❌02

39.1K 1K 1K
                                    

Założę się, że niewielu z was miało okazję znienacka obudzić się w wannie- ja też nie spodziewałabym się, że będę mieć taką sposobność. No cóż- specjalne podziękowania dla mojego znienawidzonego sąsiada.

Wygramoliwszy się z wanny, złapałam za pierwsze lepsze ubrania wiszące na drążku i od razu się w nie przebrałam. Po cichu wyszłam z łazienki, a do moich uszu dotarł głos Christophera- znaczyło to, że nie siedział sam, a najpewniejszą opcją, jeżeli chodzi o jego potencjalnych rozmówców był Evans. Na szybko wymyśliłam plan najprostszej, dziecinnej zemsty.

Zgarnęłam z szafki bitą śmietanę i na palcach ruszyłam do salonu, a wychyliwszy się zza framugi na oślep wycisnęłam największą możliwą jej ilość na osoby na kanapie- nie interesowało mnie, czy mocniej oberwie mój brat czy jego towarzysz.

Automatycznie wybuchłam śmiechem, jednak szybko zostałam zgromiona piorunującym spojrzeniem Summer- dziewczyny Chrisa. Momentalnie zaczęłam żałować, że nie upewniłam się, czy to akurat Cody był naszym aktualnym gościem.

– Czy możesz mi wyjaśnić, co ty chciałaś tym osiągnąć? – podniosła głos i wbiła we mnie mordercze spojrzenie – Będziesz mi oddawać pieniądze za tą bluzkę, ty cholerna gówniaro.

– Słonko, uspokój się. – westchnął Chris, który bardzo mocno starał się opanować śmiech – Mac, po co to było?

– Myślałam, że siedzisz z Evansem.– wzruszyłam ramionami– Z racji tego, że zapewne przez niego dane mi było obudzić się w wannie, chciałam mu oddać chociaż w jakimkolwiek stopniu.

– Śmieszne. – prychnęła – To co, ty już masz tak zaburzone pole widzenia, że nie umiesz odróżnić prawie dwumetrowego bruneta od niskiej blondynki? Myślałam, że nie jesteś aż tak głupia, jak się wydajesz.

– Uspokój się.– wtrącił nagle Chris.

– Jak mam się uspokoić? To moja ulubiona bluzka!– pisnęła coraz bardziej zirytowana – Żeby ją odkupić będziesz musiała sobie trochę żarcia odpuścić przez najbliższe trzy tygodnie; zresztą, na dobre ci to wyjdzie.

– Odkupię ci tą cholerną bluzkę, ale skończ już – Chris podniósł głos, a ja zakrywszy dłonią usta, pobiegłam na górę.

Byłam strasznie naiwna- myślałam, że te wszystkie miesiące ciągłej krytyki ze strony Summer zdążyły mnie zahartować i wreszcie przestanie mnie to wszystko wzruszać. Dosłownie każda wizyta dziewczyny w naszym domu byłą okazją do pokazania mi, w jak ogromnym błędzie byłam.

Cody

– On jest okropny, nigdy mnie nie słucha! – burknęła oburzona dziewczynka, gdy mały beagle po raz kolejny nie wykonał jej polecania, ba! nawet nie dał się poprowadzić na smyczy – Zrób z nim coś!

Przewróciłem oczami, jednak szybko podszedłem do Lucy, a wziąwszy ją na ręce, podałem jej pieska.

Dziewczynka zdecydowanie wczuła się w rolę opiekunki do zwierząt i starała się jak najpoważniej podchodzić do powierzonego jej zadania. Niestety pozostawiony u nas przez koleżankę mamy piesek nie dawał za wygraną i wciąż skutecznie opierał się wszystkim jej komendom. Byłem w ogromnym szoku, że Lucy się niepoddawana, mimo że minęło już kilka dobrych godzin.

Chyba będę musiał rozważyć adopcję naszego własnego pieska.

– No i widzisz, teraz nieważne, co by się działo, pójdzie tam, gdzie będziesz chciała. – uśmiechnąłem się lekko.

– Nieprawda. – odparła, a ja teatralnie skrzywiłem się – On pójdzie tam, gdzie ty.

Cholera, czyli jednak wcale nie tak łatwo było oszukać pięciolatkę.

perfect enemy [już w księgarniach]Where stories live. Discover now