Rozdział 2 - Kontrakty i konsekwencje

5.4K 221 369
                                    

Błagam, zabijcie mnie.

Pierwsze myśli, które napłynęły następnego poranka do głowy Ginny Weasley, nie były przyjemne. Przeklinała siebie. Przeklinała Harry'ego. Przeklinała Rona i Hermionę, przez których było to całe wesele. Przeklinała nawet kelnera, który przyniósł im trunek. A potem przeklęła jeszcze raz Harry'ego, tak dla zasady. Nie obchodzi mnie, jaki jest seksowny, to wszystko jego wina. Po prostu musiał wyglądać na takiego zasmuconego w ten niesamowicie pociągający sposób, przez co ja musiałam podejść do niego i zacząć z nim pić, żeby dowiedzieć się co jest nie tak. Palant.

Udało jej się zrobić to wszystko nie poruszając nawet jednym mięśniem. Ginny nie była pewna czy przetrwa jakikolwiek wysiłek. Jak na przykład uniesienie powieki. Od osoby w jej stanie naprawdę nie można było tak wiele wymagać.

Jednak wiedziała, że kiedyś będzie musiała się podnieść, choćby dlatego, że odczuwała coraz silniejszą potrzebę skorzystania z toalety.

Ryzykując własnym życiem uchyliła jedno przekrwione oko i ujrzała ścianę. Kiedy świat nie zwalił jej się na głowę, grzebiąc ją pod gruzami, uznała, że warto spróbować się poruszyć. Uniosła głowę i ujrzała, że jest przykryta lekkim kocem, który wyglądał znajomo. Przyciągnęła go bliżej do twarzy. Jego zapach i tekstura przypominały jej dom.

Nagle przypomniała sobie sporo urywków z poprzedniego wieczoru. Picie z Harrym… jeszcze trochę picia… MNÓSTWO picia… a potem… coś jeszcze? Co myśmy tu w ogóle robili? Ginny wiedziała, że znajduje się w mieszkaniu Harry'ego. Koc, którym była przykryta, uszyła jej mama w prezencie na parapetówkę Harry'ego. Pamiętała, że pili, a potem o czymś rozmawiali, ale reszta wieczoru ledwo przebijała się przez gęstą mgłę.

Ginny skrzywiła się, gdy przypomniała sobie, jak spadła z krzesła i wylądowała niezręcznie na podłodze. Widziała wtedy rozczochrane włosy Harry'ego, który nachylał się nad nią i rozmawiał z…

Jej udami. Hmm, no to było…

Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi od sypialni i delikatne kroki za nią. Ginny zastanowiła się, czy nie odwrócić głowy, ale uznała, że w tej chwili to nieco za wiele. Nagle materac się poruszył i poczuła rękę na ramieniu.

- Ginny? Obudziłaś się?

- Proszę, powiedz mi, ze masz coś na to – zdołała wydusić. Lepiej, żeby miał eliksir antykacowy, albo będzie musiała zrobić coś drastycznego. Jak tylko głowa przestanie jej pulsować, a jej mięśnie znów przejmą kontrolę nad ciałem.

Ginny usłyszała, jak Harry śmieje się cicho, a potem w jej polu widzenia pojawiła się ręka trzymająca, dzięki Merlinowi, małą butelkę eliksiru antykacowego. Zdołała sięgnąć po niego, złapać go, przytrzymać przy ustach i wychylić tak szybko jak tylko mogła bez nadmiernego poruszania głową. Gdy osuszyła butelkę, jej ręka opadła na łóżko i Ginny westchnęła głęboko.

- Nie działa natychmiast, ale niedługo powinnaś poczuć się na tyle dobrze, żeby się ruszyć – powiedział Harry, kładąc rękę na jej plecach. Szybko okazało się, że miał rację. Przestała się czuć, jakby w jej głowie szalał tłuczek i mogła się obrócić, by na niego spojrzeć.

Harry wyglądał tak kiepsko, jak ona się czuła. Jego wilgotne włosy sterczały na wszystkie strony, jakby włożył głowę pod kran, a następnie rozczochrał fryzurę rękami. W przekrwionych oczach widać było zmęczenie i wciąż miał na sobie okropnie wygniecione spodnie od garnituru. Stracił gdzieś jednak koszulę i chodził topless.

O ja cię kurczę cholera.

Harry Potter wciąż był szczupły, ale zdecydowanie dorósł. Trening aurora pomógł mu nabrać nieco masy, a jego mięśnie były świetnie zarysowane. Ginny poczuła, że swędzą ją palce, gdy ogarniała spojrzeniem jego klatkę piersiową i brzuch, a jej ręka drgnęła, gdy ujrzała ciemną linię włosów prowadzącą w dół od jego pępka. Na jego skórze lśniły krople wody i Ginny skupiła na nich swój wzrok, zastanawiając się jak by smakowały, gdyby zlizała je wprost z jego ciała.

Pakt Harry/GinnyWhere stories live. Discover now