Rozdział 12

2.3K 209 33
                                    

Marinette

Wszyscy razem siedzieliśmy przy kolacji. Alison okazała się naprawdę fajną dziewczyną. Z przyjemnością odpowiadała na nasze pytania. Louis wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam od stołu i poszłam odtworzyć. Kto to może być o tej porze? Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Carole. Wyglądała na złą.

- Coś się stało? - spytałam.

- Kod czerwony! Zebranie w naszym miejscu! Nie uwierzysz jakiego mam newsa! - oznajmiła.

Zanim zdarzyłam odpowiedzieć już jej nie było. Sprawa musi być naprawdę bardzo poważna. Jak najszybciej pobiegłam na górę. Zaczęłam się przebierać. Założyłam czarne jeansy, czerwoną bluzkę z koronki, skórzaną kurtkę i ciemno czerwone botki na obcasie. Schowałam telefon do kieszeni, ale nie mogłam znaleźć kluczyków do samochodu, więc szybko zbiegłam n dół. Adrien spojrzał na mnie zaskoczony.

- Mamo, coś się stało? - spytał zmartwiony Louis.

- Musze wyjść, Adrien kluczyki - oznajmiłam.

- Ale co się dzieje? - ponowił pytanie mój mąż.

- Właśnie tego chcę się dowiedzieć.

Szybko wyszłam i skierowałam się w stronę garażu. Odpaliłam czarne Camaro i jak najszybciej skierowałam się w stronę fabryki.

Po kilku minutach dotarłam na miejsce. Znajdowało się tu już wiele samochodów. Sprawa musi być naprawdę poważna skoro wszystkie tu jesteśmy.

Weszłam do środka i od razu poczułam mocny zapach perfum. Przez ostatnie lata naprawdę wyremontowałyśmy to miejsce. Jest znacznie większe i bardziej dopracowane.

Szybko usiadłam na jednej z wolnych kanap.

Carole stanęła na parkiecie. Spojrzała na na z niepokojem.

- Dwie znienawidzone przez nas dziwki wróciły do Paryża. Blanka, ja zresztą też je widziałyśmy - powiedziała, a ja zamarłam.

Chloe i Lila znowu w Paryżu?

Po sali rozeszły się szepty.

- Obawiam się, że będą chciały się zemścić. Musimy coś z tym zrobić.

- Zajmę się tym - oznajmiłam pewnie, wstając.

Nie pozwolę, żeby te suki znowu próbowały zniszczyć moją rodzinę. Tym razem nie tkną moich dzieci.

Tym razem pewnie będą próbowały zrobić coś gorszego, w końcu ośmieszyłyśmy je przed całym światem.

Adrien

Kolacja minęła nam w dość kiepskiej atmosferze. Martwiłem się. Czułem, że coś się wydarzy, albo już wydarzyło. Starałem się nie pokazywać tego przy dzieciach. Po chwili usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Louis od razu wstał.

- Kochanie... - zacząłem niepewnie.

- Musimy skontaktować się z Derekiem. Dzwoniłam już do Chrisa, przyleci pierwszym samolotem - nic z tego nie rozumiałem.

- Mamo, co się stało? - Louis był wyraźnie zaniepokojony.

Spojrzała na mnie z bólem, takim samym jak wtedy gdy Louis został porwany. Zrozumiałem co próbowała mi przekazać.

- Louis, odwieź Alison. Emma weź Lily i Hugo na górę spakujcie swoje rzeczy - rzekłem.

- Ale jak to? - spytała oburzona Emma.

- Nie dyskutuj.

Louis patrzył na nas zdezorientowany, po chwili jednak objął Alison i razem wyszli. Nasze młodsze dzieci poszły na górę.

- Nie martw się nic im się nie stanie - podszedłem no niej i mocno ja przytuliłem.

- Nie wiadomo do czego mogą być zdolne... Siedziały dość długo w więzieniu, muszą mieć jakieś kontakty - czułem jak zaczyna drżeć.

- Kochanie, wszystko będzie dobrze.

Zacząłem czule głaskać jej włosy. Rozumiałem jej obawy. Po tylu latach jak gdyby nigdy nic wracają do Paryża. Miały lata na wymyślenie zemsty. Nikt kto każe porywać dziecko nie jest normalny.

- Boję się, że znowu będą próbowały zrobić mu krzywdę - rozpłakała się.

- Trzeba mu w końcu powiedzieć, musi zacząć na siebie uważać.

- Wiem.

- Mamo tak właściwie gdzie jedziemy? - spytała Emma. Zmarszczyła brwi, widząc łzy na twarzy matki.

- Lecie do wujka Matt'a.

Marinette spojrzała na mnie z lekkim niepokojem. Pokiwała głową, że zgadza się z moją decyzją.

Oni muszą być bezpieczni.



Jak myślicie jakie zamiary mają Chloe i Lila?

Czy wszystkich zdołają ochronić?

Zaczynając od KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz