15.

126 10 0
                                    

Obudziłam się. Wszystko tak jak wczoraj. Czyli to wcześniej to jednak był sen.
Dziś był dzień wyjazdu. Dokończyłam pakowanie i poszłam się ubrać. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w legginsy i czerwono-czarną koszulę. Nałożyłam lekki makijaż i założyłam bransoletkę od Anki, będę za nią tęsknić. Zeszłam na dół. Moja mama pakowała ostatnie rzeczy.

-Dzień dobry.- powiedziałam.

-Dzień dobry córciu. Wybacz, nie zrobię ci śniadania, bo nie zdążę nas spakować. Za dwie godziny mamy taksówkę.

-Dobrze.

-A, zapomniałabym, na blacie w stole leży twoje świadectwo. Spakuj, bo trzeba będzie złożyć podanie do jakiejś szkoły.

-Okay.

Poszłam do kuchni. Nagle zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Poczułam jak krew mi z nosa leci.
Po chwiki przestało.
Tak szybko jak zaczęło, tak i skończyło. Dziwne, bardzo dziwne.
Spojrzałam na swoje świadectwo. Całkiem dobre oceny, czerwony pasek, powinni mnie przyjąć na jakieś studia, ale to później. Dopiero jest początek lipca.

Zgłodniałam, czas zrobić sobie śniadanie. Wyciągnęłam talerz, ale los chciał, aby mi spadł. Wyciągnęłam rękę, aby go złapać. Stało się coś dziwnego. On po prostu wrócił do szafki.

-Co się właśnie odwaliło?- szepnęłam.

-Coś mówiłaś?- spytała się z salonu mama.

-Nie, nic.-odpowiedziałam szokowana.

Postanowiłam sobie zrobić śniadanie. Później poeksperymentuję.

Zjadłam i wróciłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, aby nikt mi nie przeszkadzał. Mam godzinę, aby ogarnąć co się ze mną dzieję.
Wzięłam książkę i usiadłam na łóżku. Lekko zepchnęłam ją, żeby spadła na podłogę. Następnie wyciągnęłam rękę i sprawiłam, że ona wróciła.
Bawiłam się tak do momentu, aż nie poczułam bólu głowy i krwi z nosa.

-Czyli nie mogę nadużywać mojej mocy.- szepnęłam patrząc się na moją prawą rękę, która czyni cuda.

-Ala, choć już na dół.- usłyszałam głos mojego taty.

Wzięłam resztę bagaży i zbiegłam na dół.

Byliśmy już w samolocie. Za parę godzin znowu ich zobaczę. Za parę godzin dowiem się, czy ten sen to była wizja. Byłam wszystkim tak zmęczona, że usunęłam.

Poczułam, że lądujemy. Mimowolnie otworzyłam oczy. Spojrzałam na mamę, która czytała książkę. Potem na tatę, który poszedł w moje ślady i również usunął.

-Już jesteśmy?-spytałam lekko ochrypiałym głosem.

-Tak, możesz budzić tatę.-odpowiedziała mama unosząc wzrok znad książki.

Szturchnęłam tatę. Nic. Powtórzyłam czynność. Nic.

-Jeju naprawdę mocno śpi.- powiedziałam mamie.

Wzięłam wodę z mojej torby i lekko na niego wylałam. Momentalnie się rozbudził.

-Tak się budzi swojego tatę?-zaśmiał się.

-Jak inaczej się nie da to trzeba tak.-odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem.

Tata przetarł twarz ręką. Potem tą samą ręką poczochrał mnie po głowie.

-No wiesz co?!-oburzyłam się, a tata się ze mnie śmiał.

-Spokój dzieci.-powiedziała mama chowając książkę do swojej torby.

Bracia Lynch |R5, Ross, Riker (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz