1. (Nie)normalne początki

1 0 0
                                    

Rasa: Nefilim

Pochodzenie: Ludzie i Anioły

Miejsce zamieszkania: Ziemia

Znaki szczególne: brak

Reinkarnacja: brak

Specjalne umiejętności: wyostrzone zmysły, umiejętność tworzenia prostych run

Średnia długość życia: ok. 100 lat

Opis: Nie jest dokładnie wiadomo, od kiedy Nefilim zamieszkują Ziemię. Są wspaniałymi wojownikami, często nazywa się ich Łowcami Demonów, lub po prostu Łowcami. Przydomek ten został nadany Nefilim ze względu na ich zajęcie po ukończeniu specjalnego szkolenia.

• • •

Siedemnastolatek nawet nie zauważył, kiedy znów pogrążył się we wspomnieniach.

Poczuł szarpnięcie i słuchawka została wyrwana z jego ucha. Odwrócił się gwałtownie i zmarszczył gniewnie brwi.

- Dojechaliśmy - rzucił brunet prowadzący auto. Miał może trzydzieści sześć- lub siedem lat, opaloną twarz zdobiły drobne zmarszczki i kilkudniowy zarost. - Może byś się ogarnął?

- Co? - odwarknął chłopak nieprzyjemnie. Facet westchnął cicho.

- Wyglądasz jakbyś chciał zabić każdego na swojej drodze, a potem spalić mu dom i na pogrzebie zamienić jego rodzinie chusteczki z aloesem na zwykłe - wyjaśnił.

- Odpieprz się - warknął znowu Simon. To przez tego faceta jego życie wywróciło się do góry nogami. Nie był popularny. Nie otaczał się przyjaciółmi z każdej strony. Ale mimo to było mu dobrze w tamtym życiu.

Mężczyzna westchnął jeszcze ciężej i nie odzywał się już do chłopaka. Po chwili ich oczom ukazała się duża, czarna brama. Za kratami widać było niewielką, zniszczoną przez czas posiadłość.
Chłopak wychylił się przez okno i spojrzał pytająco na bruneta. Ten jednak, jakby nigdy nic, wyszedł z sanochodu i na jednej z krat zaczął rysować palcem malutki znak. Simon wyjrzał, próbując dojrzeć coś więcej, niż stojącego tyłem mężczyznę, jednak nie udało mu się to. Po chwili brama, sama z siebie otworzyła się. Ciemnooki uparcie ignorował chłopaka wiercącego w nim dziurę spojrzeniem.

Gdy pojazd przejechał przez bramę, krajobraz całkowicie się zmienił. Nagle, jakby ktoś starł ciemne chmury z intensywnie błękitnego nieba, zniknął niewielki, zabiedbany budynek. Zamiast niego widniała ogromna budowla, do której prowadziła szeroka, żwirowa droga, po dwóch stronach której rosła równo przystrzyżona, lekko żółknąca trawa. Na zboczach, w równych odstępach stały ławki. W na trawniku rosły pojedyncze drzewa i ozdobne krzewy. W oddali majaczył las.

Jeśli chodzi o budynek - był ogromny (w sumie jak cały ogrodzony teren). Stara budowla połączona była z nowoczesnym, przeszklonym skrzydłem. Obok, osobno, stała również wielka, hala sportowa z niemałym boiskiem i trybunami. Wszystko otoczone rozległym placykiem, na którym w kilku miejscach stały niewielkie fontanny.

Simon wyczuwał coś dziwnego. Zdawało się, że powietrze lekko, prawie niezauważalnie... wibruje? Nie było tego widać, trzeba było to raczej czuć. Gdy chłopak patrzył z zapartym tchem na otaczający ich teren, mężczyzna wjechał na mały parking.

- Wysiadaj - rzucił krótko.

Już po chwili wchodzili po szerokich schodach prowadzących do wejścia starego skrzydła. Szli szerokim, przestronnym korytarzem. Było tu niewiele drzwi, trochę więcej okien w drewnianych ramach i ławki stojące pod ścianami. Z zamyślenia wyrwał go odgłos kroków.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 05, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Upadłe AniołyWhere stories live. Discover now