Rozdział 2 - Brutalność

11 3 0
                                    

- Zabierzmy ją stąd. Dowiemy się kim jest w jakimś bezpieczniejszym miejscu - powiedział jeden do drugiego.

Jestem półprzytomna. Z ich wypowiedzi mogę wywnioskować jedno: chwilę jeszcze pożyję. Ale czuję, że to jednak nie będzie trwało długo. Skoro usłyszałam ich rozmowę to będą chcieli się mnie pozbyć... 

Chyba dotarliśmy na miejsce, ale nie mam siły otworzyć oczu. Jeden z nich podnosi mnie z ziemi i stawia przy drzewie, a drugi zaczyna mnie do niego przywiązywać grubym sznurem. Trochę to absurdalne, bo przecież nie jestem w stanie się ruszyć. 

- Proszę wypuśćcie mnie... - szepnęłam - Nie mam pojęcia o kim mówiliście. Nikomu o tym nie powiem. Naprawdę...

- Ooooo, wooow, ślicznotka jednak umie mówić. No to może nam powiesz co tam robiłaś? - zapytał ten, który przy wodospadzie zaproponował zabójstwo.

Spojrzałam na niego. W oczach miał obojętność i wściekłość zarazem. Wiedziałam, że jest w stanie posunąć się do wszystkiego. Jest wysoki, potężny i bardzo uzbrojony. Z każdej z kilkunastu kieszeni wystają różnego rodzaju noże i podobna broń. Nie mam pojęcia po co mu to wszystko. Ale jak mogę myśleć o tym w takiej chwili... Muszę teraz coś odpowiedzieć, on patrzy na mnie wyczekująco. Ale przecież tak naprawdę nie wiem gdzie jestem i byłam obok wodospadu tylko dlatego, że rozglądałam się po okolicy, ale mogę być pewna, że w to mi nie uwierzą. W głowie mam pustkę. Chcę żeby to wreszcie się skończyło. Ale wiem, że muszę coś powiedzieć. 

- Ale ja naprawdę nie wiem...

I właśnie w tej chwili życie przeleciało mi przed oczami. Nogi się pode mną ugięły, ale nie upadłam, bo trzymał mnie ten gruby sznur. Poczułam ogromne mdłości. Ten brutal uderzył mnie mocno w brzuch. Czuję, że zaraz umrę. Łzy napływają mi do oczu. To już na pewno koniec... Jeszcze kilka ciosów... Jeszcze kilka minut bólu...Odlatuję... Już mnie nie ma... Została tylko najczarniejsza ciemność... 

Anioł ze snówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz