Rozdział 2

1.3K 78 46
                                    

Serce biło mi jak oszalałe, jednocześnie chciałam uciec i nie mogłam ruszyć się z miejsca. Chłopaki wysiedli z pojazdu, żeby podziwiać drifterów. Wyszłam za nimi i stanęłam tak, żeby zasłaniali mi widok, a w głowie huczało mi tylko jedno słowo:

WYŚCIGI.

Nie mogłam w to uwierzyć, po tylu latach unikania kontaktu z ludźmi i tym bardziej z samochodami, znalazłam się tutaj - na zatłoczonym wyścigu, pośród ludzi, których nie znałam. Co prawda rozpoznawałam z widzenia parę osób - przyjechałam z Shaunem i Twinkiem, widziałam Neelę, blondynkę, która zaczepiła mnie w szkole, jej ekipę i jeszcze kilka znajomych twarzy, których imion nie pamiętałam.

Z jednej strony, czułam się tu całkiem obco, jak mała dziewczynka, zagubiona w wielkim mieście, bo nie posłuchała mamy i puściła jej rękę, żeby popatrzeć na wystawę prześlicznych pluszaczków. Z drugiej jednak strony, miałam wrażenie, że w końcu odnalazłam coś, co utraciłam bardzo dawno temu. Była to jednak rzecz, której nie chciałam odnajdywać, rzecz tak piękna, a zarazem niebezpieczna, że aż serce rozdzierało się między chęcią zabrania jej ze sobą, a przerażeniem i chęcią ucieczki. Stałam skołowana, głucha na wszelkie dźwięki i ślepa na otaczającą mnie rzeczywistość.

Nagle ktoś potrząsnął mną za ramię.

- Cornelia, wszystko dobrze? - zapytał Shaun z zatroskanym wyrazem twarzy. - Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.

Ducha.

Po tych słowach faktycznie miałam wrażenie, że go widzę. Ducha człowieka, którego pożegnałam dawno temu, na innym kontynencie. Wyścigi były dla niego całym światem, życiem, a także śmiercią. Ja widziałam w nich jedynie śmierć, chociaż przedzierała się również, jak słońce przez zachmurzone niebo, dawna pasja, zaszczepiona we mnie, gdy byłam dzieckiem. Pasja zamordowana nienawiścią i żalem.

- Tylko nam tu nie zemdlej - próbował zażartować Twinkie, chociaż widocznie nie było mu do śmiechu.

- Nic mi nie jest, nie mam zamiaru mdleć - wychrypiałam, próbując pokazać, że jestem silna.

- No mam nadzieję - odpowiedział. - Głupio byłoby przegapić wyścig dwóch najlepszych drifterów.

- Czyli kogo? - zainteresował się Shaun, a ja popatrzyłam na Twinkiego tak, żeby wiedział, że dołączam się do pytania.

- Serio ludzie? Jak można tego nie wiedzieć? Oczywiście chodzi o DK'a i Hana.

Chłopak wskazał na dwa samochody, stojące na oczywistej linii startu. Skoro to tak znane tutejsze gwiazdy, postanowiłam nagrać wyścig. Wyciągnęłam komórkę i zaczęłam nagrywanie. Może to nie jest najnowszy iPhone, ale daje radę.

Ruszyli. Rozległy się piski opon i zaczęło się kurzyć. Po chwili wszyscy zaczęli gdzieś iść. Okazało się, że trzeba wyjechać windą do góry, żeby zobaczyć resztę wyścigu. Włączyłam pauzę w nagrywaniu i pobiegłam za towarzyszami. Na szczycie budynku zdążyłam nagrać jeszcze, jak rywalizujący ze sobą przekroczyli linię mety. Pierwszy był szary samochód, czarno-pomarańczowy okazał się drugi.

- Jak zwykle, DK wygrał, ale Hanowi brakuje do niego coraz mniej - skomentował Twinkie.

Wysiedli z pojazdów. Oboje mieli tutejszy typ urody. Han był jednak wyższy i miał dłuższe włosy. W dodatku w ręce trzymał paczkę chrupek i właśnie wkładał sobie jednego do ust. Na ten widok pokręciłam ze śmiechem głową i już miałam zatrzymywać nagrywanie, kiedy zobaczyłam, że przybili sobie piątkę, co uznałam za dość dziwne, w końcu przed chwilą byli rywalami. 

- Cięcie - szepnęłam i kliknęłam „stop”. Poprzez krzyki i wiwaty na cześć zwycięzcy na szczęście nikt mnie nie usłyszał.

Po chwili znowu wszyscy zjechali na pierwsze piętro, większość windą, jednak kilka dziewczyn miało ten przywilej, żeby wsiąść do aut z Hanem i DK'em.

Tokio Drift - Inna HistoriaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon