Stay 'til the A.M.

3.4K 227 79
                                    

Było dokładnie trzynaście minut po godzinie dziewiętnastej, kiedy Harry zamknął swój szkicownik. Pracę w biurze kończył zawsze o piętnastej, ale jak powiedział Olivii, dziś musiał zostać dłużej, by dokończyć projekt od wymagającego klienta. I tym razem nie było to kłamstwo, chociaż Olivia zawsze mu wierzyła, a przynajmniej był o tym przekonany. Zrozumiała, gdy poprosił, by nie szykowała obiadu dla dwóch osób, i by nie wydzwaniała do niego, bo chciał się skupić. Za to Louis pisał do niego co chwilę. Większość to były myśli szatyna na temat jego kochanka, a Harry odpisywał, gdy tylko było to naprawdę potrzebne. Nie to, że go ignorował, bo nie. Chodziło o to, że nie bardzo miał jak odpowiedzieć na "Twoje oczy są cholernie zielone, zdecydowanie mam do nich słabość 👀 🍀🐸" albo "Szkoda, że dziś nie możemy się spotkać 😢👉👌". No cóż, ostatnia wiadomość kusiła go nieco, ale mówił Louisowi, że jest zajęty i chłopak rozumiał. Niestety, dziś nie było szans na to, że go pocałuje.

Spakował zeszyt i laptop do brązowej skórzanej torby. Zgarnął jeszcze teczkę z projektami i swój szary płaszcz, i wyszedł z biura. Nikogo już nie było, jedynie dwóch ochroniarzy, których lubił. Byli mili i czuli przed nim respekt, mimo że był tylko zastępcą dyrektora. Użył windy, by z czternastego piętra znaleźć się na parterze. Pożegnał się z Bobem i czym prędzej opuścił wieżowiec. Skierował się do swojego czarnego Rovera chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Nie z powodu samotnie siedzącej tam żony. Chciał zanurzyć się w gorącej wodzie, w wielkiej wannie, wcześniej zamykając drzwi na klucz i wybrać numer do Louisa, by rozmawiać o niczym. Tęsknił za nim. Nie widzieli się od... dwóch dni, kiedy to dwudziestolatek nagle wszedł do jego biura z pudełkiem nuggetsów i shake'iem truskawkowym. Był takim.. zwykłym nastolatkiem, i kochanym, bo wiedział co Harry lubił najbardziej (Olivia myślała, że wiedziała, że ulubionym daniem jej męża jest tarta cebulowa z serem pleśniowym). Natomiast ich wspólna noc miała miejsce dwa tygodni temu, nie mówiąc już o randce miesiąc temu. Ciężko było tak się ukrywać. Byłoby zdecydowanie łatwiej gdyby Harry w końcu się rozwiódł, jak zawsze mówił Louis, od trzech miesięcy.

To trochę śmieszne, bo poznali się na budowie domu szatyna, kiedy pojawił się na kontroli. Jego ojciec znalazł najlepszego architekta w Londynie, Harry'ego Stylesa, i sam wszystko z nim załatwił. Harry wiedział tylko, że ma to być nie za duży domek dla dwudziestolatka. Później dowiedział się, że Louis był nim zachwycony, na ich pierwszej randce; dziewięć miesięcy temu. Teraz po prostu się spotykali, byli parą, ostatnio zaczęli mówić sobie, że się kochają. Harry czuł się obrzydliwie szczęśliwy przy tym drobnym chłopcu, zdecydowanie czuł się też młodszy o te sześć lat. Nigdy by nie pomyślał, że kiedyś trafi mu się taka książkowa miłość, taka cudowna osoba jaką jest niebieskooki Louis.

