Rozdział 1 - Kraina Ciemności

14 5 1
                                    

Otwieram oczy i jestem w innym świecie. Zastanawiam się co ja właściwie tutaj robię i skąd się tutaj wzięłam. Rozglądam się i widzę mnóstwo ludzi, którzy o dziwo nie zwracają na mnie uwagi. Wszyscy są zajęci pracą nad zamkiem, który powstaje na szczycie pięknego, stromego wzgórza. Budynek już jest ogromny i nieziemsko piękny, a tysiące ludzi nadal pracuje nad jego rozbudową. Ciekawe kto w nim zamieszka... Otrząsam się. Przecież w tej chwili to nie jest ważne. Teraz ważne jest to jak mam wrócić do domu i chociaż bardzo chciałabym znaleźć stąd jakieś wyjście to ta kraina bardzo mnie do siebie przyciąga. Postanawiam rozejrzeć się tutaj chwilę. Czuję dreszczyk adrenaliny i nutkę strachu, ale to sprawia, że zagłębiam się w to miejsce coraz bardziej. Zaczynam podążać za dziwnym odgłosem, który brzmi jak szum rzeki, choć nie do końca. Dookoła widzę góry, piękne, przytłaczające swoim ogromem, porośnięte tysiącem wielkich, rozłożystych drzew, które są w całości... czarne. Gdzie ja jestem ? Rozglądam się niespokojnie. Nie widzę żadnego zielonego listka, żadnego kwiatu, trawy, nawet chwasta. Jak mogłam wcześniej tego nie dostrzec? Tutaj wszystko jest czarne. Wszystko oprócz złotego pałacu na szczycie. Ta czerń staje się przytłaczająca. Czuję paraliżujący strach. Okrążam wzgórze i widzę wielki i głośno szumiący wodospad, już wiem skąd pochodził ten szum. Ale oprócz szumu wodospadu słyszę jeszcze czyjąś rozmowę. 

- Co chcesz zrobić ? Zabić go ? 

- To byłoby chyba najlepsze wyjście. 

- Ale musimy to dobrze zaplanować. Podejrzenie nie może spaść na nas.

- Musimy kogoś w to wrobić.

- Taak, dokładnie tak. On ma wielu wrogów.

- To na kogo stawiamy?

Moje przerażenie w tej chwili przekroczyło wszelkie granice, już nie chciałam ich słuchać, nie chciałam już tutaj być. Tylko jak mam się stąd wydostać? Z jednej strony jest wielki wodospad, a z drugiej dwaj zabójcy. Na pewno jest stąd jakieś wyjście. Muszę jak najszybciej stąd uciec. Pięknie, zaczynam panikować i przez to nie orientuję się od razu, że Ci dwaj patrzą na mnie... Moim pierwszym odruchem jest ucieczka. Zaczynam biec w las. Najszybciej jak tylko mogę. Myślę tylko o tym żeby znaleźć się jak najdalej. Liczę na to, że zdołam ich zgubić w tym czarnym lesie. Ale niestety... Jeden z nich z całej siły powala mnie na ziemię. Czuję ogromny ból. Kręci mi się w głowie. W ustach mam metaliczny smak krwi. W głowie tylko jedną myśl: ZABIJĄ MNIE.



Anioł ze snówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz