- Jak tam randka pipo? - spytała Lili.
- Jaka randka? - spytał Mike wchodząc do kuchni i "karcąc" mnie wzrokiem. Dopiero teraz zauważyłam, że jest w samych dresach. Co jak co, ale mój brat ma całkiem niezłą klate.
- Lili i Cal myślą, że kręcę z Etan'em. - popatrzyłam na Lili wzrokiem "powiedz, a będziesz martwa".
- Bo tak jest. - zaśmiała się przeczesując swoje brązowe włosy.
- Nie jest. - sprzeciwiałam się - Ethan to tylko przyjaciel. Poza tym nie jest, w moim guście.
Gra aktorska, level 100.
- A kto jest, w Twoim guście? - do kuchni wszedł Luke. Jeszcze tego tu brakowało!
- Nie ważne. - nie dociekaj, plis.
- Ważne. - powiedział siadając na krześle i opierając klatkę piersiową o oparcie krzesła.
- Nie ważne.
- Ważne.
- Nie.
- Tak.
- Japa. - zaczyna wkurzać.
- Twoja.
- Spadaj.
- Sama się zbadaj.
- Stulcie mordy młodzi! - krzyknął Mike, a reszta nie wytrzymala i wybuchła niekontrolowanym śmiechem. - Samego Hemmings'a jeszcze da się znieść, ale wasza dwójka - wskazał palcem na mnie i Luke'a. - to mieszanka wybuchowa. Jesteście wkurwiająco podobni.
- Stary, a wiesz czym się różnią? - spytał Calum.
- Czym?
- Tym, że Naomi ma mózg, a blondynka...
- Zamknij się Chińczyk. - powiedział Luke krótko. No tak, Luke to blondynka, Calum to Chińczyk. Powiedziałabym, że bardziej podobny do azjaty, ale tak się przyjęło.
- Nie jestem Chińczykiem cholera jasna! - jęczał Calum.
- Ale masz skośne oczy. - wytłumaczyłam.
- Nie żyjesz. - powiedział krótko.
- Szybciej to Ja Cię zabiję niż Ty mnie.
- Chcesz się przekonać ciastku? - spytał wstając z przebiegłą miną.
- Dobra Ja spadam! Pamiętajcie, że was kocham! - krzyknęłam i uciekłam, a za mną pobiegł Calum.
Zamknęłam się, w łazience i czekałam, aż Calum sobie pójdzie. W końcu musi, co nie?
Gdy już od paru minut nie było słychać stukania, albo raczej walenia, w drzwi i darcia się "Naomi otwieraj" podeszłam bliżej drzwi i usłyszałam tylko krótkie "Ok". To był chyba głos Mike'a. Otworzyłam drzwi, a do łazienki wszedł Luke.
- Luke wyjdź. - powiedziałam stanowczo.
- Czemu? - spytał zdziwiony.
- Bo nie ma dżemu. Chcę... siku. - oby w to uwierzył.
- Siedzisz tu już z 30 minut. Wątpie. - i dupa.
- Nie kłamię. - Cały czas patrzyłam gdzie indziej tylko aby nie w jego oczy.
- Zrobiłem coś?
- Nie, nie tylko...
- Zrobiłem. Widzę to. Spójrz mi, w oczy. - zrobiłam co kazał.
- Nic nie...
- Unikasz mnie? Nie jestem ślepy Naomi. Unikasz mojego wzroku. Spławiasz mnie. - rzeczywiście było pare takich akcji dzisiaj, ale nie chcę mu robić nadzieji. Lepiej mu będzie beze mnie. Z inną dziewczyną.
- N-nie....
- Unikasz. Super... - westchnął. Da mi kiedyś dojść do słowa? Wyszłam z łazienki wymijając go.
- Nie unikam. - weszłam do przedpokoju.
- Unikasz. - czyli idzie za mną.
- Nie. - byłam już w salonie.
- Obrażona w każdym razie jesteś. - obróciłam się, w jego stronę.
- Nie o to mi chodzi Luke! - krzyknęłam zdenerwowana.
- Super. - przekręciłam oczami. - Chcesz się obrażać? Nie ma sprawy!
- Świetnie! - krzyknęłam, obracając się do niego plecami i poszłam do kuchni.
- Świetnie! - odkrzyknął, a drzwi domu trzasnęły. Wyszedł.
- Naomi? - Lili upewniała się czy nic mi nie jest.
- Zostaw mnie Lili. - powiedziałam siadając na podłodze. Wiem, zachowuję się jak mała dziewczynka, ale co mam zrobić? Wybiec za nim? Przecież on mi nawet nie chciał dać dojść do słowa. Mam mętlik, w głowie.
- Naomi nie bądź głupia. - powiedział Calum podchodząc do mnie i położył rękę na moich plecach. Martwił się.
- Jestem głupia. - powiedziałam podciągając nosem i ścierając łzę, która spłynęła mi po policzku.
- Co Luke Ci zrobił? - spytał Mike klękając przede mną.
- Nic. - powiedziałam krótko.
- Chodź na górę młoda. - powiedziała moja przyjaciółka.
Podała mi rękę i pomogła mi wstać z zimnej podłogi. Poszłyśmy do pokoju jej i Calum'a. Dobrze robię odtrącając od siebie Luke'a? Myślę, że tak ale coś mi mówi, że nie. Dlaczego tak jest? Z jednej strony nie chcę aby Luke był zraniony tym, że w pewnym sensie nie potrafię okazywać uczuć. Tak, owszem. Uśmiecham się najczęściej przy Luke'u... a płakałam ostatnio, w wieku 14 lat, ale wracając. Z drugiej strony do Luke'a coś mnie ciągnie. Czuję jakby... to jest nie do opisania. Czuję jakbym znała go jak nikt i...
- Naomi! - krzyknęła Lili.
- Co? - spytałam wybudzając się z rozmyślań.
- Haribo. Co się stało, że Luke i Ty tak krzyczeliście? I dlaczego płaczesz? - wypytywała.
- Słuchaj. Wiesz, że u mnie z uczuciami ciężko. Żadko kiedy je komuś okazuje.
- No wiem.
- I wiesz też, że czuję coś do Luke'a.
- No, to widać.
- Ale nie chcę go zranić. Wiesz, że potrafię być wredną suką jeżeli coś mi nie pasuje... Nie wiem co robić w danej chwili i w ogóle. - wyrzuciłam ręce, w powietrze.
- Mycha.... No co Ty. Luke kocha Cię taką jaką jesteś, a ta Twoja " wredna suka" przy nim zanika. Jesteś przy nim otwarta i widzę jak na siebie patrzycie. - położyła się na łóżku.
- Myślisz?
- Nie. - popatrzyłam na nią dziwnie, nie rozumiem. - Ja to wiem.
- No dobrze.
- Gdzie poszedł Twój książe? - spytała mnie po chwili.
- Chciałabyś księcia, to jest moj łobuz.
- Gdzie poszedł Twój łobuz? - zaśmiała się.
- N-nie wiem. - zaczęłam stukać palcami w udo ze zdenerwowania. Co jeżeli coś mu się stanie?
Panikujesz nie potrzebnie. - podsunęła mi moja podświadomość.
- Spokojnie. - jak mam być spokojna?!
---------
Kochane pingwiny!
Chcielibyście w następnej części aby Luke został porwany, czy aby Naomi podczas jego szukania coś się stało?Mam 2 wersje.
Jest jeszcze jedna, w której będzie spokojnie ( czytaj: Naomi znajdzie Luke'a, ale będą kminić nad zagadką)
Taki spojler i jednocześnie pytanie ;p
Kocham was 😍😍😍
Komentujcie i gwiazdkujcie - to motywuje 😄😂😎
CZYTASZ
Mój Łobuz [l.h] #1
FanfictionDziewczyna o imieniu Naomi, która poszukuje brata od lat. Ma rodziców, którzy mają ją komletnie gdzieś. Dziewczyna jest szefem gangu. Odnajduje swojego brata po pięciu latach i zamieszkuje u brata. Jej życie, w ciągu paru dni zmienia się i to na do...