W połowie kolejnego kroku zatrzymał się w bezruchu jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie. Jego usta się lekko otworzyły, ale nie wypadły z nich żadne słowa. Albus pomachał mu ręką przed twarzą ale Scorpius nie ruszył się ani o cal. Chłopak popatrzył w stronę w którą spoglądał jego przyjaciel i przewrócił oczami.

Jego kuzynka siedziała na ośnieżonej ławce i dygotała z zimna. Jej włosy były pokryte płatkami śniegu, a ręce czerwone od zimnego powietrza. Widok dość zwyczajny, ale nie dla Scorpiusa. On postrzegał ją zupełnie inaczej. Widział w niej pięknego anioła, który zabłąkał się w ich świecie, a on miał szczęście go spotkać i zobaczyć jej piękno. Zawiał wiatr, a włosy dziewczyny się rozwiały, a czapka na czubku głowy zsunęła się i pociągnięta przez powietrze zaczęła uciekać swojej właścicielce. Ta upuściła kartkę i ruszyła za jej własnością.

-Z-zaraz przyjdę.-wyminął przyjaciela i pobiegł za zgubą.

Albus westchnął i mruknął pod nosem.

-To się dobrze nie skończy...


Szarooki dogonił czapkę i postanowił zanieść ją jej właścicielce. Odwrócił się i podskoczył kiedy zobaczył Rose we własnej osobie stojącą przed nim. Przełknął ślinę i podrapał się po karku.

-C-cześć Rose...-przypomniał sobie co trzyma w dłoni.- To chyba należy do ciebie.

Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę, ale zabrała czapkę i tym samym jej place zetknęły się z palcami Scorpiusa. Oboje natychmiast cofnęli ręce, a na ich policzkach pojawiły się rumieńce.

-Dzięki.-mruknęła cicho.

Blondyn zacisnął usta nie wiedząc co powiedzieć. Czuł się niezręcznie...Nie, niezręcznie to mało powiedziane. Nie miał pojęcia co robić, co powiedzieć, a może uciec i nie narażać się ognistowłosej?

-"Dawaj Scorpius. Malfoyowie nie są tchórzami."-mina trochę mu zrzedła.-"No powiedzmy..."

-Yyy...ładną mamy dzisiaj pogodę.-miał ochotę przywalić sobie z pięści.

Rose uniosła brew do góry. Co chwilę przymykała oczy żeby nadlatujący śnieg do nich nie wpadł, a włosy poprawiała rękami, ponieważ wiejący wiatr cały czas je plątał.

-Taaa...pogoda przecudna.-rzekła z sarkazmem trzęsąc się z zimna i odwróciła się.

Scorpius spuścił załamany głowę i odprowadził wzrokiem oddalającą się dziewczynę.Założyła czapkę na głowę i wróciła do zamku. Ślizgon usiadł na ławce, którą wcześniej zajmowała dziewczyna. Zauważył na ziemi kartkę przysypaną śniegiem. Schylił się i podniósł ją. Jego oczy rozszerzyły się, a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

-"Już wiem co zrobię..."


Kiedy tylko Rose weszła do zamku, ruszyła pędem do dormitorium. Zamknęła z trzaskiem drzwi i oparła się o nie. Jej serce biło niespokojnie, a oddech był szybki jak jeszcze nigdy dotąd. Dziewczyna przymknęła powieki i rzuciła się na łóżko chcąc jak najszybciej zapomnieć o sytuacji z przed kilku minut.

-Jest jeszcze gorzej... Zbłaźniłam się. Jestem idiotką. Teraz będzie jeszcze bardziej się wywyższał...-powiedziała twarzą do poduszki tak, że jej słowa były ledwie zrozumiałe.

Nagle przypomniała sobie o swoim rysunku. Sięgnęła rękę do płaszcza, ale tam niczego nie znalazła. Przeszukała wszystkie kieszenie, ale po kartce ślad zaginął.

-Pewnie wypadł mi kiedy wiatr zsunął mi czapkę.-zastanowiła się.-Jeśli tak to muszę niestety o nim zapomnieć. Jeśli Malfoy tam jest nie mogę iść.-po chwili na jej twarzy pojawiło się przerażenie.-A co jeśli on znalazł rysunek.-usiadła pod ścianą i podciągnęła kolana pod brodę.

-Wyśmieje mnie, jestem tego pewna...-jednak szybko się podniosła.

-Dość mazgajstwa. Trzeba brać się do nauki. On pewnie cały czas siedzi w książkach. Nie mogę dać mu tej satysfakcji.-uderzyła pięścią o biurko.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Cześć Rose!-Lisa przybiegła do przyjaciółki. Niestety nie uzyskała żadnej odpowiedzi, ponieważ dziewczyna szła z nosem w książce.-Hej Rose! Słuchasz mnie?!-krzyknęła jej do ucha.

Rudowłosa odskoczyła od niej jak oparzona.

-Ej! Nie strasz mnie tak, bo zajdę na zawał.-poskarżyła się trzymając rękę na sercu.

-Co tak czytasz?-spytała próbując zerknąć jej przez ramię.

-Nic nie czytam. To tylko książka do OPCM powtarzam materiał.-wzruszyła ramionami.

-O nie!-wyrwała jej podręcznik z ręki.

-Co ty robisz? Oddaj mi ją!-wyciągnęła po nią rękę, ale Lisa jeszcze bardziej się cofnęła.

-Nie, nie będziesz się uczyć w Święta.

-Niby dlaczego?-spytała podejrzliwie.

-Za bardzo się uczysz, a nawet nie jesteś w Ravenclaw.-Rose przewróciła oczami.

-I co z tego muszę się uczyć, żeby nie mógł być ode mnie lepszy.-wyrwała dziewczynie książkę i wróciła do studiowania ostatnich lekcji.

-Znowu masz na myśli Malfoya? Kobieto ty zaczynasz popadać ja jakąś obsesję.-dziewczyna zaczęła wymachiwać rekami jak nienormalna.

-I co w tym złego?-spytała nie odrywając wzorku z liter.-Chce się po prostu dobrze uczyć.

-Coś mi się wydaje, że jest tego inny powód. A może on ci się podoba?-uśmiechnęła się zadziornie. Rose szybko oprzytomniała.

-C-co?! Nie! Oczywiście, że nie! Co to w ogóle są za brednie!? Podoba mi się?! Oh proszę daruj sobie...

-A więc jednak? Chcesz zrobić na nim dobre wrażenie.-Lisa nie dawała za wygraną. Była bardzo podekscytowana.

-Skończ już! Nie podoba mi się żaden chłopak, a już szczególnie on. Lepiej powiedz mi co tam u ciebie?

-Rose nie zmieniaj tematu.-dziewczyna westchnęła.-Obiecuję, że jeszcze to z ciebie wyciągnę.-pogroziła jej palcem.-U mnie nic ciekawego same nudy... ale wiesz ostatni ta Ashley...-zaczęła mówić z zapałem o jej współlokatorce.

Gryfonka dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka kocha plotki i zawsze uwielbia o nich rozmawiać. Łatwo ją tak zniechęcić do zadawania pytań, na które Rose nie miała najmniejszej ochoty. Przynajmniej nie miała ochoty rozmawiać o...nim.

Uczucie w nienawiści | Rose&Scorpius -ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now