upadła przed nim. Brązwłose dziecko odwróciło się plecami do zielonookiego, i obrażone splotło ręce na piersi.

Blondynek popatrzył z niedowierzaniem na istotkę. I na prezent od niego, odrzucony i leżący na trawie. Wziął go w małe dłonie. Przytulił delikatne kwiaty, przed chwilą zdobiące piękne włosy.
Wcześniej uśmiechnięte usta, teraz niepewnie rozchylone, drżały. Oczęta zabłyszczały od łez zbierających się w nich. Pierwsza kropelka spłynęła po bladym policzku. Odłożył wianek obok siebie, a ręką otarł wilgotny policzek. Pociągnął noskiem, powstrzymując się od głośniejszego płaczu.

Osóbka odwrócona plecami, teraz zwróciła się w stronę chłopczyka. I już po chwili, jak najbliżej mogła tak przesunęła się do towarzysza.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 20, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Chuj Wie - APH One ShotsWhere stories live. Discover now