2

4.9K 168 93
                                    

Okropny dźwięk budzika, raniącego moje uszy, sprawił, że już od samego rana zniechęciłem się do tego dnia.

Wyłączając denerwującą melodyjkę, podniosłem się do siadu i przeciągnąłem, przez co mój kręgosłup nieprzyjemnie zachrupał w paru miejscach, wywołując na mojej twarzy grymas, który towarzyszył mi do samego wyjścia z mieszkania.

Londyńska pogoda dawała się we znaki, uderzając w moje nadal zaspane ciało, powodując ciarki i gęsią skórkę.

Zasunąłem pod szyję skórzaną kurtkę i ruszyłem w kierunku uczelni znajdującej się parę przecznic od mojego mieszkania. Uśmiechnąłem się pod nosem dziękując, że udało się je znaleźć tak blisko budynku uczelni, przez co nie musiałem tłuc się zapchanymi, śmierdzącymi autobusami, których nienawidzę.

Zerknąłem na zegarek, który wskazywał siódmą trzydzieści i przyspieszyłem kroku, nie chcąc znów narażać się wykładowcom za moje spóźnialstwo.

Na szczęście cały dzisiejszy dzień siedziałem w laboratoriach, znów obserwując powolne skraplanie odczynników do zlewek, co bardzo mi odpowiadało, ponieważ nie musiałem się nawet starać. Wystarczyło siedzieć na krzesełku i od czasu do czasu zerknąć na licznik, aby nie przelać roztworów.

W szafce zostawiłem kurtkę, po czym biegiem rzuciłem się w stronę laboratoriów, w których już wszyscy się znajdowali. Szybko założyłem na siebie biały, lekko pobrudzony fartuch i dosiadłem się do stołu, przy którym siedział Nash, piszący coś na telefonie, a kiedy mnie zauważył, uśmiechnął się szeroko i zaczął grzebać w swojej torbie.

-Wyrobiłeś się na czas- szepnął, widząc zdziwienie na twarzy naszej pani profesor, która skanowała mnie uważnym wzrokiem. Oderwałem od kobiety wzrok dopiero wtedy, kiedy brunet podsunął mi jakąś kopertę.

-Co to?- spytałem, biorąc papier w ręce i oglądając go z zaciekawieniem.

-Otwórz i sam się przekonaj- klepnął mnie po plecach i zajął się roztworami, choć cały czas obserwował mnie kątem oka.

Starannie otworzyłem kopertę, wyjmując z niej zgiętą w pół, kremową kartkę, po czym odgiąłem ją, skanując uważnie pochyły tekst.

Mamy zaszczyt zaprosić
Camerona Dallas'a wraz z osobą towarzyszącą
na ceremonię zaślubin
dnia 8 kwietnia 2017 roku o godzinie 12
w Katedrze Matki Bożej Anielskiej w Los Angeles.
Serdecznie zapraszamy
Mia Jones oraz Nash Grier
Będzie nam miło wypowiedzieć słowo "tak" w waszej obecności.

Przestudiowałem kartkę jeszcze trzy razy, zanim podniosłem wzrok na rozpromienionego przyjaciela, który szczerzył się do mnie od ucha do ucha.

-Żartujesz, prawda?- spytałem drżącym głosem. Byłem totalnie zszokowany i nie wiedziałem czym mam rzucić się brunetowi na szyję i zacząć gratulować, czy raczej opieprzyć za to, że nic mi wcześniej nie powiedział.

-Chciałem zrobić małą niespodziankę- mrugnął do mnie, nie przestając się uśmiechać -Chciałem zapytać Cię jeszcze o jedną rzecz.

-Chyba teraz wszystko przeżyję- zaśmiałem się cicho, kręcąc głową -Dawaj!

-Zgodzisz się być moim drużbą?- zagryzł mocno wargę, co w jego wykonaniu wyglądało komicznie, ale powstrzymałem się przez uszczypliwym komentarzem.

-Jasne, że tak, stary! Jesteś dla mnie niczym brat! To będzie dla mnie zaszczyt- wymieniliśmy promienne uśmiechy, po czym skopiliśmy się na doświadczeniach, które za niecałą godzinę powinniśmy przedstawić.

Siostra mojego najlepszego przyjaciela || Cameron Dallas || Book twoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz