Rozdział8. Co dalej?

45 2 0
                                    

Po lekcjach już miałam opuścić teren szkoły, gdy poczułam jak ktoś ściska moje nadgarstki. Kiedy się odwróciłam momentalnie przypomniało mi się coś co chciałam uniknąć przez cały dzień.

- Nie zapomniałaś o czymś?

- Nie, ja nigdy o niczym nie zapominam.

- Doprawdy? Zabawne, bo mam wrażenie, że to nie jedyna rzecz, o której zapomniałaś w tym miesiącu.

- Dobra, chodźmy już. Nie chcę mieć wiecej kłopotów.

- Tak, ale do kuchni w tę stronę.

- Jak wolisz. - naprawdę nie uśmiechało mi się spędzenie 2 godzin wśród garów w towarzystwie chłopaka, który mnie nie znosi. Wiem, że strasznie go potraktowałam, ale co mam powiedzieć?

  ,, Hej, Nick. Wiem, że byłeś zły, kiedy nie poszłam z tobą na spacer, ale to naprawdę nie moja wina. Muszę dopaść seryjnego mordercę, ktory chodzi do naszej szkoły. To co, idziemy na kawę? " Nie. Wolę już,  aby mnie nienawidził.

Okazało się, że 2 godziny na zmywaku w obskurnej szkolnej kuchni nie są takie złe.  Co ja gadam, to brzmi jeszcze gorzej niż w rzeczywistości. Między mną a Nickiem panowała niezręczna cisza, której żadno z nas nie chciało przerwać. I pomyśleć, że to dopiero początek. Muszę się z tego jakoś wykręcić. Jednak teraz to mój najmniejszy problem, bardziej martwi mnie to jak przekonam Marg, aby pozwoliła mi wyjść z domu na kilka godzin. Niewykonalne. Do odważnych świat należy, tak więc czas się spiąć i jazda !

Kiedy przekroczyłam próg domu czułam, że jest coś nie tak. Cisza. Wszędzie cisza. Wiem, że zabrzmi to absurdalnie, ale mnie ta cisza niemiłosiernie przeszywała na wskroś.

Ruszyłam na górę po drodze mijając gabinet Helen, kuchnię, łazienkę i salon, w którym panował straszliwy bałagan. Wyglądało to tak jak by przeszło tędy tornado. Wszystkie rzeczy, które tkwiły na dnie szafek aktualnie walały się po całym pomieszczeniu. Ruszyłam do swojego pokoju i to, co tam zastałam przeszło moje wszystkie domysły. Moje rzeczy, a raczej to co z nich zostało leżało na całej podłodze. Zrobiło mi się nie dobrze. Ktoś tu był. Szukał czegoś.  Nagle moją uwagę zwrócił przedmiot leżący na pustym biurku pod oknem. Nie. Zielona czapka. Wiedziałam, że nie została tutaj zostawiona przez pomyłkę, nie trudno się domyśleć,  że to miało posłużyć jako ostrzeżenie. Jednak ani mi się śniło robić w portki bo jakiś pojebus zrobił mi syf w pokoju. Gotowało się we mnie jak nigdy. Jak ktoś wogóle śmiał wchodzić do MOJEGO pokoju.

Szybko przeszłam po wszystkich pomieszczeniach, aby upewnić się czy włamywacz jeszcze tutaj jest. Przyznam szczerze, iż bardzo rozczarował mnie fakt, że jestem sama. A ja tak bardzo chciałam skopać mu tyłek. Zostało mi jeszcze jedno pomieszczenie. A mianowicie, gabinet dr Less, do którego nikt nie miał prawa wchodzić po nieobecność Marg. Bez najmniejszego namysłu otworzyłam drzwi i śmiało weszłam do pomieszczenia. U Marg panował nieskazitelny porządek, zresztą jak zawsze.

Jedynie na biurku walał się stos kartek. Wzięłam jedną z nich do rąk i.... Niewiem co to miało być.  Moje uczucia były nie do opisania. Na papierze widniało 8 nazwisk. Każde miało podpis.

Obiekt1 Morgan,

Obiekt2 Winter,

Obiekt3 Thomson,

Obiekt4 Turner,

Obiekt5 King,

Obiekt6 Yung,

Obiekt7 Simpson,

Obietk8 Lucks.

Niewiem jak długo tak stałam, ale chyba długo, bo moje mięśnie zaczęły mnie boleć. Przeczytałam listę poraz setny i nadal nie mogłam w to uwierzyć.  Przeczytałam notatkę zamieszczoną pod nazwiskami...obiektów.

#Niestety nr8 nie wrócił z misji, podobnie jak nr1 i 2. Zaleca się zwiększenie liczby godzin poświęconych na trening i naukę. #

Hę? Coś mnie ominęło? Jezu, o co w tym chodzi? Chwila, może zaraz wyskoczy jakiś zabawny koleś z kamerą i krzyknie: Mamy cię!  Niestety, nic takiego nie miało miejsca, a ja byłam na skraju wytrzymałości. Mimo wszystko zaczęłam przeglądać kolejne szuflady. Niewiem czego szukałam, ale miałam nadzieję, że pomoże mi to zrozumieć zaistniałą sytuację.

Kiedy otworzyłam ostatnią szufladę ujrzałam 5 teczek. Coś było nie tak, przecież było 8 nazwisk? No tak, notatka na dole wyraźnie mówiła, że trójka odpadła. Przez to wszystko przestaję racjonalnie myśleć. O Boże.  Tu jest wszystko, zaczynając od wieku a kończąc po hobby. Oni nawet wiedzą, że nie lubię jak ktoś na mnie za długo patrzy!

To przebrało miarę. Nikt tego nie wiedział! Tylko ja. To się nie trzyma kupy. Ponoć zostałam znaleziona przy autostradzie ( czego osobiście nie pamiętam) a tu nie ma na ten temat ani słowa.  Czyli to wszystko było kłamstwem. Już nic niewiem. To boli, tak cholernie boli. Nagle usłyszałam hałas na dole, szybko wszystko odłożyłam na miejsce wcześniej spisując adresy pozostałej czwórki. Wbiegłam do swojego pokoju i nasłuchiwałam. To był Fil.

- Już jesteś?

- Tak, właśnie przed chwilą przyszłam. Co tutaj się stało?

- Wiesz... Marg szukała raportu o Thomsonie.

- Dziwne. Przecież sama dawałam jej go do ręki?

- Wiemy jaka jest Less, kiedy się stresuje. Pewnie zapomniała gdzie go położyła. - po tych słowach wiedziałam, że jestem zdana na siebie. Nikt nie mówi mi już prawdy.

- A skoro o tym mowa, gdzie jest dr Less?

- Dostała pilne wezwanie. Przyjedzie dopiero jutro popołudniu.

- Więc będę sama?

- Taak, ale nigdzie nie wychodzisz. Jasne?

- Jak słońce.

- To dobrze. Ja już muszę iść, a ty ogarnij tutaj. Cześć.

Szybko zabrałam się za sprzątanie salonu i mojego pokoju. Kiedy skończyłam była już 19. Czas się zbierać.  Nie miałam najmniejszej ochoty się stroić, ale na imprezę nie mogłam iść w zwykłym t-shirt'cie i wytartych jeans'ach.

Ubrałam spódnice w kratę do połowy uda, czarną koszulkę na ramiączka, marynarkę, podkolanówki, które naciągnęłam tuż przed zakończenie spodnicy i do tego czarne trampki. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż, poprawiałam moje wciąż rude włosy i byłam gotowa. Miałam pół godziny do wyjścia. Postanowiłam pójść pieszo, aby wszystko sobie poukładać, ale cisnęło mi się do glowy jedno pytanie. Jaki ta impreza ma teraz dla mnie sens?

Zadanie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz