Rozdział 17

2.3K 220 60
                                    

Marinette

Razem z Derekiem stałam przy drzwiach domu Alison. Po telefonie ze szpitala Adrien od razu tam pojechał. To co się dzieje to jakieś szaleństwo.

Drzwi do mieszkania niestety były zamknięte. Musieliśmy być bardzo cicho, żeby nie obudzić sąsiadów. Derek spojrzał na mnie i kiwnął lekko głową. Wyjął metalowe narzędzie z kieszeni i zaczął otwierać drzwi. Poświeciłam mu latarką, aby lepiej widział.

- To takie ekscytujące. Jeszcze nigdy się nie włamywałam - szepnęłam.

- Jeden zły ruch i po nas, a raczej po mnie. Bo ty się szybko wymigasz od odpowiedzialności - spojrzałam na niego rozbawiona.

Wiem, że to jest karalne. Za to można iść siedzieć, a za te jego interesy tym bardziej, ale na szczęście mi to nie grozi.

- Kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć, że powinieneś wziąć się do roboty, a nie stać i kłócić się ze mną! - krzyknęłam cicho.

Przewrócił tylko oczami i na szczęście dość sprawnie otworzył te drzwi. Kiedy weszliśmy do środka od razu usłyszałam cichy płacz. Drzwi prawdopodobnie od łazienki były uchylone. Delikatny szum wody rozchodził się po mieszkaniu. Jak najszybciej weszłam do pomieszczenia.

Alison stała i zmywała krew z rąk. Obok niej leżały bandaże. Była cała brudna, a jej włosy były w kompletnym nieładzie.

- Alison? - spytałam cicho.

Dziewczyna spojrzała na mnie przestraszona. Podążyłam za jej wzrokiem i zamarłam widząc kaburę z bronią.

- Czyś ty zdurniał?! Po cholerę żeś to wziął?

- Żebyś potem nie mówiła, że nie miałem niczego żeby cie obronić - odpowiedział z durnowatym uśmiechem.

- Co się stało? - zwróciłam się do dziewczyny.

- Ja... - rozpłakała się.

- Porwała twojego ojca? - spytałam, ostrożnie opatrując jej rany.

- Ja nie chciała... Tata nie wrócił... A potem ona się pojawiła... Groziła, że go zabije tak samo jak Louisa - wyszlochała.

Zrobiło mi się jej strasznie żal. To nie jej wina, że ma taką matkę. Objęłam ją i uspokajająco zaczęłam gładzić jej włosy. Dziewczyna wtuliła się we mnie ufnie.

- Wracasz ze mną, spakuj swoje rzeczy.

- Ale Louis... On mnie pewnie teraz nienawidzi...

- Kocha cię. Jeśli wszystko mu wyjaśnisz jestem pewna, że ci wybaczy - oznajmiłam spokojnie.

Otarła zabandażowaną dłonią łzy, mimo że miałam ochotę co się stało, nie mogłam tego zrobić. Pewnie jeszcze bardziej zaczęłaby się bać albo co gorsza wpadła by w histerię.

Kiedy Alison poszła po rzeczy, spojrzałam na Dereka. Wyglądał na lekko spiętego.

- Coś się stało?

- Ja go znam - oznajmił.

- Co? Kogo?

- Jej ojca - rzekł z dziwną nutą niepokoju w głosie.

Adrien

Znowu musiałem czekać na tym cholernym krześle. Kiedy w końcu lekarz wyszedł spojrzał na mnie jakoś dziwnie. No ja się nie dziwię. Pozwę ich za niedopilnowanie jej sali. On mógł ją zabić!

- Co z moją matką? - spytałem.

- Żyje.

- Może coś więcej? Póki jestem cierpliwy.

- Proszę się uspokoić. Zrobimy wszystko, aby taka sytuacja nie miała miejsca.

- Trzeba było wcześniej tego dopilnować! - warknąłem, wchodząc do sali.

Mama leżała patrząc w sufit. Na jej gardle były ogromne sińce.

- Mamo, jak się czujesz? - spytałem, siadając obok niej i łapiąc za dłoń.

- A-adrien... Ronnie... Musisz i-ich ochronić - ledwo wypowiedziała te słowa.

Zaraz, zaraz... Ronnie jej to zrobił? To znaczy, że... Jest synem Lily!


BARDZO WAŻNE!!!!!!!

Zapraszam do Nastka2003 na jej opowiadanie przy, którym miałam przyjemność pomagać. Okładka została wykonana przeze mnie.

Tu macie link: https://www.wattpad.com/story/93333373-miraculum-zapomniana-mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-powr%C3%B3t-do-przesz%C5%82o%C5%9Bci/parts

Tak więc zapraszam do gwiazdkowania i komentowania. Wasza niesubordynacja sprawi mi ból i blokadę weny twórczej. Więc jak chcecie bym dalej ISTNIAŁA na tym Wattpadzie to zapraszam na jej opowiadanie.

ZAPRASZAM TAKŻE NA MOJE NOWE OPOWIADANIE "OPĘTANY"

I to się nazywa szantaż XD

Zaczynając od KłamstwWhere stories live. Discover now