Od tygodnia nie chodże do szkoły, moja depresja pogorszyła się. To wszystko miało miejsce 4 dni temu:
Obudziłam się jakoś o 2:15 nie mogłam spać, zresztą jak zwykle. Jednak tym razem nie tylko koszmary mnie dręczyły ale także głośne krzyki z kuchni. Szybko zeszłam aby sprawdzić co to może być, po cichu zeszłam po schodach. Kłócili się moi rodzice przywykłam do tego jednak ta kłótnia była inna. Agresywna, wypominali sobie wszystko co możliwe, zaczynając od zdrad kończąc na wyglądzie. Nie mogłam tego słuchać więc wróciłam do pokoju i próbowałam zasnąć. Udało mi się to... kolejnego dnia rano zeszłam na śniadanie... ten widok był okropny mam płakała a tata udawał/ ukrywał ból.
- hejka - powiedziałam i zasiadłam obok nich przy stole
- córeczko- zaczął tata w jego oczach rysował się strach ale przed czym ten strach???
- tak tato- rzekłam - co jest ???- musiałam zapytać
- bo musimy ci coś powiedzieć- odrzekł a mama znowu zaczęła płakać
- możecie być bardziej precyzyjni?- zapytałam lecz jednak bałam się tego co mają mi powiedzieć. Dziwnie się zachowują to musi być coś okropnego
- kochanie rozwodzimy się z twoją mamą, wczoraj długo o tym rozmawialiśmy... to nie ma sensu ciągnąć - powiedział a mnie dosłownie zatkało.... ale dlaczego????
- ale dlaczego???- zapytałam próbując nie płakać
- kochanie czasami tak jest że ludzie przestają się kochać i wszystkie próby naprawienia tego się nie udają- podsumował ]
- jakie próby!!!!- wykrzyczałam - kiedy próbowaliście to naprawiać !!!!!!!KIEDY !!!!!! - PONOWNIE KRZYCZAŁAM TERAZ ZANOSZĄC SIĘ PŁACZEM
- to nie tak kochanie - odezwała się mama
- TO NIBY JAK !!!! JAK MA ODEBRAĆ TO ŻE SIĘ ROZWODZICIE JUŻ NIE BĘDZIEMY JEDNOŚCIĄ - krzyczałam jednak oni nawet nie próbowali mnie słuchać, więc uciekłam do pokoju... I teraz tak tu siedzę czwarty dzień. Tata się wyprowadził a mama znalazła sobie pocieszenie w pracy.
Dziś jednak postanowiłam coś z sobą zrobić, jednak wszelkie starania dodzwonienia się do Kasi poległy więc postanowiłam wybrać się samotnie na spacer do parku. Ubrałam się w czarne jeansy z wysokim stanem oraz biały crop top na długi rękaw. Na to wszystko zarzuciłam Jeansową kurtkę w stylu moro. Założyłam jeszcze swoje czarne converse i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz i wkładając do uszu słuchawki w tle leciała jakaś popowa piosenka ( czytaj ta z góry).
Udałam się do parku, mijając szczęśliwe zakochane osoby. Udawałam także szczęśliwą, bo tak naprawdę cierpiałam. Udałam się na boisko tam często nikogo nie było, więc mogłam przestać się sztucznie uśmiechać. Jednak dziś było tam jakichś czterech chłopaków którzy kopali miedzy sobą piłkę.
Siadam na pierwszej lepszej ławce i przyglądałam sie im. Jak są nawet przystojni.
A no tak nawet sie wam nie pokazałam to ja👇👇👇
Byli szczęśliwi?? Wspólna gra ich uszczęśliwiała. Po części i ja nawet poprawiłam sobie humor widokiem wygłupiajacych się nieznajomych.
Po chwili jeden z nich spojrzał w moim kierunku. Na co szybko udałam ze nie patrze na nich tylko w telefon. Słyszałam ten śmiech. I przeklinałam sie pod nosem ze tu przyszłam...
Gdy już miałam wstawać z ławki dostałam piłką prosto w brzuch czyli w moje rany. Zgiełam sie w pół z bólu. Jednak szybko sie poprawiłam bo to jeszcze mocniej bolało...
Wyprostiwalam sie i spojrzałam na swoją koszulę która teraz jest cala we krwi..- zajebiscie- powiedziałam pod nosem
- Hejka nic Ci Nie jest?- zapytał wysoki brunet
- nie kurwa tylko sobie krwawie- powiedziałam automatycznie
- auć - odrzekł
- co auc??-zapytałam
- Ty krwawisz tylko dlaczego??-zapytał
- bo dostałam od was prosto w miejsce gdzie mnie zszywali- powiedziałam Z łzami w oczach
- my nie chcieliśmy- powiedział zaszokowany
- chcieć to nie to co móc- powiedziałam odkrywając rane która przestała krwawić lecz nadal piekło nie miłosiernie
- przepraszam za niego to on kopał- powiedział i pokazał na swojego kolege... wysokiego blondyna o ciemnej karnacji.. taki 8/10...
- nie no spoko- powiedziałam po chwili I postanowiłam ze wrócę do domu lecz brunet mi to uniemożliwił łapiąc mnie za nadgarstek
- odwiozę Cię- powiedział
- nie dzięki wolę trzymać sie od was z daleka bo skacze jeszcze gorzej pa- rzuciłam szybko i odeszłam. Po chwili sie odwróciłam i ujrzałam ze cała czwórka się na mnie patzryli. Pospiesznie sie odwróciłam i zatrzymała na chwile aby jakoś zakryć ogromną plame krwi... nie udało mi sie to... bo była za duża a moja kurtka byla bez guzikowa. Nadal słyszałam jak się śmieją... czyli poprostu byłam dla nich kolejną ranna dla beki.. westchnął gleboko i starajac die niepokazywac zbytnio ludzią wróciłam do domu...------
Hejo !!!!Tutaj dobrze znana niektkrym osobą Karolina 😂😂💞
Jeśli mnie nie znacie to zapraszma na stare konto ByLisek...Niestety nie moge sie na nie zalogować... dlatego powstało oto konto... 😂😂😂 te problemy życiowe.... 💞💞💞
Mam nadzieję ze spodoba wam sie moje nowe opowiadnako 😂😂💞💞💞 miłego
ESTÁ A LER
~HISTORIA OPARTA NA FAKTACH ~
Conto"Omal w odruchu uniosłem słuchawkę, żeby do niego zadzwonić, przyjeżdżam. I w tej samej chwili odłożyłem ją. I tak prawie każdego dnia od tamtąd. Podnosiłem i odkładałem, że lepiej jutro. Mimo że za każdym razem jakby coś mi podpowiadało, że jeśli n...