Rozdział 1

377 21 1
                                    

Wdech, wydech, wdech, wydech, wdech, wydech... Cholera niech weźmie te ich pieprzone wdechy i wydechy! Miała dość! I po jakiego grzyba te wszystkie ćwiczenia? No po jaką cholerę?! A po taką, żeby zrobić wrażenie na facecie, który jest przecież żonaty od trzech lat! Zaczynała się zastanawiać, czy każda kobieta, która wyjdzie za mąż po pewnym czasie stwierdza, że jeden kilogram w jedną stronę, czy w drugą nie robi wielkiej różnicy? Dla niej nie robi. Niestety dla jej dwóch przyjaciółek jest to walka na życie i śmierć. I nie, to nie są żarty.

Spojrzała w prawo, by zobaczyć zaciętą minę blondynki o wytrwałym spojrzeniu szykującego się do skoku, na zbijanie kilogramów, geparda. Odwróciła po chwili głowę w druga stronę i ujrzała mniej więcej to samo tylko kilka centymetrów niżej. Skrzywiła twarz, zastanawiając się, co ona tutaj do ciężkiej cholery robi? I przyznawała bez bicia, odpowiedzi na to nie znalazła.

W końcu wszystkie panie podniosły dłonie do góry przy głębokim wdechu, by po chwili wypuścić z głośnym sykiem powietrze wraz z kończącym ćwiczenia skłonem. Nareszcie! Myślała, że to się nigdy nie skończy. Podniosła swoje biedne, styrane zajęciami ciało i próbowała rozetrzeć obolałe mięśnie ramion, których właściwie nie czuła, że o nogach nie wspominając. Zastanawiające jest to, co ją właściwie boli? Chyba wszystko po trochu. Wzruszyła ramionami, by po chwili stwierdzić, że obie przyjaciółki patrzą na nią z uniesionymi, w wielkim zdziwieniu, brwiami.

- Nadal uważasz to za stratę twojego cennego czasu? - zapytała Alicja wycierając ramiona ręcznikiem.

- Owszem – stwierdziła Beatrice krótko nie wnikając w to, że ostatnio jej waga pokazuje nie to, co by chciała. Ale do tego akurat nie miała zupełnie ochoty się przyznawać. Spojrzała na zegarek, było już po szóstej. Założyła kurtkę i szal. Nie znosiła jesieni, ale musiała jakoś ją przeżyć, aż do kolejnej wiosny.

- Jesteś okropna. Wiesz, w końcu nawet Will stwierdzi, że nie chce być ze słoniem – zażartowała Morgan, za co oberwała w ramię od Bei.

Pożegnała się z dziewczynami i ruszyła w kierunku samochodu. Gdy tylko odpalił, odjechała w stronę domu. Nie znosiła ćwiczeń i jej przyjaciółki dobrze o tym wiedziały, jednak nawet ona zauważyła, że ostatnio za dużo przybrała na wadze i powinna z tym coś zrobić. Westchnęła. A tak bardzo kochała eklerki. Zaśmiała się z własnej logiki. Zresztą jej ukochany William też wiedział, że jego żona zrobi wszystko za eklerka. Tak, pamiętała jeszcze gdy na ich pierwszej randce na deser podano właśnie to ciastko. Powiedziała mu wówczas, że jest jej miłością od pierwszego wejrzenia. Na to się zaśmiał i stwierdził, że do tej pory nie wierzył w to, jednak teraz jest skłonny uwierzyć we wszystko. Odparła mu, że mówiła o eklerku. Nigdy w życiu nie widziała mężczyzny, który tak szczerze by się roześmiał. To właśnie w tamtym momencie wiedziała już, że to ten jedyny. Po roku znajomości oświadczył jej się na jednej z jego łodzi, którą sam zbudował. Było to wówczas jego hobby. Pierścionek natomiast umieścił w przepięknym i dorodnym eklerze. Uśmiech nie schodził jej wówczas z twarzy przez cały tydzień. Kilka miesięcy później odbył się ślub. Teraz, po trzech latach małżeństwa nawet przez jedną sekundę nie żałowała tego kroku. Jej życie było pełne i szczęśliwe. Czegóż jeszcze można chcieć?

Gdy zajechała na podjazd zobaczyła, że William też już dotarł do domu, co było jak na niego dość niezwykłe. Zamknąwszy samochód, szybko skierowała się ku drzwiom. Gdy tylko weszła do środka, odłożyła kluczyki do misy stojącej na ręcznie rzeźbionym stoliku tuż koło wejścia i ruszyła na poszukiwania męża. Znalazła go w niewielkim pokoju, który przeznaczyli na jego gabinet. William był niesamowicie zdolnym architektem. Kiedy tylko ukończył studia z najwyższą lokatą, szybko otrzymał ofertę pracy dla jednej z ogromnych korporacji. Przez kilka lat zajmował się projektowaniem wieżowców i domów dla najbogatszych ludzi w Bostonie. Jednak wytrzymał tam tylko rok stwierdzając, że ma dosyć nadzianych bufonów. Właśnie w tym czasie się poznali. Po ślubie przeprowadzili się do Worcester w stanie Massachusetts. Tam właśnie William otworzył własną firmę zajmującą się projektowaniem jachtów i różnego rodzaju łodzi. Nie minęło pół roku, a stać ich było na kupno własnego domu, w którym nadal mieszkają.

Czas uciekaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz