Rozdział 17

138 9 6
                                    

Prawie całą drogę jechali w ciszy. Dopiero gdy zaparkowali i ruszyli w stronę wejścia, Will zapytał:
– Gdzie chcesz najpierw pójść?

Ania zrobiła zamyśloną minę i rozejrzała się wokół. Karuzele, budki z watą cukrową, stoiska z różnymi zabawami zręcznościowymi i w końcu zobaczyła coś, co obojgu powinno się spodobać. Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na Willa.
– Znalazłam coś idealnego.

Chłopak podniósł jedną brew i spojrzał na nią krytycznie. Zamiast mu wyjaśniać wskazała kierunek i popchnęła go do przodu.

Dopiero po chwili chłopak zobaczył samochodziki. Zaśmiał się i odwrócił do Ani.
– Muszę przyznać, że wyjątkowo dobry wybór – powiedział, po czym złapał ją za dłoń i pociągnął do przodu.

Wpierw zdziwiona spojrzała na ich złączone dłonie, dopiero potem na pojawiającą się przed nimi atrakcje.

Chłopak kupił im bilety i wskoczył do pierwszego z brzegu samochodziku. Ania ruszyła jego śladem. Po chwili szaleli, zderzając się ze sobą i z innymi. Pierwszy raz mogli bez żadnych konsekwencji ściągać się ze sobą i spychać z drogi.

Gdy czas się skończył, oboje roześmiani, rozluźnieni i szczęśliwi wyszli z autek.

– Tego było nam trzeba – powiedział Will, zerkając na nią z radością – Czegoś na pozbycie się tego sztywnego zachowania. I wiesz co ci powiem? Nie mogłem się na to zebrać, ale jesteś naprawdę świetnym kierowcą.

Ania zaskoczona stanęła i spojrzała na niego. Szukała oznak kłamstwa, ale ich nie było.

– Serio? Bo zaraz pomyślę, że ktoś cię podmienił – zażartowała, wciąż go obserwując.

– Oczywiście, że serio. – przyznał wciąż roześmiany – Tylko pomyśl, który facet przyzna się, że kobieta która go pokonała, jest niesamowitym kierowcą. To kwestia męskiego honoru – mówiąc to, uśmiech zniknął, a on posmutniał – Dlatego tak wtedy zareagowałem. I teraz jest mi wstyd. Przepraszam.

Teraz śmiało mogła przyznać, że przeżyła szok. Nigdy nie spodziewała się po nim czegoś takiego. Widząc jednak jego skruchę, stanęła tuż przed nim, położyła mu dłoń na ramieniu i powiedziała:
– Dzięki. Doceniam szczerość. I nie mam ci za złe. Teraz rozumiem, dlaczego postąpiłeś tak a nie inaczej.

Twarz Willa od razu się rozjaśniła.
– Co nie znaczy oczywiście, że popieram taki sposób myślenia – stwierdziła, robiąc niewinną minę.

Chłopak uśmiechnął się krzywo i podszedł do niej bliżej. Teraz mogła poczuć jeszcze lepiej jego perfumy. Męskie, ale nie przytłaczające.
– A ja nie popieram, obijania komuś twarzy.

Nie mogąc się powstrzymać, prychnęła śmiechem.
– Czyli zaczynamy z czystymi kartami?– zapytała.

– Zdecydowanie.

Dopiero wtedy zorientowała się jak blisko siebie stoją. Cofnęła się i spytała:
– To gdzie teraz?

– Nie wiem. A gdzie chcesz? – zapytał wkładając dłonie w kieszenie.

– Chętnie coś bym zjadła.

Ruszyli więc w stronę budek z jedzeniem. Czując wibracje w kieszeni, wyciągnęła telefon i przeczytała wiadomość od Indiego.

Miał już mu odpisać, gdy Will nachylił się nad jej ramieniem, zaglądając do telefonu.
– Ej. Nieładnie. To mógł być osobisty SMS – skarciła go, odsuwając się.

– Od Indiego?

– No co? Równie dobrze to mogło być coś o tobie – stwierdziła, szybko przebiegając wzrokiem treść. Gdy dowiedziała się wszystkiego, schowała telefon spowrotem do kieszeni.

Lady Moto ShowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz