"1"

683 37 1
                                    

Budzę się zalana potem i łzami, znów to wspomnienie wraca jego smierć. Kochałam go to był mój brat byłam z nim blisko. Był dla mnie jak ojciec troszczył się o mnie a zarazem był moim przyjacielem mówiłam mu wszystko. Opadam na poduszkę myśląc i wspominając wszystko

Gdy miałam 7 lat moi rodzice zaczęli wyjeżdżać z kraju na delegacje wtedy z Lukiem zostawialiśmy z babcią. Kochała nas bardzo, była wspaniałą osobą zawsze powtarzała nam ze jesteśmy aniołkami. Pamietam ten dzień jak dzisiaj to były 15 urodziny Luka jak babcia umarła nie męczyła się umarła podczas snu. To była dla mnie tragedia miałam wtedy zaledwie 13 lat. Luk wtedy mnie przytulał szepcząc, że tam gdzie teraz jest jest jej lepiej. Po śmierci babci rodzice wrócili zostali z nami przez miesiąc. Jak zawsze praca ważniejsza. Luk przed wyjazdem dostał swoją yamahe. To był dla niego prawdziwy prezent, już pierwszej nocy zamiast spać jeździliśmy po ulicach Sydney. Na to wspomnienie znów zalewam się płaczem kochał szybką jazdę razem ją kochaliśmy. To było to co pozwalało mam się odstresować.

- Marika wstań bo spóźnisz się do szkoły - krzyczy przyjaciel luka który zajął się mną po jego śmierci.
- zaraz wstaje daj spać.
- jak nie wstaniesz przyjdę po ciebie. - krzyczy Leo
- To sobie idź.
- Idę
- Nie widzę krzyczę ze śmiechem.
Nagle do mojego pokoju jak burza wpada Leo rzuca się na mnie i zaczyna łaskotać.
- Nie Leo proszę nie- krzyczę wiercąc się i rzucając się jak woda bez ryby.
- Wstaniesz już mała? - pyta rozbawiony Leo
- Tak tylko proszę przestań !!!
Leo schodzi ze mnie staje obok łóżka, podchodzi do drzwi i mówi dalej bo już 9
- Co jak 9 ja na 8 mam zajęcia dzisiaj- krzyczę panikują i biegając po całym pokoju próbując ogarnąć się i spakować na zajęcia.
- sprawdź datę mała- mówiąc to Leo ucieka po schodach. Sięgam telefon włączam ekran telefonu na którym widnieje data 17.03.2017
- Ty smieciu już nie żyjesz - krzyczę zbiegając ze schodów ale z moim szczęściem potknęła się na nich i spadłam z samej góry wyjąc przy tym żałośnie. Po chwili koło mnie zjawia się Leo z przerażoną miną i bierze mnie ze schodów i przytula do swojego ciała.
- Marika co ty znowu zrobiłaś? - pyta zmartwiony i dotyka mojego nadgarstka i pyta- Kwiatuszku boli cię.
- Tak- odpowiadam i łapie się za obolały nadgarstek. W jednej chwili z moich oczu płyną łzy.
- Jedziemy do szpitala- mówi Leo noe pytając mnie o zdanie.

Wchodzimy do garażu a on nadal trzyma mnie. Sadza na stole zakłada kas mi na głowę potem sobie i sadza na motor tak na ten na którym zginął Luk.

* Magia czasu *

Wchodzimy do domu mam złamaną rękę i skręconą kostkę.
Kładę się ma kanapie w salonie i włączam telewizor włączam pierwszy lepszy film którym okazują się pamiętniki wampirów.
Usypiałam już gdy poczułam ze kanapa
za mną ugina się i otula mnie Leo
- Pamiętasz go pytam- mój głos się łamie a z oczu płyną łzy.
- Tak- Leo głos drży
- Tak bardzo mi go brakuje.- mowie nie powstrzymując łez wiem ze przy nim mogę być sobą znamy się od dziecka, luk poznał go w szkole razem chodzili do szkoły i tak się zaprzyjaźnili.
- Wiem mi też go bardzo brakuje straciłem tak jak ty brata. - mówi szlochając.
-Ja tez. - mówiąc to odwracam się do niego twarzą płacząc patrzę w jego zapłakane oczy które kocham od pierwszego spotkania kocham je. Podnoszę rękę i ocieram jego łzy i przytulam się do niego i zasypiam czuje jeszcze tylko jak całuje mnie w głowę. Zasypiam.

Już drugi rozdział❤Mam nadzieje ze się wam spodoba bo dawno już nie pisałam.

Przyjaciel mojego brata ❤😭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz