1
Godzinę później na parking przy Zero Sum wtoczyło się czarne BMW, jeszcze pachnące nowością. Callie, ubrana w skóry pod barwę samochodu, wysiadła z kurtką Deana w ręku. Wiedźma stanęła przed Impalą i spojrzała na śpiących łowców. Uśmiechnęła się pod nosem i palcem wskazującym dotknęła maski auta, które w jednej chwili pokryło się cieniutką warstwą szronu. Wewnątrz Impali ściemniło się. Kriomantka wróciła do swojego auta, usiadła na masce i spoglądała na przednie okno Chevroleta, z zaciekawieniem wyczekując reakcji łowców. Nie, żeby była złośliwa czy lubiła straszyć ludzi. Skorzystała z okazji.
Dean chrapnął głośniej niż dotychczas. Sam, ciągle w ciele Zbihra, obudził się pierwszy, czując chłód.
- Dean... - Po chwili zorientował się, że w aucie było ciemniej niż powinno. - Dean! - Uderzył go w ramię, a ten się zerwał i przywalił łokciem w kierownicę, naciskając tym samym przycisk klaksonu. Ryk auta ogłuszał.
- Co tu się dzieje?!
Sam momentalnie podał bratu broń, dla siebie też wziął jedną i wyskoczyli z auta, celując przed siebie.
- Callie? - odezwali się jednocześnie.
- Stało się coś? - zapytał Sam.
Stało się, oj, stało, pomyślał Dean, opuszczając broń.
- Musisz być w rezydencji - oznajmiła Callie, patrząc na Sama. Zeszła z maski i skrzyżowała ramiona. - Zapraszam. - Skinęła na drzwi pasażera.
Kurtka wiedźmy wydała się Samowi dziwnie znajoma. Nagle go olśniło i nie wiedział, czy powinien pytać.
- No idźże - ponaglił Dean. - To lepsze niż zasuwać pieszo.
- To tak wyciągałeś informacje?
Dean plasnął dłonią w czoło. - Wsiadaj, do cholery.
- Wsiadaj - zawtórowała Callie, po czym wywróciła oczami. - A zgubę oddam później - zwróciła się do Deana. - Jeszcze nie wyprana. - Strzepnęła kurtką. - Śmierdzi potem.
Sam jeszcze zerknął na brata, nie mogąc się nadziwić, jak bardzo zmieniło się podejście Deana do Callie. Całkiem niedawno był gotów poderżnąć jej gardło, a teraz, tak nagle, ufał wiedźmie na tyle, że kazał mu wsiadać do jej auta.
- Aha... - Wsiadł, wcisnąwszy pistolet za pas spodni.
Callie wróciła za kierownicę i wycofała BMW z parkingu na ulicę. Ruszyła w znanym sobie kierunku, zostawiając Deana samego z Impalą.
Callie wsunęła kasetę do odtwarzacza i wcisnęła PLAY. Z głośnika sączyły się ostre basy Skillet, które straciły na intensywności, kiedy dziewczyna przyciszyła radio. Wiedziała, że Sam chce coś powiedzieć, tak więc dała mu szansę.
- Nie zadawaj głupich pytań - ostrzegła.
Sam przełknął ślinę, zapinając pas.
- Chcę wiedzieć, coście robili?
- Dean mnie przesłuchiwał. - Wzruszyła ramionami.
Najwyraźniej na tym skończyło się jej wyznanie.
- I z tego powodu oddał ci kurtkę? - Dla Sama wydało się to tym dziwniejsze, że Dean od śmierci ojca nie rozstawał się z odziedziczoną po nim skórą.
- Nie bądź wścibski - zrugała go. - Chciał mi podciąć gardło. Dostałam wkurwa i zmroziłam maskę razem ze spodniami - powiedziała, ani trochę się nie krępując. - A kiedy wstałam, zostały na masce. Takie rzeczy się zdarzają, prawda?
YOU ARE READING
Supernatural - Fantasmagoria
FanfictionRok dwutysięczny. Bracia Sam i Dean Winchester po zakończeniu łowów w Idaho przyjeżdżają do Caldwell w stanie Nowy Jork, by zająć się kolejną sprawą. Jednak wystarczy, by znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w niewłaściwym czasie i już mają zap...