Od nastoletniego wieku wiedział, że podobali mu się chłopcy, a nie dziewczyny. Nikt nie miał o tym pojęcia, nie powiedział nikomu. Ukrywał to dla dobra swoich bliskich. Wiedział, że jego mama liczyła na piękną synową i masę wnuków, więc nie mógł jej zawieść. Jakimś cudem dostał się na studia, jakimś cudem skończył je, jakimś cudem skończył praktyki i dostał pracę w firmie, w której aktualnie pracował i udało mu się, był świetnym architektem w tak młodym wieku. W międzyczasie poznał Olivię, którą ubóstwiała jego mama więc zaczęli się spotykać. Od trzech lat byli małżeństwem. Harry na swój sposób ją kochał, ale na pewno nie tak, jak powinien, czym wiedział, że ją rani. Olivia była naprawdę świetną i piękną kobietą. Jej imię określało kolor jej skóry, oczy miała złote, otulone okropnie długimi rzęsami, jej mocne i bujne falowane włosy koloru mroźnego kasztana sięgały linii krągłej pupy. Miała idealną figurę i była okropnie miła dla wszystkich. Dbała o Harry'ego niczym idealna żona - Harry uważał, że takową była.. ale nie tego chciał od życia.

Ostatnio coraz częściej myślał o rozwodzie, i obiecał Louisowi, że porozmawia o tym z Olivią. Chciał być z Lou tak naprawdę, tak jak obaj tego chcieli.

Pół godziny później wjechał do garażu. Zgasił silnik i powłócząc nogami po schodach wszedł do domu. W przedpokoju było ciemno ale od razu dostrzegł sylwetkę żony stojącej przy oknie, która najwyraźniej się ogrzewała w swojej cętkowanej halce. Uśmiechnęła się i na boso podreptała do męża. Harry odłożył swoje rzeczy i pozwolił, by Olivia objęła swoimi dłońmi jego twarz i przyciągnęła go lekkiego pocałunku. Harry uśmiechnął się lekko, bo to było miłe. Żona sięgnęła do jego płaszcza i zdjęła go z niego.

- Jak się czujesz? - spytała cicho i delikatnie.

- Zmęczony - westchnął.

- Przygotuję ci kąpiel - odparła z uśmiechem, jednak Harry zauważył zrezygnowanie na jej twarzy. Nie miała stanika, widział to, tak jak jej nagie pośladki pod halką. Olivia widocznie liczyła na wspólną noc, a Harry nie miał dziś na to ochoty. W sumie to nigdy nie miał ale gdy trzeba było to zmuszał się dla niej.

- Dziękuję - chwycił jej biodro, przysunął do siebie i ucałował pulchne usta. Najwyraźniej poprawiło jej to humor, bo uśmiechnęła się i cicho zamruczała, po czym zniknęła na schodach do łazienki.

Zaniósł swoje rzeczy do biura, gdzie spędzał większość swojego wolnego czasu. Zwłaszcza gdy był w domu, a Olivia w pracy przedstawiając klientom kolejny dom na sprzedaż. Wtedy przychodził Louis i kochali się na kanapie w jego biurze a potem zamawiali pizze. Westchnął obrzucając kanapę spojrzeniem i wyszedł kierując się do łazienki. Po drodze zdjął koszulę i zarzucił ją na komodę w korytarzu wiedząc, że Olivia ją zabierze, poskłada ładnie i włoży do jego szafy, zawsze tak robiła. Minęli się w przejściu do łazienki posyłając sobie lekkie uśmiechy, podziękował żonie i rozebrał się do końca. Telefon odłożył na krawędź wanny, przyszykował sobie szlafrok i ręcznik i nareszcie wszedł do gorącej wody.

Wrzucił musującą kulę o zapachu mango, dolał jeszcze olejku waniliowego, który zmiękczał jego skórę i zgasił światło zostawiając jedynie małą lampkę nad wanną. Poczuł się, jakby miał zaraz zasnąć ale zignorował to i sięgnął po swój telefon. Wybrał numer do Louisa i czekał jedynie jeden sygnał aż chłopak odbierze z ogromnym entuzjazmem.

- Hej, Harry - zagruchał chłopak na co Harry zaśmiał się delikatnie.

- Cześć, kochanie. Jak się masz?

- Nudzę się trochę. Wróciłem z pracy o czternastej i w sumie siedzę tylko i oglądam. Obejrzałem już pierwszy sezon Sherlocka.. Trzeci raz, ughh.

- Mówiłem ci już żebyś kupił sobie kotka. Miałbyś zajęcie, kiedy nie możemy być razem.

- Harry. - westchnął Louis, bo starszy doskonale wiedział jaki on ma stosunek do kotów; ciągle tylko śpią a potem się budzą żeby zjeść, a jak nie robią żadnej z tych rzeczy to bałaganią w domu, zjadają ciastka ze stołu, kupkają na środku białego dywanu, zrzucają kwiaty z parapetów, ciągle miałczą i trzeba im codziennie zmieniać piasek. Louis miał jednego kota, gdy jeszcze mieszkał z rodzicami i zachowywał się właśnie tak. Nie to, że Louis go nienawidził, kochał go, ale postanowił sobie nie mieć w swoim życiu kotów, żeby się tak nie męczyć.

- To chociaż pieska?

- Najlepiej jakbym miał przyjaciół - jęknął Louis, Harry miał ochotę go przytulić.

- Masz przyjaciół.

- To są znajomi, Haz. Z N A J O M I. Gdyby byli przyjaciółmi to z wielką chęcią bym się z nimi spotykał. A kiedy to robię to czuję, jakbym był zmuszany.

Louis był introwertykiem, i to takim porządnym. Trudno było się dostać do jego małego świata składającego się z książek, kawy, herbaty, czekolady, książek, muzyki, koncertów na Youtubie, mięciutkiego łóżeczka, książek, roślinek w jego domu, filmów i książek. Louis rzadko kiedy dopuszczał do siebie ludzi. Taki po prostu był. Nie lubił spędzać czasu z ludźmi, większość których znał. Ich priorytety życiowe były takie żałosne, że naprawdę nie chciał mieć z nimi nic wspólnego. Dla tych starszych liczyły się tylko pieniądze (czego przykładem jest jego ojciec, który jednak mimo wszystko kochał go i był ojcem, kiedy jego syn tego potrzebował, ale wciąż..), a ludzie w jego wieku nie widzieli niczego innego. prócz wiecznego imprezowanie przy tej trzeszczącej muzyce, alkoholu, markowych i modnych rzeczy, głupich elektronicznych gadżetów, seksu i wszystkich innych pustych rzeczy, które nie powinny istnieć według szatyna. To nie było dla niego. Wolał zostać w domu i poczytać, gdy jego kumpel z pracy, Zayn, zapraszał go na kolejną imprezę. Jednak musiał przyznać, że czuł malutkie ukłucie w okolicy serca, bo oni wszyscy potrafili dobrze się bawić, spędzać razem miło czas jakkolwiek, tylko nie on. Dlatego był samotny, mniej lubiany, ponieważ miał w życiu inne priorytety. Harry'ego dopuścił do siebie, bo ten mężczyzna był inny, Louis to zauważył. Przy pierwszym spotkaniu na placu budowy domu szatyna starszy wypytywał go o jego plany związane z nowym domem oraz powody zbudowania go i komplementował go, sprawiał, że Louis był nieśmiały dwa razy bardziej niż zwykle.. i zaprosił go na kawę, nie na imprezę w największym klubie w Londynie czy na domówkę albo na piwo. Na kawę. I Louis od razu się zgodził. Teraz wiedział, że podjął najlepszą decyzję w całym swoim życiu. Był pewien, że poznał człowieka, z którym chciał spędzić resztę swojego życia.

- Nie długo się zobaczymy, okej? Postaram się jutro urwać chociaż na godzinkę. - Harry zmienił szybko temat nie wiedząc jak pocieszyć Lou.

- Jutro jest sobota - zauważył Louis nieco rozdrażniony.

- Wiem. Ale Olivia..

- Ach.. Twoja żona - żachnął się Louis, Harry nie mógł zobaczyć łez w jego oczach.
- Louis-

- Przepraszam. Powiedz jak tobie minął dzień. Skończyłeś ten projekt?

- Mhm. Musiałem. Ten głupi kutas chciał go na jutro mimo, że budowę mamy zaplanowaną na za miesiąc.

- Nie przejmuj się. Wiesz, że jesteś najlepszy - zaświergotał Louis a Harry w odpowiedzi wypuścił lekki chichot.

- Tak, tak. Tylko spędziłem dziś w biurze aż jedenaście godzin i ktoś nieustannie mi w tym przeszkadzał wysyłając sprośne smsy.

- Wypraszam sobie! Nie wszystkie były sprośne! I... przeszkadzałem ci? - Louis zasmucił się.

- Nie, skąd. Żartuje oczywiście. Po prostu.. Nie skupiałem się na projekcie za bardzo tylko na twoich pośladkach. - tym razem Louis zachichotał. Harry poczuł miłe ciepło rozlewające się w jego żołądku.

- Mam tylko nadzieję, że ich nie narysowałeś w łazience albo kuchni.

- Haha nie, niestety. Za to mam ich mnóstwo w moim dzienniku.

- Taaak, widziałem. Lubię kiedy mnie rysujesz. Uwielbiam to.

- A ja uwielbiam cię rysować. Kocham twoje ciało..

- Wiem, Haz. To słodkie..

- Mmm - zamruczał brunet i sięgnął po gąbkę, zamoczył ją w wodzie przetarł nią swoje ciało.
- Kąpiesz się?

- Tak. Szkoda że cię tu nie ma. We dwójkę zawsze raźniej. Mógłbym umyć ci włosy.

- Więc musimy się zobaczyć jak najszybciej. Tęsknie za tobą okropnie - westchnął Louis sprawiając, że oczy Harry'ego zrobiły się mokre, i to bynajmniej nie od wody w której się kąpał.

- Jak najszybciej. Wiem. Postaram się w ten weekend.

- Dobrze. Czekam w takim razie, słońce. - Harry usłyszał jak Louis się uśmiecha i sam to zrobił.

- Będę kończył, okej? Muszę się wykąpać i idę do łóżka. Zmęczony jestem.

- Pewnie. Dobranoc, kochanie. Śpij słodko.

- Wzajemnie, myszko. Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham.

Od razu po usłyszeniu odpowiedzi rozłączył się i wziął się za zmycie z siebie dzisiejszego dnia. Umył loki truskawkowym szamponem i szybko wskoczył do szlafroka. Opuścił łazienkę z telefon w puchatej kieszeni i skierował się do sypialni. Tam Olivia leżała już w ich łóżku z książką na kolanach. Jej długie falowane włosy otulały jej nagie ramiona. Harry naprawdę miał nadzieję, że na nic nie liczyła, bo nie miał na to ochoty. Nie chciał ponownie się zmuszać. To nie było dobre ani dla niego ani dla niej.

Olivia spojrzała na niego i z uśmiechem odłożyła książkę. Harry podszedł do szuflady by wyjąć bokserki, wciągnął je szybko na siebie pod szlafrokiem i czuł na sobie wzrok żony kiedy zakładał koszulkę i spodnie flanelowe. Zaczęła się już jesień, znaczy było bliżej świąt niż dalej, więc Harry marzł i ubierał się ciepło na noc. Olivia nic nie powiedziała kiedy założył na stopy swoje ulubione grube skarpety, które dostał od mamy na święta. Wpakował się pod puchatą kołdrę i ułożył wygodnie na plecach.

- Będziesz jeszcze czytać? - spytał obracając się do Olivii. Brunetka uśmiechnęła się głupkowato, jakby powiedział coś okropnie rozbrajającego.

- Harry. Jest wpół do dziewiątej. - zaśmiała się i splotła ramiona na piersi - Myślałam, że-

- Tak, jest. Ale zauważ, że spędziłem w pracy jedenaście godzin nieustanie robiąc ten cholerny projekt. Jestem zmęczony i chcę pójść spać. Dlatego spytałem czy będziesz jeszcze czytać, bo chciałbym, żebyś zgasiła światło. Przepraszam. - westchnął odwracając się od niej. Po chwili poczuł jak delikatne ramiona otulają go.

- Nie, to ja przepraszam. Masz rację. Musisz odpocząć. Przepraszam, kochanie. - ucałowała go w policzek łaskocząc jego twarz swoimi włosami. Harry uśmiechnął się i chwycił jej dłoń na swoim ramieniu. - Kocham cię.

- Ja ciebie też. - odparł po czym obrócił się na plecy i pozwolił, by Olivia ułożyła się na jego piersi. Zdecydowanie wolał Louisa na tym miejscu, ale cóż.

- Dobranoc - mruknęła masując dłonią jego umięśniony brzuch. Odpowiedział to samo i nie zauważył kiedy zasnął.

Chegaste ao fim dos capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Aug 16, 2022 ⏰

Adiciona esta história à tua Biblioteca para receberes notificações de novos capítulos!

Stay 'til the A.M.Onde as histórias ganham vida. Descobre agora