Rozdział 7

912 46 1
                                    

                     RUGGAROL

ROZDZIAŁ 7:

Karol:

Nie za bardzo wiedziałam co się dzieje. Otworzyłam lekko oczy. Coś na czole mnie szczypało. Chciałam go dotknąć, ale nie mogłam się ruszyć. Wszystko mnie bolało.
  - Karol. Tak się cieszę. Zaraz przyjdzie do ciebie lekarz i cię zbada. Jak się czujesz?
Nade mną stał jakiś chłopak z brązowymi włosami. Z jego oczu, prosto na moją pościel płynęły łzy. Miałam wrażenie, że go znam.
  - Ggdzie... gdzie ja jestem? -zapytałam,  nie chcąc wcale wydawać z siebie żadnego głosu.
  - Karol, skarbie. Jesteś w szpitalu. -powiedział i ucałował moją rękę.
  - Dzień dobry. Ruggero wyjdź na korytarz na razie. Zaraz cie zawołam i pomożesz mi ją przewieźć do innej sali.- do pomieszczenia wszedł jakiś pan po 30-tce, brązowowłosy, wysoki i dobrze umięśniony. Miał na sobie biały kaftan. - Jak się czujesz?
  - Nnnie wiem. Proszę pana. Kim wy jesteście? -zapytałam.
Chciałam przekręcić głowę w bok, ale tylko syknęłam, bo objął mnie ból.
  - Już cicho. Leż. Ja jestem lekarzem. Zaraz przyjadą tu twoi rodzice. Teraz podam ci leki przeciwbólowe i będziesz musiała leżeć. Po podaniu leku, spróbuj usnąć.
  - Co ja tu robię? -zapytałam.
Byłam bezradna. Nie chciałam tu siedzieć, ale nie miałam chyba wyboru. Moja ręka była podpięta pod kroplówkę, a druga w gipsie. Czułam się źle. Jakby tego było mało bolał mnie prawy bok i głowa, a na szyi miałam kołnierz ortopedyczny.
  - Karol. Jesteś w szpitalu, miałaś fatalne szczęście, bo wpadłaś pod samochód. Twój przyjaciel Ruggero cały czas tu przy tobie był. Leżałaś prawie trzy tygodnie w śpiączce... -lekarz odpowiadał na moje pytanie.
Zastanawiało mnie jedno: Kim jest ten Ruggero?

Ruggero:

Byłem przeszczęśliwy, że Karol się obudziła. Jednak boję się, że ona mnie nie będzie pamiętała. Pewnie już nie pamięta. Kurcze. Kocham ją ponad wszystko i nie wiem, co bym zrobił, gdyby straciła pamięć.
Czekam teraz na szpitalnym korytarzu na Agustina. Dzwonił i pytał o Karol. Właśnie z daleka widzę jego sylwetkę.
  - Co z nią? -zapytał, gdy już do mnie dotarł.
  - Obudziła się. Teraz jest u niej lekarz. Zaraz będzie przewieziona na inną salę.-powiedziałem.
  - Ej powinieneś się cieszyć, że twoja ukochana się obudziła. -powiedział, ale nie odpowiedziałem mu. - Ej stary, co jest? Chyba mi nie powiesz, że przestało ci zależeć.
  - Nie. Kurde. Boję się, że ona nie będzie mnie pamiętać. -powiedziałem bez żadnego entuzjazmu.
  - No takiego kogoś jak ty, to się nie da zapomnieć.
  - Haha. To było dobre, ale wiesz co? Czasem mi sie wydaje, że trochę za bardzo wczuwasz się w rolę Gastona w życiu rzeczywistym.
  - No nie wiem. Możliwe. Ale na pewno nie ma żadnej internetowej "Felicity For Now".
  - Ale jest Carolina. -zaśmiałem się.
  - Chcesz coś pić? Jak znam życie to nic nie jadłeś.
  - Sprytnie zmieniasz temat przyjacielu. Dobra chodź coś zjemy i pogadamy chwile. -powiedziałem.
Poszliśmy na dół do niewielkiej szpitalnej kawiarenki. Zamówiłem sobie gorącą czekoladę i bułkę. Usiadłem w pierwszym lepszym stoliku. Agus usiadł naprzeciko mnie.
  - A rodziców Karol nie ma? Bo nie widziałem ich od wypadku. -zaczął.
  - Byli u niej na początku, ale potem musieli wyjechać do Francji. Jakaś delegacja czy coś. Nie mam pojęcia.
   - Nie szkoda ci czasu na siedzenie tutaj?
Myślałem, że w życiu nie ma głupich pytań, ale najwyraźniej się pomyliłem, bo właśnie usłyszałem takie pytanie od mojego przyjaciela.
  - Nie zadawaj głupich pytań. -powiedziałem i spojrzałem na jego włosy, które poprawiał.
  - Dobra sorry. Jak dajesz sobie radę z tyloma fankami?
  - Agustin naprawdę masz ich niewiele mniej niż ja, więc sam sam sobie na to odpowiedz. Jak z Caro?
  - Ty patrz. Jaka ładna laska. -powiedział i spojrzał gdzieś w bok.
  - Super. Fajnie tylko, że jej tam nie ma. Pytam na poważnie.
Chłopak się poddał. Położył ręce na blacie i zaczął:
  - Dobra. Widzę że się nie wykręce od odpowiedzi. Wiesz... To nie jest takie proste... Ja nie wiem, czy ona mnie chce.
  - To jej zapytaj. -poradziłem.
  - Tak. Podejdę do niej i powiem:"hej Caro. Chcesz mnie? ".
Zacząłem się śmiać, aż rozbolał mnie brzuch.
  - A ona powie: " tak Agus. Zawsze o tym marzyłam. Czekałam na to pytanie. "-mówił dalej. - I będziemy żyli długo i szczęśliwie. Myślę że jej reakcja będzie taka sama jak twoja teraz.
  - Nie. Przyjdź do niej z różą i powiedz: " Caro. Zakochałem się w tobie od pierwszego wej... "-zacząłem.
  - Nie nie nie. Skończ już. To byłby najczarniejszy scenariusz. -przerwał. - Idziemy do Karol. Pewnie już ją przwieźli na pierwsze piętro.
Na pierwsze piętro przewozili osoby po śpiączce.
  - Idziemy. Ale powiem ci coś jeszcze. -powiedziałem.
  - Nie wole nie słuchać tych twoich przyjacielskich rad, stary.
  - Żeby zdobyć dziewczynę musisz być trochę łobuzem, a trochę romantykiem.
  - Chcesz mi powiedzieć, że ty właśnie taki jesteś? -spojrzał na mnie spod byka.
   - No a ty myślisz, że dlaczego wszystkie laski na mnie lecą? Jestem przystojny, romantyczny, kochany...
   - Weź przestań, bo zamieniasz się w Matteo. -przerwał mi.
*chwilę później
Weszliśmy na pierwsze pietro. Okazało się, że Karol naprawdę przewieźli. Leżała w sali 146 razem z piątką innych dziewczyn w jej wieku. Balem się wejść do środka. Ale w końcu po namowach przyjaciela przekroczyliśmy próg.
  - Hej Karol... -zaczął Agus.
  - Agustin? Ruggero? -usłyszałem w odpowiedzi.

Jest trochę krótki. Jak myślicie dlaczego Karol to powiedziała? ❤❤

Ruggarol- Siempre JuntosWhere stories live. Discover now