-O cholera umieram- wyjęczałem leżąc na zimnych panelach w moim pokoju. Wszystko mnie bolało i nie mogłem się po prostu za nic ruszać.
-O Boże i co teraz? - panikował chłopak chodząc na około mnie. Normalnie jakby mnie coś żywcem zjadało tak to przeżywał.- Masz jakiś krem na poparzenia?
-W łazience coś znajdziesz- zamknąłem oczy.
Zasnąłem na słońcu na jakieś dwie godziny, a ten kretyn nie raczył mnie obudzić. Jego argumentem było "wyglądałeś tak słodko, że nie miałem serca Cię budzić". Co z tego, że to było urocze. MOJE PLECY CIERPIAŁY A JA Z NIMI.
-Mam mam! Dobra mów co mam robić! - wleciał z powrotem do mojej sypialni.
-Na razie usiądź i nic nie rób, bo obawiam się ze jak dotkniesz moich pleców to umrę- mruknąłem nie otwierając oczu.
-Co?!- pisnął.- dlaczego ja?
-No a co, sam mam je sobie posmarować? - spojrzałem na niego jak na debila.
Postanowiłem juz nie przedłużać i przewróciłem się na brzuch. Ręce miałem pod czołem i czekałem aż chłopak zacznie.
-Juz?
-Tak.
-I co mam zrobić? - zapytał nadal spanikowany. No cholera jasna.
-Po prostu posmaruj mi te plecy, nosz kurwa. - westchnąłem.
Nagle poczułem zimny krem na spieczonej skórze, przez co syknąłem.
Jackson zaczął normalnie smarować mi plecy, dokładnie na nie naciskając.-Ej! Delikatniej! - tym razem ja pisnąłem jak jakaś baba.
-Boże przepraszam!
Kontynuował czynność tym razem delikatniej. Gdyby nie ból, to może nawet jarałbym się jego dotykiem, no ale... znaczy nie jarał tylko no.. jesteśmy przyjaciółmi, to normalne. Właśnie tak.
-Już. To co teraz? - zapytał zabierając ręce z moich łopatek.
Miałem spalony cały kark, ramiona i łopatki, a niżej nic. I jak to działa? Niech ktoś mi to wytłumaczy, bo nie rozumiem.
Podniosłem się z podłogi i położyłem na łóżku, oczywiście na brzuchu. Nie wiem ile będzie to trwało tylko mam nadzieje ze szybko przejdzie. Jak juz będę mógł funkcjonować, to nie zdejmę koszulki, za nic...-Teraz po prostu chodź tu i pogłaskaj mnie po plecach, proszę- wymamrotałem w poduszkę.- tylko nisko, nie tam gdzie mam spalone.
Po chwili poczułem jak materac obok mnie się ugina i ręka Wanga ląduje u dołu moich pleców. Westchnąłem czując jego delikatny dotyk, kiedy sunął opuszkami palców po mojej skórze.
-Masz gęsią skórkę- zauważył- zimno ci?
-Uhm nie... To nie przez to. - wymamrotałem. Czułem ze robie się czerwony, dlatego byłem wdzięczny Bogu za to ze chłopak nie widział mojej twarzy.
-To przez co? - czy on robił to specjalnie?
-Przez ciebie- wymamrotałem cicho.
-Co? Nie słyszałem...
-Zamknij się..- co za debil, jeszcze mnie zawstydza. W ogóle z jakiej racji ja się zawstydzam? Jesteśmy przyjaciółmi, halo Mark!
Chłopak zaśmiał się wesoło, kładąc całą dłoń na moje plecy i je masując. Co chwilę trącał linie moich spodni, sprawiając ze elektryzujące dreszcze przechodziły przez całe moje ciało. Co jest kurwa?