trzeci

1 0 1
                                    

Od tygodnia nie chodże do szkoły, moja depresja pogorszyła się.  To wszystko miało miejsce 4 dni temu:

Obudziłam się jakoś o 2:15 nie mogłam spać, zresztą jak zwykle. Jednak tym razem nie tylko koszmary mnie dręczyły ale także głośne krzyki z kuchni. Szybko zeszłam aby sprawdzić co to może być, po cichu zeszłam po schodach. Kłócili się moi rodzice przywykłam do tego jednak ta kłótnia była inna. Agresywna, wypominali sobie wszystko co możliwe, zaczynając od zdrad kończąc na wyglądzie.  Nie mogłam tego słuchać więc wróciłam do pokoju  i próbowałam zasnąć. Udało mi się to... kolejnego dnia rano zeszłam na śniadanie... ten widok był okropny mam płakała a tata udawał/ ukrywał ból.

- hejka - powiedziałam i zasiadłam obok nich przy stole

- córeczko- zaczął tata w jego oczach rysował się strach ale przed czym ten strach???

- tak tato- rzekłam - co jest ???- musiałam zapytać

- bo musimy ci coś powiedzieć- odrzekł a mama znowu zaczęła płakać

- możecie być bardziej precyzyjni?- zapytałam lecz jednak bałam się tego co mają mi powiedzieć. Dziwnie się zachowują to musi być coś okropnego

- kochanie rozwodzimy się z twoją mamą, wczoraj długo o tym rozmawialiśmy... to nie ma sensu ciągnąć - powiedział a mnie dosłownie zatkało.... ale dlaczego????

- ale dlaczego???- zapytałam  próbując nie płakać

- kochanie czasami tak jest że ludzie przestają się kochać  i wszystkie próby naprawienia tego się nie udają- podsumował ]

- jakie próby!!!!- wykrzyczałam - kiedy próbowaliście to naprawiać !!!!!!!KIEDY !!!!!! - PONOWNIE KRZYCZAŁAM TERAZ ZANOSZĄC SIĘ PŁACZEM

- to nie tak kochanie - odezwała się mama

- TO NIBY JAK !!!! JAK MA ODEBRAĆ TO ŻE SIĘ ROZWODZICIE JUŻ NIE BĘDZIEMY JEDNOŚCIĄ - krzyczałam jednak oni nawet nie próbowali mnie słuchać, więc uciekłam do pokoju... I teraz tak tu siedzę czwarty dzień. Tata się wyprowadził a mama znalazła sobie pocieszenie w pracy.

Dziś jednak postanowiłam coś z sobą zrobić, jednak wszelkie starania dodzwonienia się do Kasi poległy więc postanowiłam wybrać się samotnie na spacer do parku. Ubrałam się w czarne jeansy z wysokim stanem oraz biały crop top na długi rękaw. Na to wszystko zarzuciłam Jeansową kurtkę w stylu moro. Założyłam jeszcze swoje czarne converse i wyszłam z domu zamykając  drzwi na klucz i wkładając do uszu słuchawki w tle leciała jakaś popowa piosenka ( czytaj ta z góry).

Udałam się do parku, mijając szczęśliwe zakochane osoby. Udawałam także szczęśliwą, bo tak naprawdę cierpiałam. Udałam się na boisko tam często nikogo nie było,  więc mogłam przestać się sztucznie uśmiechać. Jednak dziś było tam jakichś czterech chłopaków którzy kopali miedzy sobą piłkę.

Siadam na pierwszej lepszej  ławce  i przyglądałam  sie  im. Jak są nawet przystojni. 

A no tak nawet sie wam nie pokazałam  to ja👇👇👇

Byli  szczęśliwi?? Wspólna gra ich uszczęśliwiała

Ops! Esta imagem não segue as nossas directrizes de conteúdo. Para continuares a publicar, por favor, remova-a ou carrega uma imagem diferente.

Byli  szczęśliwi?? Wspólna gra ich uszczęśliwiała.  Po części  i ja nawet poprawiłam  sobie humor  widokiem  wygłupiajacych  się nieznajomych. 

  Po chwili  jeden z nich  spojrzał  w moim kierunku.    Na co szybko  udałam ze nie patrze na nich tylko w telefon. Słyszałam ten śmiech. I przeklinałam  sie pod nosem ze tu przyszłam...

Gdy już miałam  wstawać  z ławki  dostałam  piłką  prosto w brzuch  czyli  w moje rany. Zgiełam sie w pół z bólu. Jednak szybko sie poprawiłam  bo to jeszcze mocniej bolało...
Wyprostiwalam sie i spojrzałam na swoją koszulę która  teraz jest cala we krwi..

- zajebiscie-  powiedziałam  pod nosem 
- Hejka nic Ci Nie jest?- zapytał  wysoki brunet 
-  nie kurwa tylko sobie krwawie-  powiedziałam  automatycznie
- auć - odrzekł
- co auc??-zapytałam
- Ty krwawisz  tylko dlaczego??-zapytał
- bo dostałam   od  was prosto w miejsce gdzie mnie zszywali-  powiedziałam  Z łzami  w oczach
- my nie chcieliśmy-  powiedział  zaszokowany 
-  chcieć   to  nie to co móc-  powiedziałam  odkrywając rane  która przestała  krwawić lecz nadal piekło  nie miłosiernie
-   przepraszam za niego to on kopał-  powiedział  i pokazał  na swojego kolege... wysokiego  blondyna  o ciemnej  karnacji.. taki 8/10...
- nie no spoko-  powiedziałam  po chwili  I postanowiłam ze  wrócę do domu lecz  brunet mi to uniemożliwił łapiąc  mnie za nadgarstek
- odwiozę  Cię- powiedział 
- nie dzięki  wolę trzymać sie od was z daleka  bo skacze  jeszcze  gorzej pa- rzuciłam  szybko i odeszłam. Po chwili sie odwróciłam  i ujrzałam  ze cała  czwórka się na  mnie patzryli.  Pospiesznie  sie odwróciłam  i zatrzymała na chwile  aby jakoś zakryć  ogromną plame  krwi...  nie udało mi sie to... bo była za duża  a moja  kurtka  byla bez guzikowa.  Nadal słyszałam  jak się śmieją... czyli poprostu byłam dla nich kolejną  ranna  dla beki.. westchnął  gleboko  i  starajac  die niepokazywac zbytnio  ludzią  wróciłam  do domu...

------
Hejo !!!!

Tutaj  dobrze znana  niektkrym  osobą  Karolina 😂😂💞
Jeśli mnie nie znacie to zapraszma  na stare  konto  ByLisek...

Niestety nie moge sie na nie zalogować... dlatego powstało oto  konto... 😂😂😂 te problemy  życiowe.... 💞💞💞

Mam nadzieję  ze spodoba wam sie moje nowe opowiadnako  😂😂💞💞💞 miłego
  

~HISTORIA OPARTA NA FAKTACH ~Onde as histórias ganham vida. Descobre agora