...and I killed u.

1.7K 257 251
                                    

Jungkook niesamowicie ciężko harował w biurze, latając od jednego gabinetu do drugiego. Przy okazji gubił co rusz jakieś dokumenty, za co szef najchętniej urwałby mu głowę. Będąc w związku z Taehyungiem, to właśnie Jeon robił za mężczyznę pracującego, zarabiającego na dom i różne wymyślne wycieczki, na punkcie których młodszy miał totalnego bzika. To nie tak, że blondyn siedział bezużytecznie w domu. Codziennie gotował i dwa razy w tygodniu przeprowadzał generalne porządki (Jungkook należał do pedantów, a Tae, z natury kompletny bałaganiarz, bardzo szybko przystosował się do dbania o porządek).

Czas spędzany z Jungkookiem był dla niego tym najlepszym, najcenniejszym i najintymniejszym, dlatego też zawsze eliminował wszystkie swoje złe cechy, byleby zatrzymać starszego przy sobie jak najdłużej.

~*~

14 listopada – 21:23

- Taehyungie, przecież mówiłem ci, że muszę zostać dwie godziny dłużej. Zgubiłem naprawdę ważny dokument, więc Jongbum kazał mi napisać go od nowa.- brunet westchnął ciężko do słuchawki, a nie słysząc odpowiedzi, odruchowo przewrócił oczami. Jedno trzeba wiedzieć: Kim był delikatną osobą i szybko się obrażał, jednak mimo to pałał do Jeona bezgraniczną ufnością.

- Ale już wracasz? - stęknął blondyn i rzucił się na kanapę. Ponownie tego dnia zakręciło mu się w głowie od najróżniejszych zapachów dochodzących z kuchni. Był to wieczór, podczas którego chciał obdarować Jungkooka nie tylko swoim nieskazitelnym ciałem, ale i również najznakomitszymi daniami kuchni włoskiej.

- Skseruję ostatnie papiery, odniosę je i porywam płaszcz z wieszaka, okej? Zresztą, napiszę ci, jak już będę wsiadał do samochodu – po tych słowach wyślizgnął mu się z rąk telefon. Gwałtownie schylił się po niego, uważając, by nikt nie nadepnął na urządzenie i ponownie przyłożył je do ucha. - Mówiłeś coś?

- Tak. Muszę wyjść do marketu, bo zabrakło mi makaronu.

- Przecież byliśmy wczoraj na zakupach i kupiłeś go całkiem sporo. Kim Taehyung, co ty kombinujesz?

- Nie bądź taki hop do przodu, bo cię z tyłu zabraknie, Królisiu - droczył się z nim młodszy. Chwilę później niechętnie zerwał się z siadu i ruszył w kierunku przedpokoju. Tam zarzucił na swoje chude ramiona skórzaną kurtkę i wsunął na pięty Adidasy, z którymi rzadko kiedy się rozstawał. - Chcesz coś ze sklepu?

- Podziękuję. W przeciwieństwie do ciebie kupiłem wczoraj wystarczającą ilość wszystkiego, więc nie będę musiał się o to martwić przez co najmniej tydzień. Lecę kończyć robotę, napiszę później. Kocham cię, wariacie – mruknął, mocno przyciskając telefon uchem do ramienia, gdy dokumenty ponownie wyleciały mu z rąk.

- Ja ciebie też, Króliś - zakończył Tae, wciskając czerwoną słuchawkę. Zazwyczaj robił to z trudem, jednak w tamtym momencie wiedział, że jego chłopak był zbyt zajęty, by poświęcić rozmowie więcej czasu.

Sięgnął po klucze od mieszkania, które leżały na ciemnobrązowej szafce, przyozdobione breloczkiem od Jungkooka. Brunet zakupił go podczas wycieczki po Tokio i podarował Taehyungowi na jego siedemnaste urodziny. Mimo iż po prostu nie miał on lepszego pomysłu na prezent, blondyn cieszył się wtedy jak głupi, przez to, że Jeon w ogóle o nim pomyślał. Młodszy uznał, że nigdy, przenigdy nie rozstanie się z tym drobnym upominkiem.

Wyszedł powoli na dwór, a zimne powietrze od razu zmierzwiło jego włosy i zmroziło odkryte kostki. Z trudem przymknął drzwi, lecz gorzej było z trafieniem kluczem do zamku, gdyż latające we wszystkie strony blond kosmyki całkowicie przysłaniały pole widzenia. Kiedy wreszcie udało mu się zamknąć dom, ruszył w stronę marketu znajdującego się cztery ulice dalej. Droga zajęła mu prawie pół godziny, jednak czego nie robi się dla miłości swojego życia? Zresztą, za głupotę się płaci. Gdyby poprzedniego dnia kupił wystarczającą ilość makaronu, to teraz nie musiałby iść w taką wichurę po kolejną paczkę, przykrywając sobie brzuch rozpiętą kurtką.

reason for memories | Vkook ✔️Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang