day 3.2

2.9K 279 182
                                    

-Dobra, od nowa. Chcesz mi powiedzieć, że spałeś u Louisa, zrobił ci śniadanie i później zaprosił na randkę? - upewnił się a Harry pokiwał głową . - Jesteś pewny na sto procent, że to działo się naprawdę? - znowu pokiwał głową.

Liam wiedział, że coś jest nie tak jak tylko zobaczył rozanielonego Stylesa w swoich drzwiach. Stał z wielkim uśmiechem na ustach a dołeczki w policzkach zdawały się być głębsze niż zazwyczaj. Liam wpuścił podekscytowanego chłopaka do domu i poszedł za nim do salonu gdzie Harry zaczął opowiadać jak opętany o ostatnich 24 godzinach. Cóż Liam na początku był w szoku nie wierząc w to, że Louis naprawdę zaprosił go na randkę. Po takim czasie słuchania opowieści o Tomlinsonie i pocieszenia zakochanego Harry'ego sam zaczął wątpić w to, że będzie z tego coś więcej.

-Jestem w szoku. - powiedział poważnie.

-Ja też Liam! Nawet nie wiesz jak bardzo. - Własnie w tym momencie uderzyło to w Stylesa.

-Liam boże idę na randkę! Nie mam się w co ubrać! Nie, nie, nigdzie nie idę nie ma mowy. - Powiedział wstając z kanapy. Liam tylko przetarł twarz dłońmi.

-Harry uspokój się. Będziesz żałował jeżeli nie pójdziesz, a Louis zapewne pomyśli, że go nie lubisz i co wtedy? - Miał ochotę zacząć się śmiać z samego siebie ale był pewien, że inaczej go nie przekona.

-Trudno Liam, zrobię z siebie idiotę. Nie chcę.

-Harry robisz z siebie idiotę siedząc tu i zachowując się jak małe dziecko. Ogarnij dupę i zachowaj się jak facet.

Harry tylko wzruszył ramionami i wstał z kanapy nic nie mówiąc. Liam usłyszał tylko huk zamykanych drzwi i mamrotanie pod nosem. Zaczął zastanawiać się co znowu złego zrobił.

***

Godzinę przed czasem zrozumiał, że jeżeli nie będzie dalej nic z tym robił to nic z tego nie będzie i postanowił "ogarnąć dupę" jak to nazwał Liam.

Wykopał się z pościeli leżącej na podłodze przy łóżku w sypialni i ruszył biegiem do łazienki by jak najszybciej się odświeżyć.
Włosy po wysuszeniu zaczesał do tyłu a zdrapane paznokcie poprawił czerwonym lakierem. Na nogi wciągnął czarne obcisłe spodnie a na górę białą koszulę z falbanką przy nadgarstkach i szyji. Na nogi wsunął czarne buty z tęcza z przodu. Zdążył wysyłać Liamowi zdjęcie siebie w lustrze na co chłopak odpisał "powodzenia" z trzema serduszkami i kciukiem do góry. Poprawił jeszcze włosy z trzydzieści razy zanim usłyszał dzwonek w drzwiach.

-Ogarnij się. - szeptał do siebie idąc przez korytarz. 

-Cześć Harry. - usłyszał po otwarciu drzwi. Tomlinson wyglądał dobrze jak zawsze. Miał na sobie czarne rurki z dziurami na kolanach, czarną koszulę dopięta do samej szyji i włosy zaczesane na bok.

-H-hej. Chcesz wejść czy idziemy? - zapytał.

-Możemy iść, ale lepiej wstaw to do wody. - wyciągnął przed siebie bukiet z kwiatami, a Harry dopiero teraz go zauważył. Nie miał pojęcia z jakich kwiatów był zrobiony bo nie znał się na tym ale był w kolorach różu i fioletu. Był piękny ale nie tak piękny jak chłopak przed nim.

Harry zarumienił się, bo pierwszy raz dostał od kogokolwiek kwiaty na randce nie licząc tego, że była to druga randka w jego życiu. Pierwszej nawet nie pamiętał bo miał wtedy 13 lat i zabrał dziewczynę zapewne do kina. Podziękował Tomlinsonowi i poszedł szybko do kuchni i wstawił je do wazonu. Jak najszybciej wrócił do szatyna i oboje zeszli na dół do jego samochodu.

-Gdzie jedziemy? - zapytał przerywając ciszę.

-Szczerze?

-Tak. - Pokiwał głową, marszcząc brwi.

-Nie mam pojęcia. - zaśmiał się. -Nie wiem czy zauważyłeś ale jeździmy od pięciu minut cały czas wkoło twojej ulicy. Próbuje coś wymyślić ale nie wiem, nie jestem romantyczny. Powiedz mi gdzie chcesz jechać a tam pojadę. - zatrzymał samochód.

-Oh... możemy jechać do parku, chociaż jestem trochę głodny.

***

-Naprawdę Louis, pizzeria? - zapytał, kiedy zatrzymali się przed budynkiem pizzeri niecałe pięć minut później. Oboje wysiedli z samochodu i ruszyli w stronę wejścia.

-Nie miałem innego pomysłu, i jest najbliżej parku więc jak zjemy możemy się przejść. Mówiłem, że nie jestem romantyczny. - wzruszył ramionami patrząc na Harry'ego z lekkim uśmiechem. Otworzył drzwi od restauracji i przepuścił Harry'ego pierwszego mrucząc ciche "damy przodem" za co brunet uderzył go a ramię. Nie byli zdziwieni, kiedy okazało się, że lokal był pełny a jedyny wolny stolik był przy oknie z idealnym widokiem na chodnik.

-Jaką lubisz najbardziej? - zapytał szatyn przeglądając menu. Harry podniósł kartę i prześledził wzrokiem wszystke pizze, aż zatrzymał wzrok na jednej i zamknął.

-18.

-Serio z ananasem? - zapytał szatyn niedowierzając.

-Jeżeli nie lubisz to możesz wybrać coś innego.

-Żartujesz? Wszyscy moi znajomi nienawidzą pizzy z ananasem a ty jesteś chyba pierwsza osobą z którą mogę ją zjeść. - kiedy skończył mówić przywołał kelnerkę która wzięła ich zamówienie i odeszła w stronę baru.

***

-Żałuje, że wcześniej się do ciebie nie odezwałem.

-Co?

Louis nic nie odpowiedział. Przystanął przy ławce i usiadł ciągnąć Harry'ego za sobą. Po wyjściu z pizzerii poszli prosto do parku i już chwilę później spacerowali po oświetlanych przez latarnie uliczkach. Brunet odchylił głowę do tyłu, zjechał trochę w dół i oparł głowę na oparciu ławki. Szatyn zaśmiał się cicho i zrobił to samo. Wyciągnął nogi do przodu i położył jedną na kolanie Harry'ego. Obaj siedzieli i w ciszy oglądali bezchmurne niebo na którym wyraźnie było widząc gwiazdy. W pewnym momencie niebo przecięła jasna spadająca gwiazda. Styles zamknął oczy wymyślając życzenie, jednak po chwili otworzył je stwierdzając, że wszystko o czym marzył siedzi obok niego. Odwrócił głowę na bok przyglądając się szatynowi, który z zmarszczonymi brwiami przyglądał się Harry'emu. W tym samym czasie podciągnęli się do góry a brunet postanowił przerwać ciszę.

-Nie powiesz mi swojego życzenia bo się nie spełni, prawda? - zapytał patrząc uważnie na twarz Tomlinsona. Jego wzrok tylko na chwilkę zjechał na bladoróżowe usta. Chłopak musiał to zauważyć bo przegryzł wargę i pokręcił głową na nie. Harry wysunął usta w lekki dziubek w niezadowoleniu. Dopiero po chwili zorientował się co robi jednak zanim mógł cokolwiek zrobił poczuł ciepłe wargi Louisa na swoich.

Przez chwilę nie ruszał się, tak jakby jego mózg musiał przetworzyć informacje.

WŁAŚNIE POCAŁOWAŁ GO LOUIS!

Poruszył ustami niepewnie naprzeciw ruchów niebieskookiego i przeniósł rękę na jego szczękę. Szatyn wplótł palce w jego włosy ciągnąć za nie delikatnie, zassał jego dolną wargę na co Harry jęknął cicho. Po chwili poczuł, że Tomlinson się odsunął. Miał ochotę jęknąć bo naprawdę nie chciał tego kończyć. Coś o czym marzył od bardzo dawna własnie miało miejsce i nie musiał sobie tego dalej wyobrażać. 

you still got time l.s Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz