Insecurities

186 34 7
                                    


Donna Noble na pierwszy rzut oka była pewną siebie, pełną ironii i dystansu do siebie dziewczyną obdarzoną niewyparzoną buzią i ciętym językiem. Przywdziała zbroję, którą rzadko kiedy zdejmowała. Zbudowała wokół siebie mur, który z pozoru wydawał się nieosiągalny, niezdolny do wspinaczki i odporny na napór wroga.

Donna Noble tej nocy nie była tą dziewczyną. Osoba, którą zbudowała od podstaw, stawiając fundamenty i cyniczne ściany w zakamarkach pełnych niedoskonałości, dzisiaj była krucha i chwiała się w posadach.

Donna Noble jako jedyna nie spała. Podczas gdy wszyscy domownicy już dawno udali się na spoczynek przed kolejnym, monotonnym dniem, jej głowę kłopotało coś spędzającego jej sen z oczu. Leżała nieruchomo na materacu wpatrując się w sufit upstrzony fluorescencyjnymi gwiazdkami, które przykleiła będąc małą dziewczynką. Wyraz twarzy miała kamienny, jednak z jej oczu po porcelanowych policzkach toczyły się wielkie łzy. Swoją wędrówkę kończyły na rozsypanych na poduszce miękkich, rudych falach.

Wiatr z uchylonego okna pieścił jej odkryte uda, których tak bardzo nienawidziła. Tak samo, jak całego swojego ciała. Piegowate ramiona, policzki i plecy przyprawiały ją o mdłości. Figura posiadająca nieco więcej kształtów niż patykowate sylwetki jej rówieśniczek była natomiast powodem celowo wywoływanych nudności.

Czasem obracanie wszystkiego w żart, zbywanie obelg uderzających w jej wygląd nie było wystarczające. W głębi duszy była przerażona, że nikt jej nie pokocha. Jakby to zwykle powiedziała, w morzu jest wiele ryb, z których można było wybierać, a jakiś wędkarz na pewno z czasem złapie ją na swoją wędkę. Miała jednakże świadomość, że wiele ryb posiada bardziej lśniące łuski od niej, a ich smuklejsze ciała prezentują się lepiej.

Mogłaby pocieszać się, że to nie osoba, której odbicie widzi w lustrze się liczy, a jej wnętrze, jednakże oszukiwałaby się jeszcze bardziej. Mogła udawać, że waga się zepsuła lub, że parę kilogramów odjąć można za zalegające w płucach powietrze. Nie potrafiła jednak sfałszować słodkiej osobowości, mądrości ani błyskotliwości. Była pusta, nijaka, głupia. Jej wykazu ocen nie zdobiły piątki i szóstki, a mierne trójki, dwójki, okazjonalne czwórki będące powodem do świętowania.

Donna Noble miała jedynie szesnaście lat, ale gdy nikt nie patrzył jej braki przygarbione były pod ciężarem burzącego się muru obronnego, który z każdą chwilą zdawał się runąć na jej kark. Przyzwyczajona była do tego, że jak inne dziewczęta nie mogła pochwalić się wolną przestrzenią między udami, wystającymi kośćmi biodrowymi lub płaskim brzuchem. Była w stanie znieść obelgi rzucane pod jej adresem i gotowa zbyć je śmiechem lub ociekającą sarkazmem odpowiedzią.

Kiedy ktoś nazywał ją rudą krową czuła się paradoksalnie zauważana. W przeciwieństwie do chwil, w których zdawała się przezroczysta niczym powietrze i traktowana jak ono. Nawet jej matka zdawała się ignorować jej obecność w głębi duszy pragnąc córki będącej całkowitym przeciwieństwem Donny.

Przewróciła się na drugi bok policzek wtulając w wilgotną od niemego łkania poduszkę. Kiedy w nogach jej łóżka zauważyła przycupniętą smukłą i wysoką postać zasłoniła usta zduszając okrzyk w gardle. Trzęsącą, wolną dłonią włączyła nocną lampkę nieomal zrzucając ją ze stolika. Niebezpiecznie chwiejący się przedmiot powstrzymała długa ręka należąca do nieznajomego mężczyzny.

Oi! Lepiej mów kim jesteś, albo zaraz wyciągnę wiatrówkę spod mojego materaca!" – krzyknęłaby zazwyczaj Donna. Dzisiejsza Donna siedziała z nogami podciągniętymi do klatki piersiowej, plecami oparta o ramę łóżka, usiłująca wydobyć ze ściśniętych z paniki płuc jakikolwiek dźwięk.

- Donna – odezwał się mężczyzna, prostując plecy i patrząc prosto w jej oczy, których źrenice były nieprawdopodobnie rozszerzone. Obdarzył ją spojrzeniem brązowych tęczówek otoczonych gęstym wachlarzem rzęs i uśmiechnął się delikatnie. – Donna. – wypowiedział po raz kolejny jej imię swoim miękkim, głębokim głosem.

- Ufam ci – odezwała się nieco drżącym głosem – Dlaczego ci ufam. – stwierdziła bardziej niż zapytała uspokajając swój oddech. Nie wiedziała dlaczego, ale pozwoliła mu wziąć swoją dłoń w jego co najmniej dwa razy większą. Pogładził kciukiem jej wnętrze i pochylił nieco by zrównać poziom swoich oczu z jej.

Dopiero teraz zauważyła jego dziwny ubiór. Wyglądał na osobę ludzką i jednocześnie uderzająco nieziemską. Ciemne włosy o nie do końca określonym kolorze mieniące się kasztanowymi oraz rudymi refleksami sterczały pod różnym kątem tworząc jakąś określoną konstrukcję, która dziwnym trafem pasowała do bokobrodów, które posiadał. Ubrany był w płaszcz piaskowego koloru, pasiasty garnitur i białe trampki spoczywające na jego skrzyżowanych stopach. Najciekawsze jednak były jego pełne głębi oczy. Oczy mężczyzny, który był starszy niż na to wyglądał. Co najmniej o parę stuleci starszy.

Oczy, które sprawiły, że od razu mu zaufała.

The oncoming storm.

- Donna – powtórzył po raz trzeci całkowicie ignorując jej poprzednie pytanie. – Tak bardzo za tobą tęsknię. Byłaś wspaniała – ostatnie zdanie powiedział jakby do siebie niemal niesłyszalnym głosem, a spojrzenie skierował na dłoń młodej dziewczyny, poznaczoną drobnymi piegami.

- Jestem tu – kontynuował z powrotem unosząc głowę – By powiedzieć ci jak wspaniała jesteś. Widzę cię. Widzę w całym tym tłumie zwykłych szarych ludzi. Nie jesteś niewidzialna. W całym moim życiu – zrobił pauzę biorąc nieco głębszy oddech, jakby chciał podkreślić to, ile już przeżył – Nie spotkałem nikogo równie niezwykłego, jak ty.

Donna zamknęła oczy, a spod jej powiek wydostały się łzy.

- Donna, otwórz oczy. – poprosił spokojnym tonem, na co ona potrząsnęła głową. – Obiecuję, że w życiu czekają cię niesamowite rzeczy. Rzeczy, które nie śnią się nikomu, rzeczy, których nawet sobie nie wyobrażasz. Srebrny śnieg Odd Sphere i ich wspaniała pieśń. A to dopiero początek. – dodał obiecującym tonem po czym złożył delikatny pocałunek na czubku jej rudej głowy.

- Donna, otwórz oczy. – złożył swoją prośbę po raz kolejny, ale na próżno.


Doctor stał przy konsoli zaciskając ręce na panelu, a spod jego zaciśniętych oczu starały się wydostać powstrzymywane przez niego łzy.

- Donna Noble. – powiedział do siebie, a jego głos odbił się echem po pustej Tardis – Najbardziej niezwykła i najważniejsza kobieta w całym wszechświecie.

insecurities - donna noble & the doctorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz