Rozdział 11

286 11 0
                                    

Kilka dni przed wyścigami Ania pomagała Ines.

Szukały pogłosek, sprawdzały różne wiadomości i sprawdzały doniesienia. Nic jednak nie pasowało, do tego, co szukały. Nikt nie słyszał o małżeństwie, które pasowałoby do ich opisu.

Były w kropce. Nie chciały wypytywać się ludzi, czy wystawiać ogłoszeń. To jedynie sprowadziłoby niepożądane zainteresowanie i mogłoby zagrozić jej rodzicom. Musiały zrobić to inaczej.

Mimo to się nie poddawały. Działały tak, jak mogły.

Pozostały czas Ania wykorzystywała na ćwiczenia do wyścigów równoległych. Przygotowywała też do tego samochód. Zarówno pod względem mechanicznym, jak i estetycznym. Na szczęście nie była sama. Coraz bardziej doceniała swojego ojca i lepiej go poznała. Nim się obejrzała, po dawnej urazie nie został ślad.

Była tak zajętą, że wykorzystywała czas aż do ostatniej minuty. Potem wracała do domu, padała na łóżko i wręcz od razu zasypiała. Jednak nie żałowała.

Dlatego, gdy nadszedł dzień wyścigów, mimo zmęczenia cieszyła się jak dziecko.

Początkowo miała jechać sama. Jednak z rana podszedł do niej ojciec i stwierdził, że chce ją zobaczyć w akcji i że wezmą MG na lawetę. Ania nie mogła się nie uśmiechnąć na jego słowa. To było tak inne, od tego, co miała w Anglii.

Matka nigdy nie wspierała jej w pasji, a co dopiero przemawianie chęci, by zobaczyć jej wyścig.
Szczęśliwa przytuliła się do ojca i szepnęła cicho:
- Dziękuję.

Potem odsunęła się i poszła po swoje rzeczy, zostawiając oniemiałego mężczyznę. Dla obojga była to nowa sytuacja. Jednak i dla niego i dla niej, była to również bardzo ważna chwila. Dawała nadzieję i radość.

Niedługo później jechali już na miejsce. Musieli pokonać sporą odległość. Przez całą drogę rozmawiali. On dawał jej rady, ona opowiadała o swoich przygodach w Anglii. Nie wszystkie się mu spodobały, ale Ania widziała, że nie stara się nie robić jej wyrzutów. Doceniała to.

Zastanawiała się też, co zobaczy na miejscu. Wątpiła, by wszystko wyglądało tak jak, wyścigi równolegle, w których do tej pory brała udział.
Jedna rzecz się zdecydowanie różniła. Do tej pory widziała jedynie nielegalne wyścigi. A najwyraźniej teraz wszystko miało być oficjalne i z pozwoleniami. To było coś nowego.

- A w jakich wyścigach ty grałeś udział?- zapytała ojca ciekawa.

Mężczyzna zrobił zamyśloną minę. Po chwili nieco powoli zaczął wymieniać:
- Trochę tego było. British Touring Car Championship, World Touring Car Championship*, British GT Championship*, Porsche Supercup*, World Endurance Championship* i próbowałem Formuły 3* ale bolidy nie są dla mnie. No i oczywiście nielegalne wyścigi ale ich nie liczymy. No i w Ameryce już nie startowałem. Tu powstrzymałem się do startowania w zawodach.

A Ania aż zaniemówiła. Brał udział we wszystkich liczących się zawodach. Na pewno jeździł wypasionymi autami.

- Ile zdobyłeś medali?- zapytała, gdy już odzyskała głos.

- Nie wiele. Może kilka. Srebro, brąz chyba jedno złoto. Mówmy sobie szczerze na takich wyścigach byli o wiele lepsi ode mnie - odpowiedział ze śmiechem.

Była pod wrażeniem jego skromności. Wielu na jego miejscu zaczęłoby się przechwalać i opowiadać gdzie nie byli i co zdobyli.

Przyjrzała mu się uważnie. Widziała, że nie mówi jej wszystkiego i ewidentnie za tym kryje się coś więcej. Nie chciała go jednak naciskać.

- A który tor według ciebie był najtrudniejszy?- zapytała, nieco zmieniając temat.

Adrian uśmiechnął się szeroko.
- Zdecydowanie Oulton Park*. Jeden z bardziej skomplikowanych i zawiłych. Wiem, że nie może się równać z zielonym piekłem w Niemczech*, czy Le mans - po chwili wahania, zerknął na Anię i dodał - Z ciekawości i w ramach hobby przejechałem się po torze w Indianapolis. Mimo pozornej prośności, tor jest naprawdę wymagający.

Lady Moto ShowWhere stories live. Discover now