Rozdział 6

13 1 0
                                    

Spacerowali już około dwóch godzin, a tematów do rozmów nie brakowało. Nagle Lila zamilkła i zatrzymała się.

- Co jest?- spytał jej towarzysz, ale ta tylko uciszyła go gestem dłoni. Jako Smocza Strażniczka miała bardzo wyczulone zmysły i już z daleka usłyszała szybko zbliżające się kroki. Chwyciła Nezumiego za ramię i zanurkowała w krzaki.

        Chwile potem na polanę wpadła jakaś dziewczyna o jasnej cerze, blado-błękitnych włosach i stalowoszarych oczach. Jej niegdyś biała tunika teraz była cała brudna od zaschniętego błota i gdzieniegdzie krwi. Bose stopy, jak i całe ciało przyozdabiały drobne rany.

        Zaraz za nią z pomiędzy drzew wypadli zmiennokształtni, poprzeobrażani w różne stworzenia. Jeden z nich skoczył na dziewczynę, a ta wyciągnęła przed siebie dłoń. Atakującego odrzuciła fala zimnego wiatru. „Aurora." pomyślała blondynka.

         Aurorzy byli stworzeniami magicznymi, żyjącymi głównie na górskich szczytach. ludzie często nazywali ich duchami powietrza. Wyróżniali się jasnym kolorem skóry, włosów i oczu.

         Reszta przeciwników rzuciła się na nią, a jasnowłosa wyciągnęła obie dłonie. Potężny podmuch uderzył w napastników, rzucając ich głęboko w las.

         Osunęła się na kolana. Ucieczka i walka wymęczyły ją. Zaraz, jednak zerwała się na nogi, słysząc szelest. Z krzaków wyłonił się kolejny zmiennokształtny w towarzystwie Smoczej Strażniczki.

- Hej, spokojnie.- blondynka wyciągnęła przed siebie dłonie, widząc, że ona się cofnęła.- Chcemy pomóc.- przywołała sztylet, o ostrzu w kolorze świeżej trawy i rzuciła jej pod nogi.

         Znów upadła na kolana. Nie wiedzieć czemu, czuła że może im zaufać. Granatowooka podeszła do niej i wyciągnęła ręce otoczone bladozłota aurą. Czuła jak siły szybko jej wracają. „Magia leczenia." pomyślała.

- Jak masz na imię?- spytała Strażniczka po skończonym leczeniu.

- Astra.

- Piękne imię. Ja jestem Lila, a to Nezumi.- przedstawiła siebie i swojego towarzysza.

           Nagle z lasu wyłonił się malutki, biały lisek i wspiął się na kolana Astry.

- Kitsune! Wróciłeś!- zawołała zadowolona Aurora, drapiąc go za uszkiem.

- Aleś ty słodziutki.-  wymruczała Lila, zbliżając się do zwierzaka. Ten jedynie prychnął i ukazał małe, ostre ząbki.- Chyba mnie nie lubi.- stwierdziła, spuszczając głowę.

-Po prostu cię nie zna. Gdybyś przebywała z nim cały dzień, już by się łasił.- wyjaśniła Aurora.

- Naprawdę?- upewniła się.- To chodź z nami do legowiska.- zaproponowała, gdy jej rozmówczyni kiwnęła głową.

- Ej.- wtrącił Nezumi.- To naprawdę dobry pomysł. Przyda się kolejna osoba.- pokiwał z uznaniem.

- Chętnie.- uśmiech na twarzy szarookiej poszerzył się .

             Ruszyli i po kilkudziesięciu minutach dotarli na miejsce. Weszli do legowiska, akurat gdy zdenerwowana Risa uderzyła Yuu w głowę.

- Chyba mówiłam, żebyś się ode mnie odwalił!- wrzasnęła, powtarzając cios.

- Co się stało, Ri-chan?- spytała Lila.

- Ten młotek znów próbuje mnie poderwać.- wyjaśniła, odwracając się do nich.- A to kto?- spytała, widząc nową postać.

- To Astra. Dołączy do nas.- odparł Nezumi.

            Zmarszczyła brwi i zbliżyła się do nich. Poważne, fioletowe oczy wpatrywały się nieustannie w Aurorę. Nagle Strażniczka uśmiechnęła się i uściskała serdecznie, zupełnie skołowaną Astrę.

- Witaj w swoim nowym domu.- zawołała.

            Reszta towarzystwa, z wyjątkiem Nexusa, zaskoczona wpatrywała się w radosną białowłosą.

- Cóż... W końcu to Risa.- stwierdził zmiennokształtny.- Zawsze reaguje inaczej niż byś się spodziewał.

            Pozostali tylko pokiwali głowami.


Smoczy StrażnicyWhere stories live. Discover now