Gitara

57 8 8
                                    

Starszy mężczyzna przychodził do sklepu muzycznego codziennie. 

Nigdy o nic nie pytał, nigdy nic nie kupował i nigdy nawet przelotnie nie spoglądał na schowane za szklanymi gablotami instrumenty. Zawsze kierował swoje kroki w wyraźnie obranym kierunku: prosto do jednej ze znajdujących się na wystawie używanych gitar. 

Gitara nie odznaczała się niczym szczególnym: była czarna, z białymi wykończeniami, nosiła ślady użytkowania, widoczne na progach. Mężczyzna podchodził do niej, brał ją do ręki, siadał na ustawionym obok krześle i zaczynał grać. Grał zawsze tę samą melodię, zawsze tak samo pięknie i może odrobinę smutno. Jego usta czasami poruszały się bezgłośnie, jakby w głowie przypominał sobie słowa piosenki. Po kilkunastu minutach wstawał, odkładał gitarę na miejsce i bez słowa wychodził ze sklepu.

Zarówno ja, jak i inni pracownicy sklepu byliśmy już przyzwyczajeni do tego trwającego od kilku miesięcy rytuału, chociaż na początku zachowanie mężczyzny trochę nas dziwiło. Grał on jednak naprawdę dobrze, a zabronić mu przychodzić byłoby nieuprzejme. Nigdy więc nic nie mówiliśmy podczas jego występów, w duchu ciesząc się jednak z pretekstu do przerwania na chwilę pracy i posłuchania przyjemnej dla ucha melodii. 

Tak mijały dni, aż któregoś dnia ktoś kupił gitarę.

Mała dziewczynka, na oko dwunastoletnia, przyszła z tatą. Oglądali wszystkie gitary w sklepie, ale to czarna z wystawy od razu wpadła im w oko. Nie minęło kilkanaście minut od ich wejścia, a instrument został kupiony. Dziewczynka opuściła sklep z szerokim uśmiechem na twarzy, nie odrywając wzroku od gitary trzymanej przez jej tatę.   

Następnego ranka starszy mężczyzna jak zwykle pojawił się w sklepie. Zatrzymał się przed wejściem, nie widząc czarnej gitary na wystawie. Przez chwilę tkwił całkiem nieruchomo, wpatrzony w miejsce, w którym jeszcze poprzedniego dnia się znajdowała. Potem wolnym krokiem przekroczył próg i podszedł do mnie, przełykając ślinę. 

- Przepraszam... - zaczął zachrypniętym i lekko drżącym głosem. - Czy ta czarna gitara... ktoś ją kupił?

Gdy potwierdziłam, staruszek przez długą chwilę nic nie mówił, tylko wpatrywał się nieobecnym wzrokiem gdzieś przed siebie. 

- Rozumiem - powiedział w końcu. Potem odwrócił się i wyszedł ze sklepu, a ja odprowadziłam wzrokiem jego sylwetkę. Był wyraźnie bardziej przygarbiony niż zwykle. 

Poczułam dziwne ukłucie w sercu. To ukłucie pojawiało się każdego następnego dnia, gdy mężczyzna przychodził do sklepu, ale teraz już nie grał - jedynie zatrzymywał się przed wystawą i patrzył przez jakiś czas na puste miejsce po czarnej gitarze. Czasami poruszał bezgłośnie ustami, nucąc cicho melodię. Wiele razy chciałam do niego podejść i zapytać, czy mogę mu jakoś pomóc, ale on odchodził zawsze, nim zdołałam podjąć decyzję, aby to zrobić. 

Któregoś wieczora, po skończonej pracy, gdy zamykałam sklep, zobaczyłam go siedzącego na ławce niedaleko wejścia do sklepu. Złożone ręce trzymał na kolanach, miał opuszczone ramiona i mogłabym przysiąc, że w jego błękitnych oczach błyszczały łzy. 

Chwilę walczyłam ze sobą, ale w końcu podjęłam decyzję. Podeszłam do staruszka z wahaniem. 

- Przepraszam pana - odezwałam się - czy wszystko w porządku?

Mężczyzna uniósł głowę. Zamrugał szybko.

 - Tak - powiedział cicho.

Chwilę oboje milczeliśmy. Odchrząknęłam. 

- Mogłabym pokazać panu inne gitary - powiedziałam. - Mamy dużo podobnych do tamtej czarnej. Na pewno znajdzie pan coś dla siebie.

Mężczyzna wolno pokręcił głową.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 25, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Storczyki | Zbiór opowiadańWhere stories live. Discover now