Rozdział 5

20 1 0
                                    

               Otworzył ozy i rozejrzał się po grocie. Obok niego słodko spała Lila. Wczorajsze leczenie wykończyło ją. Naprzeciw, pogrążeni we śnie, siedzieli Nexus i Risa. Białowłosa opierała mu głowę na ramieniu, a on obejmował ją w talii. Słodko... Trochę ich tym pomęczy. To znaczy jego. Ona go przeraża. Zło wcielone... Brr... A wygląda tak niewinnie.

              Śpiąca obok blondynka drgnęła, skrzywiła się i niechętnie otworzyła zaspane oczy.

- Dzień dobry.- przywitał się, uśmiechając szeroko.

- Dobry.- odpowiedziała, trąc pięściami powieki.- Która godzina?

- Słońce dopiero wschodzi, więc na pewno wczesna. Reszta jeszcze śpi. Zastanawia mnie tylko czemu go tu trzymamy?- Nezumi spojrzał niechętnie w na chrapiącego przy wejściu Yuu. Fioletowowłosy miał na głowie pokaźnych rozmiarów guza.

-Też jestem ciekawa. Chociaż teraz jest zabawniej- Lila uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszej sytuacji.

- Taa... Nexus naprawdę nieźle mu przyłożył.

- A czegoś się spodziewał? Yuu zaczął podrywać Rise, więc Nex musiał jej bronić.- granatowooka uniosła kąciki ust jeszcze wyżej, spoglądając na ciągle śpiącą parę.

- Nie rozumiem tej ich relacji.- poskarżył się szatyn, drapiąc po głowie.

- To dość skomplikowane. Zanim Risa dołączyła do nas mieszkała w jednej z wiosek. Kiedy ludzie dowiedzieli się o jej mocach, rodzice próbowali ją zabić. Uciekła i trafiła właśnie na mnie i Nexusa. Pomógł jej i zabrał do Eragona. Potem było już tylko lepiej. Nex uczył ją kontrolować moc i latać na smoku. Wiedziałam, że w końcu będą razem.- zakończyła historie i podniosła się. - Może pójdziemy się rozejrzeć?- zaproponowała, a jej policzki przykryły urocze rumieńce.

- Pewnie.- na jego śniadą twarz wpłynął lekki uśmiech. Dołączył do blondynki i opuścili grotę.

                Spacerowali po lesie rozmawiając o wszystkim i o niczym. W końcu rozmowa zeszła na temat ostatniej walki.

- Risa mnie zaskoczyła.- oznajmiła Lila.- Jest naprawdę silna

- Taa... Ten idiota też ma trochę mocy.- dorzucił Nezumi.

- Kiedy patrzyłam na ich walki, czułam się jak słabeusz.-wyznała dziewczyna.

- O czym ty mówisz? Dlaczego?- dociekał szatyn.

- No bo...- zająknęła się.- Ja jestem taka słaba w porównaniu z nimi.

                Jej towarzysza zamurowało. ,, Słaba." ... Co jej strzeliło do głowy?

 -Odbiło ci?!- spytał, łapiąc ją za ramiona.- Jesteś silna. Stworzyłaś tą kopułę do ochrony i utrzymałaś ją przez tak długi czas.

- Ale.... Gdyby nie ochrona ludzi byłabym całkiem nieprzydatna.- upierała się- Nie walczę najlepiej.

- Mam pomysł!- krzyknął nagle.- Będę cię trenować. Co ty na to?

- Ja... Ja... Ja...- Strażniczka nie była w stanie dokończyć zdania.

- Ech. Nie ważne. Zapomnij.- zmieszał się chłopak.

- Ale Nezumi, ja chce z tobą trenować.- wydusiła w końcu.- Po prostu zaskoczyłeś mnie.

- To świetnie. Zaczniemy od jutra.- zarządził, śmiejąc się, głośno.- A teraz chodź.- złapał ją za rękę i pociągnął dalej.


Smoczy StrażnicyWhere stories live. Discover now