Dom na sprzedaż - koniec

28 5 0
                                    

Dembski po wyjściu z pokoju przesłuchań rozkazał jednemu z policjantów, żeby zaprowadził podejrzanego do policyjnego portrecisty. Potem poszedł do swojego gabinetu. Chciał chwilę odpocząć i pomyśleć.
Otworzył szklane drzwi i zasłonił je żaluzjami. Odwrócił się twarzą do biurek i zobaczył panią sierżant.
- Czy zawsze wraca pani jak bumerang?
Nie był wściekły widokiem Celmer tylko załamany.
- Tylko jeśli mam ważną sprawę do załatwienia.
- Tym razem jaką? – zapytał opadając na swój fotel.
- Ofiara to Nina Dolińska mieszkała na Zazamczu.
Mężczyzna spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Jak pani do tego doszła?- spytał wstając.
- Czytam gazety. Nina ostatnio wygrała konkurs recytatorski.
Dembski zdjął z wieszaka swój płaszcz i kurtkę Celmer.
- Głupi ma zawsze szczęście – powiedział podając Klarze jej ubranie.

***

Dotarli pod wskazany adres. Dembski zapukał do drzwi. Otworzyła je siwiejąca kobieta w szarym swetrze.
- Słucham? Państwo w jakiej sprawie?
- Dzień dobry nadkomisarz Sebastian Dembski – pokazał legitymację – i Celmer – nawet nie spojrzał ba nią. – Może porozmawiamy w środku – zasugerował.
Dolińska otworzyła szerzej drzwi i zaprowadziła parę policjantów do salonu.
Na ścianie była pożółkła tapeta. W pokoju stały dwa stare fotela, a pomiędzy nimi znajdowała się ława. Była także meblościanka z telewizorem z lat dziewięćdziesiątych.
- Może państwo się czegoś napiją? – zaproponowała.
- Nie dziękujemy – odpowiedzieli zgodnie razem, za co Dembski spojrzał karcąco na dziewczynę, dając jej do zrozumienia, że ma tylko słuchać.
- Pani jest matką Niny Dolińskiej? – zaczął Dembski.
- Zgadza się, ale o co chodzi?
- Nina została zamordowana.
Dolińska osunęła się na stojący za nią fotel. Pani sierżant poszła poszukać wody.
- W jaki sposób zginęła?
- Została odurzona, a potem pocięta nożem.
Kobieta jeszcze bardziej się załamała. Celmer wróciła ze szklanką wody. Podała ją Dolińskiej.
- Kiedy widziała pani po raz ostatni Ninę?
- W piątek wieczorem.
- I nie zawiadomiła pani policji? – zapytał oburzony policjant.
Kobieta wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić:
- Nina miała pojechać do rodziny, czy znajomych Kaśki. Kasia to jej najlepsza przyjaciółka. Dzisiaj miały od razu iść do szkoły. Wczoraj córka dzwoniła do mnie...
-O której?
- Bo ja wiem? Oglądałam jakieś wiadomości.
- Czy pani córka miała chłopaka?
- Pewnie tak, ale nigdy go do domu nie przyprowadziła. Wstydziła się takiej matki jak ja – rozpłakała się.
- Czy mogę wsiąść to zdjęcie? – zapytał policjant trzymając w ręku ramkę z fotografią.
- Proszę – powiedziała przez łzy.
Policjant zrozumiał to za zgodę, a policjantka jako prośbę o złapanie mordercy.
- Dopadniemy tego bydlaka. Obiecuję – przysięgła Klara podając płaczącej chusteczkę.

***

Gdy usiedli w samochodzie Dembski nie wytrzymał i wybuchł.
- Po co jej obiecałaś? Co będzie jeśli nie znajdziemy mordercy?
- Nie można nawet tak myśleć!
Nic nie odpowiedział.
- Powinien pan zapytać się gdzie jej córka chodziła do szkoły.
- Jest po drugiej, więc w szkole moglibyśmy nie zastać jej koleżanek...
- Przecież to licealiści ja w ich wieku siedziałam do szesnastej – przerwała mu Celmer.
- Czy nigdy nie zwiałaś z ostatnich lekcji? Więc widzisz i tak nie miałoby to sensu. Jutro jeszcze raz porozmawiam z Dolińską.
Dembski odpalił samochód i powoli wycofał.
- Co teraz?
- Ja porozmawiam z Markowiczem, a ty odszukasz do jakiej szkoły chodziła Dolińska.
Policjant włączył głośno radio, aby zagłuszyć kolejne pytania Celmer.

VI

- Marek co ci strzeliło do głowy!? Czy ja wyglądam na niańkę? – zapytał Dembski wchodząc do gabinetu inspektora.
- Co mi strzeliło do głowy? Hmm... – zaczął się zastanawiać Markowicz. – Usiądź lepiej i się uspokój.
- To nie jest odpowiedź.
- Ostatnio miałeś kilku partnerów i z tobą nie wytrzymali. Nie zaprzeczaj! Byli młodymi podkomisarzami i to były ich pierwsze śledztwa.
- Ale...
- Cicho teraz ja mówię – uciszył go inspektor. – To, że się znamy prawie od 10 lat nie oznacza jednak , że możesz wchodzić mi w słowo. Tak wiem skarżyłeś się na nich, że trzeba wszystko po kolei i dokładnie tłumaczyć, bo nie mieli pojęcie jak należy prowadzić śledztwo. Po prostu dzisiejsza szkoła kształci beznadziejnych policjantów albo tylko takich kandydatów przyjmują. A teraz przychodzisz do mnie z pretensjami, że masz bystrą podwładną, która chce działać na własną rękę.
- Z nią nie da się pracować. Wszystko sama chce robić.
- Sebastianie bądź bardziej wyrozumiały. Pamiętasz może podobnego żółtodzioba, który nie chciał mnie słuchać? Czy źle na tym wyszedł? Nie wydaje mi się. Oboje męczyli się razem pięć lat. Obecnie żółtodziób nabrał doświadczenia, jest nad komisarzem i ma własną grupę śledczą. A teraz przychodzi do mnie i zawraca mi głowę! Nie wyrzuciłem cię, wtedy, to i jej tego nie zrobię. Będziesz musiał się do niej przyzwyczaić. Została twoją partnerką.
- Mam nadzieje, że po tym śledztwie wróci do swojej drogówki. Dowidzenia.
Dembski wstał, miał zamiar wyjść.
- Źle mnie zrozumiałeś. Będziesz z nią pracował do odwołania. Bez żadnego, ale!
Nadkomisarz wyszedł lekko trzaskając szklanymi drzwiami.
- Mam nadzieje, że się nie pozabijają — powiedział sam do siebie Markowicz.

Klara CelmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz