Informacje

9.3K 498 110
                                    


-Jak się czujesz? - zapytał Harry, gdy wracali już ze spotkania. Nicole całe je przesiedziała, udając, że nie obeszła jej ani trochę informacja o porwaniu Felixa. Ukrywała swój ból, rozgoryczenie, strach o chłopaka i chęć jak najszybszego wyruszenia mu na pomoc. Jedynie przyjaciele domyślili się, że nie jest wcale aż tak dobrze. A i to raczej z powodu wiedzy o jej bliższych stosunkach z Seymourem, niż po jej zachowaniu.
-Cudownie! Nigdy nie było lepiej! - odpowiedziała sarkastycznie, niemal biegnąc w stronę swojego dormitorium. W jej głowie już układał się plan działania.
-Nicole, my się naprawdę martwimy. - powiedziała Hermiona. - Chcemy ci pomóc.
-Nie potrzebuję pomocy. - stwierdziła rudowłosa, jeszcze bardziej przyspieszając kroku.
-Porozmawiaj z nami. Przynajmniej chwilę. - prosił ją brat. Nastolatka w końcu się zatrzymała.
-Słuchajcie, ja... ja muszę to wszystko przemyśleć. - powiedziała łamiącym się głosem. - Sama.
-Tylko nie zrób niczego głupiego. - poprosił ją Harry.
-Przecież mnie znasz. - Dziewczyna zmusiła się do słabego uśmiechu i pobiegła w stronę Wieży Astronomicznej
Siedziała tam dosyć długo, zastanawiając się nad całą sytuacją. I z każdą mijającą minutą była coraz bardziej pewna, że nie może tego tak po prostu zostawić. Nie czułaby się z tym dobrze. Zaczęła planować jak dostać się do ukochanego. Na szczęście uczestniczyła w zebraniach Zakonu Feniksa, więc wszystkie niezbędne informacje już posiadała. Pozostało jedynie spakować odpowiedni sprzęt i wyruszyć w drogę.

Wpadła do dormitorium, stwierdzając z ulgą, że współlokatorki już śpią. Złapała w dłoń swój plecak, wrzuciła do niego swój ulubiony nóż, pistolet, który tak niedawno przydał jej się w Hogsmeade, zapasową różdżkę, świstoklik do Hogsmeade, parę eliksirów i trochę jedzenia oraz picia, po czym zarzuciła go na ramię. Na palcach, tak, aby narobić jak najmniej hałasu, udała się do sypialni chłopców z jej rocznika. Podeszła do skrzyni swojego brata i ostrożnie wyjęła jego pelerynę niewidkę oraz Mapę Huncwotów. Ta ostatnia niezwykle jej się przydała podczas wykradania się z Hogwartu. Bez niej na pewno trafiłaby na McGonagall albo, co gorsza, Snape'a.
Gdy tylko poczuła świeże powietrze, zagwizdała cicho. Chwilę potem Arion stał już przy niej. Nicole z szerokim uśmiechem wskoczyła na jego grzbiet.
-No koniku, do rezydencji Malfoy'ów. Tylko szybko, bo nie mamy zbyt wiele czasu. - powiedziała cicho wprost do jego ucha. Ten zarżał jakby urażony, że dziewczyna w ogóle mogła pomyśleć, że on mógłby się okazać za wolny. Rudowłosa roześmiała się, po czym wystartowali.
Podróż nie okazała się być aż tak długa i męcząca, jak się spodziewała. Już po czterech godzinach ukrywała się w lesie niedaleko jej celu. Wiedziała, że nie może teak po prostu tam wejść. Postanowiła więc poczekać aż Śmierciożercy będą mieli swoje zebranie.

Harry od rana czuł się tak, jakby coś ważnego mu umknęło. Dopiero na eliksirach uświadomił sobie czego mu brakuje. A właściwie wytknął mu to Mistrz Eliksirów.
-Potter, gdzie twoja siostra? - warknął Snape.
-O cholera, zapomniałem! - wypalił osłupiały, zupełnie się zapominając.
-Potter, dwadzieścia punktów od Gryffindoru za słownictwo. - powiedział nauczyciel z pewną satysfakcją, po czym dalej prowadził lekcje.
Gryfon myślał, że koniec tej lekcji nigdy nie nadejdzie. Wiercił się na krześle, zupełnie nie słuchał tego co mówił profesor, a w dodatku pomylił korzeń asfodelusa z wilczą jagodą, co było tragiczne w skutkach dla jego eliksiru. Tylko podczas tej lekcji stracił sto dwadzieścia punktów i dostał szlaban, ale mało go to obchodziło. Gdy wybrzmiał dzwonek od razu popędził do swojego dormitorium.
Wywalił już wszystko z kufra, ale nadal nie mógł znaleźć ani Mapy Huncwotów, ani peleryny niewidki. Miał dziwne przeczucie, że ma to coś wspólnego ze zniknięciem jego siostry. I nawet w najmniejszym stopniu mu to się nie podobało. Zszedł do Pokoju Wspólnego, gdzie czekali na niego przyjaciele.
-Nie ma ani Nicole, ani mapy, ani peleryny. - poinformował na wstępie.
-Czyli...
-Czyli poleciała ratować Felixa. - podsumowała Hermiona. - Powinniśmy o tym komuś powiedzieć.
-Poczekajmy aż wróci. I tak jej nie znajdą, bo ma pelerynę, a jak się wygadamy to już mogę zacząć pisać testament. - stwierdził Potter.  - Chociaż... Chyba wiem, co możemy zrobić.

Harry Potter i Nowa NadziejaWhere stories live. Discover now