Reflection

158 15 5
                                    


Kolejny niedzielny wieczór nad rzeką Han i duszący zapach miętowych papierosów, chłodny, przeszywający wiatr i David Bowie w słuchawkach. I otaczająca mnie beznadziejna pustka. Bardzo chciałem coś powiedzieć i potrzeba uwolnienia tkwiących we mnie niezliczonych słów bardzo mnie przytłaczała. Ale czym jest zaufanie i jak się je buduje? Właściwie - dlaczego tak koniecznie muszę z kimś porozmawiać, nie oczekując nawet żadnej odpowiedzi? Wystarczyłoby jedno spojrzenie i odrobina zrozumienia. Samotność dokuczała mi coraz bardziej. To zabawne, jak bardzo możemy przywiązywać się do ludzi, nawet tego nie zauważając i nie potrafiąc wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Nie umiem wyjaśnić, czym jest bliskość. Niby jest dwoje ludzi, zupełnie odległych od siebie, tak zupełnie różnych i nagle stają się dla siebie całym światem. Nie umiałem też wyjaśnić, co robiłem w życiu nie tak, że w wieku dwudziestu trzech lat wciąż byłem skazany tylko na siebie i towarzystwo jedynie gorzkiej kawy, tej bezkresnej rzeki, książek o pożółkłych ze starości kartkach i winylowych płyt odtwarzanych o drugiej w nocy. Musiałem stać się swoim własnym oparciem i usilnie starać się zachować trzeźwość umysłu. Przecież to nie jest łatwe. Musiałem być głównym bohaterem własnego filmu, o ile nie jedynym. Ciągle dla samego siebie jestem zagadką. Przecież osoba, którą codziennie rano widzę w lustrze jest mi tak znajoma; te same, duże usta, gęste włosy i silne dłonie, lecz moje wnętrze wciąż jest mi obce. Mimo to, nie potrafiłem zaakceptować siebie samego. Cóż więc dziwnego, że nie potrafił mnie pokochać nikt inny, skoro nie potrafiłem pokochać siebie?

Zgasiłem papierosa i wsunąłem paczkę do kieszeni płaszcza; okryłem szyję dokładnie szalikiem, czując na sobie czyjś wzrok. Kilkanaście kroków za mną stał niewysoki chłopak, na oko kilka lat młodszy ode mnie. Miałem wrażenie, że skądś znam jego twarz; smutne oczy i potargane, ciemne włosy. Hej, nieznajomy, spoglądający na rzekę, czy jeśli wpadniemy jeszcze kiedyś na siebie, to czy będzie to przeznaczenie? Może wpadliśmy już na siebie niezliczoną ilość razy... Nieważne. Nadal tylko ja jestem całą moją radością i całym moim niepokojem.

Ciemne ulice lekko oświetlało blade światło latarni. Dziś ludzie wydawali się szczęśliwsi, niż zwykle. Uśmiechnąłem się niemal niezauważalnie. Właściwie czasami miałem wrażenie, że jestem niewidzialny. Nigdy nie miałem wokół siebie przyjaciół, nikogo, komu mógłbym z entuzjazmem pożyczać ulubione płyty lub pisać "dobranoc", zanim pójdę spać. To było trudne, lecz przywykłem do tego. Starałem się polubić moją samotność, była moją jedyną towarzyszką każdej pory dnia. Hej, ty, wpatrujący się w rzekę Han, czy ty też chodzisz bez celu?

Z daleka widziałem miliony świateł wieżowców i kolorowych banerów, neonowe lampy i ich blask w tafli wody. Oddawałem się powoli własnym, niezliczonym myślom. Jak dobrze byłoby mieć komu wszystko opowiedzieć i podać rękę komuś, z kim można się podzielić wszystkim, co zaprząta głowę. Jestem jednocześnie szczęśliwy i smutny. Strach powoli pojawia się i chwyta mnie za rękę, przechodzi mnie zimny dreszcz i nie pozwala w spokoju poddać się refleksjom. Czuję, jak obejmuje całe moje ciało i sprawia, że po moich policzkach spływają słone łzy. Tak, to znowu te uczucie. Czy to strach przed wieczną samotnością? Śmiercią nieustannie zamkniętego w swoim świecie dorosłego dziecka, o której nikt nie będzie pamiętał? Przed tym, że nie będę miał nigdy nikogo, kto pogładzi mnie po głowie i powie, że wszystko będzie w porządku? Każdy powie przecież - Kim Namjoon - kto to właściwie był? Dotknąłem swoich ust, które nigdy nikogo nie całowały. Ramienia, które nigdy nikogo nie obejmowało. Wzrok zatrzymałem na swoim odbiciu w jednej ze sklepowych witryn; ciągle ten sam i niezmienny, zmęczony nudnym życiem, zmartwiony swym brakiem jakiegokolwiek celu, tracący wiarę na znalezienie jakiegokolwiek planu. Może zrobiłem coś nie tak? Nie potrafiłem nawet odpowiedzieć sobie na najprostsze pytania - jestem smutny, czy szczęśliwy? Czy chcę jeszcze żyć? Czy kiedykolwiek moje życie się zmieni? Czy czas zacznie mi upływać szybciej, zamiast ciągnąć się w nieskończoność? Czy to, co kiedyś uważałem za nastoletni kryzys musiało zostać mi do teraz? Dlaczego wszystko zawsze bagatelizowałem, twierdząc, że z czasem ta pustka i obojętność mi przejdą, zamiast szukać pomocy? Zadawałem sobie setki pytań i pozostawiałem je bez odpowiedzi. Miło byłoby mieć obok siebie kogoś, kto pomógłby mi na nie znaleźć odpowiedź. Może było już za późno.

Reflection || NamjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz