Rozdział 1

136 0 0
                                    


W tym momencie czułam totalną nudę. Niby to co zwykle, bo od dłuższego czasu przychodzili do mnie ludzie, których nie znałam. Gapili się na mnie opowiadali mi różne historie, zadawali pytania... Czasem nawet próbowałam odpowiedzieć, ale oni jakby mnie nie słyszeli. Wracając... Wtedy miałam wrażenie, że czuję się coraz słabsza. Już nie przychodziły do mnie te osoby co zwykle, nie przynosiły kwiatów, czy maskotek. Co jakiś czas tylko wpatrywało się we mnie grono osób w białych fartuchach.

Potem poczułam, że jestem totalnie bezsilna... Umieram... Mój organizm rozpoczął walkę. Walczyłam, walczyłam do ostatków sił. Widziałam jak podchodzą i smutno patrzą na mnie 'białe fartuchy', ale nic nie robili. Później słyszałam jak do kogoś dzwonią (już wtedy myślałam, że dzwonią do moich 'stałych klientów'). Potem, domyślam się, że moja rodzina wbiegła, jednocześnie płakała i nagle...     

Zobaczyłam uśmiechy przez łzy kolejno: najpierw u młodej dziewczyny z różowymi włosami, krzyknęła z radości pokazując na mnie. Potem młody chłopak z bladą karnacją, no i na końcu piękna pani, która wyglądał jak ich mama. Jednak kobieta później trochę posmutniała i jakby w tajemnicy przede mną powiedziała coś na ucho rodzeństwu.

-Cześć...- usłyszałam ze strony chłopaka, a potem to samo słowo z zakrywającej mu usta dziewczyny.

-Cześć!

-Ale czemu nie mogę jej powiedzieć?

-To zbyt traumatyczna informacja na początek.

-Hmmm... A więc jak się masz?

-To najgłupsze pytanie jakie ktoś zadał mi w przeciągu tygodnia...-postanowiłam się odezwać.

-Liv, co ci się stało?? Zawsze byłaś miła i...

-Serio dzięki...

-Nie mów tak Marc...- znowu konfrontacja różowych włosów.

-A ty nie masz powodu, aby tak mówić? W końcu poderwała twojego ukochanego chłoptasia?

-Co?- gdy to powiedziałam to wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę.

- Ty... Straciłaś pamięć?

-Chyba nie, pamiętam, że kiedyś byłam... Ja... Może byłam w szkole lubiana?

-Nie... Z tego co pamiętam to...

-Marc, już... Czekaj Liv, jestem Lucy- twoja siostra, to twoja mama, a to Smarc, hihihihihi. Dobra zacznę od początku... (Dla niekumatych- powiedziała nie więcej informacji niż w rozdziale 0, a i jeszcze pokazała zdjęcia).

-Czy naprawdę taka byłam? Nieufna, zamknięta w sobie i... Nie miałam przyjaciół?

-I ty nadal nic nie pamiętasz?- zapytał Marc (Smarc heh xd).

***


Dziękuję za wszystkie gwiazdki i wyświetlenia <3

365 dni Where stories live. Discover now