5

7 2 0
                                    

Po chwili mężczyzna się odezwał.
-Matko..- zaczął niepewnie.
-Witaj. Dołącz do nas.
Marcel usiadł na sofie obok matki.
-Więc na czym ja skończyłam? Ahh. Ujął mnie twój talent.- powiedziała królowa.- Jak ci na imię? - ciągnęła.
-Mam na imię Lèa -rzekła Lèa skromnie. Starała się nie patrzeć na króla Marcela, bo już wiedziała że jest w nim zakochana. Królowa chyba należała do osób gadatliwych bo opowiadała o wszystkim co się dzieje w pałacu, tymczasem Lèa robiła się coraz bardziej senna. Było już chyba późno w nocy bo komnatę oświetlał tylko blask świec.
-Wybacz moją śmiałość, pani, ale czy mogłabym już wrócić do domu? - powiedziała smętnie Lèa powstrzymując ziewanie.
-Tak, tak. Oczywiście. Królowa zawołała jakiegoś strażnika aby odprowadził Lèę. Do strażnika obok którego stała Lèa podszedł król i wręczył mu zwitek papieru. Lèa była już tak senna że oczy same jej się zamykały. Nagle poczuła że upada, chciała podeprzeć się o strażnika, ale nie zdążyła i wpadła w czyjeś silne ramiona. Potem zasnęła. Noc była krótka ale Lèa nigdy wcześniej tak dobrze nie spała. Z niechęcią otworzyła oczy i zamarła. Zauważyła że nie jest w swoim łóżku tylko ma przed sobą bogato hawtowaną, złotą kapę. Wyskoczyła z łoża jak oparzona. Nie wiedziała co ze sobą zrobić więc zapukała cicho w drzwi. Do komnaty wszedł ciemnowłosy mężczyzna w szarym stroju.
-Skoro już się obudziłaś, królowa chce cię widzieć.
Szli jasnym korytarzem, tym samym którym szła wczoraj Lèa drżącą że strachu. Królowa tak samo piękna jak wczoraj siedziała przy małym mahoniowym biurku i pisała jakiś list. Kiedy zobaczyła Lèę wstała i podeszła do niej z uśmiechem.
-Witaj. W końcu powiem ci o tym do czego wczoraj dążyłam. Chcę abyś dla mnie pracowała.
Dziewczyna się zamyśliła. Miała pracować w pałacu? A co z jej rodziną? Nie wiedziała co ma o tym myśleć.
-Potrzebuję czasu, pani.
-Rozumiem, to nie łatwa decyzja. Staw się w pałacu jutro w południe.
Królowa gestem dłoni przywołała do siebie strażnika aby ten wyprowadził Lèę. Skłonili się i wyszli. Kroczyli przez piękne, królewskie ogrody. Kiedy wyszli do miasta kilka osób zapytało Lèę czy będzie jeszcze sprzedawać swoje perfumy na targu. Odpowiedz Lèi była krótka: nie wiem.
Zazwyczaj życzliwa Lèa była teraz poddenerwowana i zamyślona. Kiedy zbliżali się do domu dziewczyny strażnik wyjął zwitek papieru i wręczył go Lèi.
-Otwóż to dopiero w domu.- powiedział i odszedł.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 31, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zapach królowejWhere stories live. Discover now