Rozdział 2

80.9K 3.1K 1.3K
                                    

Isabelle 

Jestem w połowie jedzenia wielkiego pucharu lodów owocowych, który prawdopodobnie zaraz podsunę Austinowi, bo nie ma szans, żebym temu podołała. Poza tym to, o co poprosił mnie mój przyjaciel, teraz miesza mi w głowie i staram się jakoś logicznie ująć to w całość. 

– Jeśli dobrze rozumiem, chcesz, żebym zorganizowała imprezę i zaprosiła Cheryl tylko po to, żeby wzięła ze sobą Elizabeth, ponieważ założyłeś się z Collinsem, że się z nią umówisz w jeden wieczór? – Zmęczyłam się już samym mówieniem o tym, a co dopiero realizacją tego nad wyraz dojrzałego pomysłu. 

Cheryl to dziewczyna, której szczerze nienawidziłam, ale wolałam trzymać niektóre rzeczy dla siebie, żeby nie wszczynać zbędnych kłótni. Kiedyś byłyśmy koleżankami, ale jej zachowanie było ponadprzeciętnie toksyczne, więc dla własnego dobra wolałam się odciąć. Co do jej przyjaciółki, Elizabeth, nie do końca miałam wyrobioną opinię na jej temat, ponieważ nie rozmawiałam z nią zbyt dużo, ale mimo wszystko wydawała się sympatyczna. Cóż myślałam też, że Jay był w porządku facetem i spójrzmy, dokąd mnie to zaprowadziło. 

– No tak. – Austin przygryzł wargę, patrząc na mnie z wyczekiwaniem. 

Przetarłam twarz dłońmi, głośno wzdychając. Naprawdę nie wiedziałam, czy coś było nie tak z naszą szkołą, czy to faceci w nastoletnim wieku mieli po prostu taki dziwaczny czas w życiu, w którym robili tak durne rzeczy, jak zakłady o dziewczyny. Gdyby było odwrotnie, to nie byłoby im już tak do śmiechu i, znając życie, robiliby z siebie ofiary. Niestety w taki sposób działało to chore społeczeństwo. 

– Będę tego cholernie żałować – wymamrotałam bardziej do siebie, ale Austin i tak mnie usłyszał. 

Już od początku wiedziałam, że się zgodzę. Życie było pełne niespodzianek i głupich decyzji, a jeśli jedną z nich miała być pomoc w wygraniu zakładu mojemu najlepszemu przyjacielowi, to niech tak będzie. Żywiłam jednak nadzieję, że cokolwiek dostanie od tego kretyna Collinsa w ramach wygranej, zostanie podzielone na pół, a ja sama otrzymam honorarium za starania. Poza tym musiał się z tą całą Elizabeth tylko umówić, a nie zrobić Bóg wie co. Austin mimo swoich przejawów głupoty miał coś w główce, więc nie musiałam martwić się, iż kogoś w jakikolwiek sposób skrzywdzi. 

– Dziękuję! Jesteś najlepszą suką na świecie. – Cmoknął do mnie w powietrzu, na co się roześmiałam, bo wcale to do niego nie pasowało. – Zorganizuję jedzenie, alkohol i ludzi, ale Cheryl... 

– Tak, wiem – westchnęłam, tym samym mu przerywając. 

Cheryl była typem dziewczyny, który uważał się za nieosiągalny dla zwykłych prymitywów. Jeśli mój przyjaciel podjąłby próbę zaproszenia jej, to prawdopodobnie by się nie zgodziła i jeszcze go wyśmiała. Ona trzymała się tylko z osobami, które mogły zaoferować jej więcej. Sytuacja między nami bywała momentami sztuczna i niezręczna, bo teoretycznie nie przestałyśmy przyjaźnić się we wrogich stosunkach, ale obie miałyśmy o sobie różne zdania. Czasami zdarzało nam się zamienić kilka słów, lecz to było wszystko. Jednak jeśli chodziło o imprezy czy inne wydarzenia związane z naszym liceum, to nie miałyśmy trudności w komunikowaniu się. Właśnie dlatego Jones zwrócił się do mnie. 

– Kiedy twoi rodzice mają ten wyjazd służbowy? – Austin sam przysunął sobie moją niedojedzoną porcję lodów i oblizał usta, a ja jedynie posłałam mu szczery uśmiech.Momentami widziałam w nim jeszcze małego chłopca, co doskonale do niego pasowało, i uważałam to za spory atut. 

– Wyjeżdżają jakoś chyba w czwartek? Tak, wydaje mi się, że to miał być czwartek. Ale nie chcę organizować imprezy w domu. Bardziej myślałam o tym, żeby zrobić ją w domku nad jeziorem mojej babci. Tylko uważaj, kogo zapraszasz, i nie może być więcej niż trzydzieści osób. – Pogroziłam mu palcem, od razu zaznaczając warunki, ponieważ wiedziałam, że ten chłopak w kwestii imprez nie posiadał czegoś takiego jak umiar. 

Be MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz