Rozdział 16

1.8K 156 13
                                    

─ Uważam, że Natasha powinna zostać. Jest jedyną kobietą w towarzystwie, jako jedyna może zrozumieć o co właściwie chodzi Flavii ─ mruknął Stark opierając głowę o pięść. Od dwóch dni dziewczyna nie odezwała się słowem do nikogo, znikała na całe dnie razem ze swoim psem, jakby bała się zostawić go samego. Stark wielokrotnie próbował namierzać ją za pomocą kamer, szybko jednak zorientował się, że dziewczyna nimi manipuluje. Odpuścił, bo ani razu nie wychyliła nawet nosa poza Tower. Uznał, że w obecnej sytuacji może dać jej troche swobody. Na tyle na ile można mieć swobodę będąc w areszcie domowym.
─ Natasha jako kobieta ma największe szanse na zmianę wizerunku i wtopienie się w tło.  ─ Fury zdawał się nie zwracać uwagi na marudzenie Starka, który źle znosił ostentacyjne ignorowanie jego osoby przez dziewczynę. ─ A poza tym... Nie jest jedyną kobietą, z którą Flavia może rozmawiać. Udało mi się namierzyć Wandę, i Clint właśnie stara się ją namówić do powrotu. Burton dołączy do Natashy w Brukseli gdy tylko załatwi sprawę ─ mężczyzna obrócił się w stronę rudowłosej i posłał jej wyjątkowo surowe spojrzenie ─ Do tego czasu masz trzymać się planu. Żadnego działania na własną rękę.
─ Spokojnie ─ Romanoff odparła chłodnym tonem, nieznacznie się tylko uśmiechając. ─ Steve będzie tam ze mną. Prawda, mężu? ─ jej uśmiech stał się nieco kpiący. Od pamiętnego pokazu w centrum handlowym, ich popisową przykrywką stało się udawanie pary. Czasami nawet wypożyczali jakiegoś małoletniego Burtona, chociaż to zazwyczaj przy okazji bezpieczniejszych wyjazdów, rozpoznań w terenie.
─ To szaleństwo. Zwykłe szaleństwo. ─ skwitował Stark, chwytając szklankę z whisky i podchodząc z nią do okna.
Według planu Fury'ego, Natasha i Steve mieli polecieć do Brukseli jako świeżo upieczeni małżonkowie, żeby zinfiltrować otoczenie i dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczych zakładach. Wszyscy jednogłośnie się zgodzili, że wysyłanie tam Flavii jako przynęty to głupota, więc zaczną działać na własną rękę. Fury miał w tym czasie załatwić pozwolenie na przeszukanie kilku miejsc, a dopóki nie dołączy do nich Clint mieli nie wzbudzać podejrzeń.
─ Możliwe, ale sam je zacząłeś. Nie muszę ci chyba przypominać od kogo zaczęła się cała ta afera.
─ Mieliśmy tylko zablokować moce dziewczyny i ją wypuścić, a nie wywoływać międzynarodową aferę.
─ Nie możemy tej sprawy zamieść pod dywan. Skoro wszystko jest już jasne, możecie się rozejść. ─ Fury spojrzał na nich zmęczonym wzrokiem i opuścił salę. Jemu też to wszystko nie było na rękę, zwłaszcza że opinia publiczna na ich temat poszybowała na łeb na szyję w dół. Mogli mieć spore utrudnienia w powodzeniu misji.
─ Nie dziwię się, że jest zła. Też bym była. ─ Natasha wzruszyła ramionami i wstała, rzucając porozumiewawcze spojrzenie Rogersowi. ─ Pora się pakować. A ty, Stark, postaraj się nie spartolić tej sprawy jeszcze bardziej.
Rudowłosa opuściła salę, a Stark jedynie przeciągnął dłonią po twarzy. Jak zawsze wszystko szło na niego, jakżeby było inaczej.
─ Może z nią pogadaj? ─ Thor wydawał się być jedyną osobą, która jeszcze w miarę go wspierała. Fakt faktem, miał on z dziewczyną bardzo dobry kontakt, przynajmniej do czasu.
─ Próbowałem. Za każdym razem gdy ją odwiedzam to pokój jest pusty albo udaje że mnie nie widzi.
─ Czyli... Czyli jest obrażona. Midgardzkie kobiety najwyraźniej często się obrażają ─ Thor zaśmiał się gardłowo, próbując rozluźnić nieco ponurą atmosferę.
Stark przez chwilę patrzył na mężczyznę z dużą dozą wątpliwości, głównie w jego rozwinięcie intelektualne. Następnie zmarszczył brwi, jakby głęboko się nad czymś zastanawiając.
─ Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale jesteś genialny. ─ Stark uśmiechnął się szeroko i wstał, żwawo ruszając w stronę komputera. W międzyczasie zdążył uruchomić komunikator umieszczony w zegarku.
─ Cześć, Pepper. Potrzebuję twojej pomocy.
W końcu... Dzięki pannie Potts miał doskonałe doświadczenie z obrażonymi kobietami.

*

─ Jeszcze raz. Jak koncentrujesz moc? ─ Loki ze zmęczeniem wpatrywał się w brunetkę, nieznacznie tylko mrużąc oczy. Uczyła się znacznie szybciej niż przypuszczał, wciąż jednak na tyle wolno aby go irytować.
─ Skupiając myśli ─ odparła gładko, palcem rysując po stole niewielkie kółeczka. Wstała dziś wcześniej niż zazwyczaj i od razu odwiedziła Lokiego. Od dwóch dni opowiadał jej o mocy i jej kontroli, i mimo, że było to ciekawe, czuła się znudzona. Chciała coś zrobić. Spróbować faktycznie kontrolować przepływ energii, a nie tylko wciąż o tym rozmawiać.
─ I? ─ Dopytywał zniecierpliwiony, chodząc powoli wzdłuż szyby.
I... Wizualizując. W myślach ─ uzupełniła szybko, spoglądając na niego.
─ A jak przerwiesz korzystanie z mocy? ─ Uniósł jedną brew, również na nią patrząc. Ta teza nie była pewna, bo nie znał dokładnie jej umiejętności ani ich zakresu. Nie wiedział czy metoda którą jej przekazuje zadziała, żeby to stwierdzić musiałby zobaczyć ją w akcji.
─ Zakręcam kurek i się wyciszam ─ wzruszyła lekko ramionami ─ Kiedy będę mogła spróbować tego użyć?
─ Jeszcze nie ─ odparł oschle, wracając na krzesło.
─ Więc kiedy?
─ Jak będziesz gotowa.
─ Jestem gotowa ─ dziewczyna zmarszczyła brwi, zakładając ręce na piersiach.
─ Nie, nie jesteś. Będziesz dopiero gdy ja tak powiem. ─ Loki zmrużył oczy, niezadowolony, że ta podważa jego słowa ─ I dopóki chcesz żebym cię uczył, będziesz mnie słuchać. Jasne?
Flavia nie odpowiedziała, robiąc naburmuszoną minę. Czuła, że jest gotowa, dlatego nie rozumiała czemu Loki nie pozwala jej użyć mocy.
On natomiast wiedział doskonale. Jeśli dziewczyna za szybko opanuje niektóre zdolności, on przestanie być potrzebny i odeślą go z powrotem do celi, a za żadne skarby Dziewięciu Królestw nie był w stanie sobie na to pozwolić.
─ Jak słońce ─ warknęła, przewracając oczami. Jej uwagę przykuły nagle kroki na korytarzu, dlatego machinalnie odwróciła się w stronę hałasu. Loki zdawał się to zupełnie ignorować, wciąż powoli chodził przy krawędzi celi. Przez lata nauczył się rozpoznawać ludzkie kroki po rytmie i ich ciężkości. W młodzieńczych czasach głównie obserwował ludzi, badał ich umysły i psychikę. Fascynowało go to niemal tak bardzo jak sama magia, choć obie te dziedziny uważał za podobne.
─ Nie powinnaś tam wchodzić ─ stwierdził Thor, marszcząc gniewnie brwi. Chciał odwiedzić brata, porozmawiać z nim w cztery oczy. Liczył, że może tym razem Loki naprawdę będzie chciał z nimi współpracować.
Dlatego też zdziwił się, widząc dziewczynę siedzącą na fotelu w jego celi. Jak ona, na brodę Odyna, tam wlazła?
─ W takim razie spróbuj nauczyć ją walki mieczem bez użycia dłoni. Śmiało. ─Loki dopiero teraz odwrócił się w stronę brata, posyłając mu kpiący uśmiech. Jego brat nigdy nie należał do specjalnie bystrych, inteligencja z całą pewnością nie była jego mocną stroną. Nie był może skończonym analfabetą, ale Loki uwielbiał określać go mianem troglodyty. W jego opinii, to Midgardzkie słowo opisywało go wręcz doskonale.
─ Loki bywa niebezpieczny ─ Thor podszedł do tafli szkła, z niepokojem przyglądając się zarówno dziewczynie, jak i bratu ─ Jeśli ją skrzywdzisz, to sam postawię cię przed obliczem Wszechojca. I tym razem możesz nie liczyć na łaskę.
─ A czy wygląda, jakby poddawana była torturom? ─ Młodszy mężczyzna ze spokojem wymalowanym na twarzy spojrzał na Flavię, posyłając jej przy tym dobroduszny uśmiech ─ Obiecałem pomóc, i mam zamiar dotrzymać obietnicy. Powinieneś w końcu zacząć we mnie wierzyć, bracie.
Thor odsunął się nieco od celi i zaczął głęboko się nad czymś zastanawiać.
To, że bronił go przed innymi i miał nadzieje na jego zmianę, nie znaczyło, że naprawdę w nią wierzył. Znał go przecież od kilkunastu stuleci, wiedział doskonale do czego Loki jest zdolny.
─ Obaj wiemy, jak to się kończy ─ powiedział cicho, spuszczając wzrok. Następne słowa nie chciały mu przejść przez gardło, jego świadomość broniła się ze wszystkich sił, aby jak najszybciej zapomniał, że w ogóle chciał poruszyć ten temat.
─ Ludzie się zmieniają, prawda? ─ Loki wydawał się niewzruszony miną brata, być może dlatego, że tym razem nie zaglądał do jego umysłu. Gdyby wiedział, w okół kogo krążą myśli blondyna, to mogłoby się zakończyć tragicznie dla całej ich trójki.
Flavia natomiast postanowiła siedzieć cicho, zupełnie jakby ta rozmowa jej nie dotyczyła. Zorientowała się, że w pewnym momencie rzeczywiście tak się stało - mimo, że wciąż rozmawiali o jej bezpieczeństwie, to kryło się za tym coś więcej. Czuła się nie na miejscu, by wtrącać się w ich rodzinne życie.
─ Ludzie może tak, ale my nimi nie jesteśmy ─ wzrok Odinsona padł na dziewczynę, a ona lekko się wzdrygnęła. Miała wrażenie, że bardzo chciał jej coś przekazać samym tym spojrzeniem, i że z całą pewnością nie było to nic przyjemnego.
─ W każdym razie, uważaj na siebie ─ dopowiedział, zanim ona lub jego brat zdążyłby odpowiedzieć. Wycofał się, nieco spokojniejszym krokiem idąc do wyjścia. Loki musiał teraz zejść mu z oczu, a że nie mógł się ruszyć, to on musiał się ulotnić. Thor nie mógł pozwolić, żeby brat również wrócił myślami do tamtego okresu. Skoro jemu nadal rozrywało to serce, nie chciał nawet myśleć jaki Loki odebrałby tamte wspomnienia. Tamten dzień nigdy nie powinien mieć miejsca w historii. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej? Może Loki nie byłby w tym miejscu w którym znajduje się teraz? 

*

─ Twój brat wyglądał, jakby miał ochotę kogoś zabić ─ stwierdziła Flavia, gdy Thor w końcu zniknął za żelaznymi drzwiami. Przez krótką chwilę siedzieli w ciszy, jakby oboje analizowali co w zasadzie tu zaszło.
─ On często nadużywał przemocy, wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby wrócił do tych nawyków. ─ Loki wciąż wydawał się być oazą spokoju, zupełnie jakby pojawienie się jego brata nawet go nie obeszło. Dziewczyna nie mogła rozgryźć, czy tak dobrze maskował emocje, czy faktycznie miał to w dość głębokim poważaniu.
─ Kontynuujemy lekcję? ─ Flavia podjęła ich wcześniejszy temat, postanawiając faktycznie nie wtrącać się w nieswoje sprawy.
Naprawdę, postawa godna dobrej dziennikarki.
Może właśnie dlatego unikała przeprowadzania wywiadów. Wolała pisać o ważnych rzeczach, swoich przemyśleniach czy sytuacji politycznej, niż wygrzebywać brudy z czyjegoś życia. Sama nigdy nie chciała, by ktoś zagłębiał się w jej życiorys, prawdopodobnie z tego też powodu szanowała cudzą prywatność.
─ Na dziś już chyba wystarczy. Powtórz to, co przerabialiśmy w ostatnim tygodniu, a całkiem możliwe, że za kilka dni dostaniesz pare ćwiczeń praktycznych. ─ Loki spojrzał na nią przelotnie i usiadł na fotelu obok małego stoliczka, zagłębiając się w lekturze. Zdążyła zauważyć, że zazwyczaj oznaczało to koniec ich lekcji, oczekiwał wówczas, że dziewczyna dość szybko się ulotni. Możliwe, że od kilku dni była odrobinę mniej irytująca, wciąż jednak była tylko i wyłącznie jego narzędziem, z czego na szczęście nie zdawała sobie sprawy.
Brunetka nie odpowiedziała mu, i tak zresztą już jej nie słuchał. Zabrała więc tylko notatki, które kazał jej sporządzać i opuściła celę, upewniając się, że dobrze ją zamknęła.
Mimo, że bała się go znacznie mniej niż po pierwszym spotkaniu, to wciąż pozostawał więźniem z jakiegoś powodu, a ona może i popełniała różne błędy, ale starała się nie być głupia.
Gdy opuszczała korytarz, na jej twarzy pojawił się minimalny uśmiech. Wszystko szło zgodnie z planem, z czego Loki na szczęście nie zdawał sobie sprawy.

Mockingbird || PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz