03 | Isaac

76 19 3
                                    

Nie mogłem powiedzieć, że to, co usłyszałem od Parkera jakoś bardzo mnie zdziwiło. Jego ojciec był totalnym chujem i wszyscy dookoła to wiedzieli. Ale romansowanie z pracownicami to jedno, a podnoszenie ręki na własną rodzinę to drugie.

Po tym jak Park wszystko mi opowiedział, powyzywał ojca, wypalił cztery papierosy i jeszcze raz zwyzywał ojca, z dziwnym spokojem oznajmił, że idzie na biologię. Myślałem, że jak tylko odwrócę wzrok, wsiądzie do samochodu i gdzieś pojedzie. Ku mojemu zdziwieniu chłopak naprawdę poszedł do szkoły i udał się na zajęcia. Ani ja, ani Paul, ani Jay nie chodziliśmy z nim na tę lekcję, więc nie mogliśmy go pilnować.

Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec przerwy, pobiegłem na historię, bo miałem do przebycia dosłownie całą szkołę. A Fitzgerald nie słynął ze spóźnialstwa.

Dopiero, kiedy już siedziałem w sali, mogłem wyciągnąć telefon i napisać do chłopaków. Poinformowałem Jaya i Drake'a, żeby dzisiaj nie denerwowali Parka, bo jego ojcu znowu odpierdala. „Luz" – odpisał jeden, a drugi odesłał znak uniesionego kciuka. O nic nie pytali.

Na przerwie nigdzie nie mogliśmy znaleźć Parkera.

Chłopaki powiedzieli, że nie przyszedł na angielski, który mieli w planie razem.

Nie odpisywał na SMS-y.

I na sam koniec nie pojawił się na chemii.

– Gdzie on kurwa jest? – spytałem, gdy po ostatniej lekcji spotkałem się z Paulem i Jay'em. Na korytarzu było pełno dzieciaków, ale wszyscy zmierzali w tę samą stronę: do wyjścia. Poszliśmy jeszcze do naszych szafek, które były stosunkowo blisko siebie.

– Peterson chciała już nakablować Beckettowi, ale Jay powiedział, że Park poszedł do pielęgniarki. Głupia uwierzyła.

– Jak znowu coś odjebie... – urwał Jay.

– Jak coś odjebie, to wyleci ze szkoły. Dyrektorzy mają go już dość, nauczyciele z resztą też. A skoro jego ojciec nie będzie więcej płacił, to nie będą mieli po co go trzymać.

– Osobiście go, kurwa, zabiję – rzucił Drake i odszedł w stronę swojej szafki. Chwilę później Jay też poszedł i zostałem sam. Może to i lepiej... Pod klasą od matmy stało kilkoro dzieciaków i kilka osób się darło.

Boże, żeby to nie było to, o czym myślę, powtarzałem, przepychając się przez tłum gówniarzy w tamtą stronę.

– Zostaw go! Mocniej! Przestańcie! – krzyczeli wszyscy, którzy otaczali... Parkera, znęcającego się nad jakimś chłopakiem.

– Parker, kurwa! – zawołałem, podbiegając do przyjaciela. Złapałem go za ramiona i odrzuciłem na ścianę. Dzieciak, który był jego ofiarą nawet się nie poruszył. Stał obok skulony i zasłaniał rękoma głowę. – Popierdoliło cię?! – wrzasnąłem na Parkera i spoliczkowałem go mocno, aby się ogarnął. Oczy mu się rozszerzyły – nie spodziewał się, że ktoś go uderzy. Zamrugał kilka razy i w końcu chyba zobaczył, że to ja przed nim stoję.

– Co wy robicie?! – usłyszałem za sobą i od razu poznałem głos wicedyrektora Hansena. Miałem ochotę strzelić sobie w łeb. Co jest z nim nie tak? Kiedy Parker pali papierosa, to zjawia się znikąd, ale jak jeden uczeń zostaje prawie pobity do nieprzytomności, to przychodzi po godzinie...

Odsunąłem się trochę od przyjaciela. W mojej głowie już układały się wszelkie pomysły na to, jak rozwiązać tę sytuację.

– Zapraszam wszystkich do mojego gabinetu! – krzyknął swoim piskliwym głosikiem, odwrócił się na pięcie i liczył na to, że od razu za nim ruszymy. – A reszta ma się natychmiast rozejść!

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Oct 22, 2017 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

Bulletproof. KuloodporniDonde viven las historias. Descúbrelo ahora