Ktoś zaczął z nami wojnę.

1.3K 92 25
                                    

- Nie uciekniemy im na długo! - Krzyknęła. -Czemu nie powiedziałeś, że masz konflikt z sąsiednim stadem?

Biegłem ile sił w nogach, ciągnąc za rękę swoją młodszą siostrę. Przemiana była niebezpieczna, zapach wilka jest wyraźniejszy, dlatego szybciej by nas odnaleźli.

Czemu jej nie powiedziałem? Bo sam o tym nie wiedziałem. Allan dał mi pozwolenie sprawdzania stanu Nicol. Dominic miał dwutygodniowy rozejm. Nie rozumiałem sam, o co poszło.

Ale to nie tylko stado Allana, ale też moi wygnańcy. Usłyszałem wycie Lucasa. Zauważyli, że się zbliżamy.

Nie martw się skarbie, zaraz będę.

Nicol

- On jest na dzielnicy! Lucas!

- Jezu, słyszę - Warknął. - Co mam niby zrobić, co? Dać im jakiś eliksir by biegli szybciej?

Był zirytowany, wściekły i przepełniony bólem. Łaziłam po werandzie, w tę i z powrotem, bo nie wiedziałam co z sobą zrobić.

Chcę Nathana.

Jak na zawołanie z lasu wybiegł on i Scarlett. Potykając się o konar, ruszyłam biegiem do swojego przeznaczonego. On sam, zatrzymał się i czekał aż dobiegnę.

Skoczyłam na niego, owijając nogi wokół jego pasa.

Szybko dorwałam się do jego ust, całując żarliwie z okropną tęsknotą.

- Bałem się. - Wyszeptał mi, kiedy łapaliśmy powietrze. - Bałem się, że coś ci się stanie.

- Ze wzajemnością. - Przytuliłam go. Mocno, na tyle, by ktoś mi go nie wyrwał z objęć.

- Gdzie Dominic? - Vanessa pisnęła.

- W między czasie grzyby zbiera - Wzruszyła ramionami, Scarlett. - Nie było go z nami.

Vanessa znieruchomiała,by po dwóch bolesnych sekundach zacząć się trząść i szlochać. Zeszłam z Nathana, by podejść do przyjaciółki,ale on złapał mnie za nadgarstek.

- Nie, Nicol. Zaraz to załatwimy, ale najpierw...- Przyciągnął mnie znów do siebie w namiętnym pocałunku.

***

- To gdzie on jest? - Spytała drżącym głosem. - Gdzie jest Dominic?

- Grupa A sektor Z, Max zajmij południową część, reszta przeczesuje las. Lucas, potrebny mi jesteś.

- Mam porozmawiać z Allanem? - Spytał.

- Nie, ogarnij swoją siostrę.

- Gdzie jest Dominic, Nathan! - Wydarła się.

Przyglądałam się wszystkiemu ze łzami w oczach. Vanessa panikowała, Nathan próbował wypełniać obowiązki alfy, a Scarlett była we mnie wtulona.

- Lubię Vanessę, kocham swojego brata i też się o niego boję, ale wyrwę jej kłaki, jeśli się nie uciszy- Warknęła w moje ramię.

- Tak samo byśmy postąpiły, zacznijmy od tego - Wypościłam ją z objęć.

Lucas pchnął Vanesse o ścianę i przytulił ją. Coś do niej mówił, a ona, cała zapłakana i trzęsąca się, przytakiwała mu.

Nathan spojrzał na nas i uśmiechnął się do mnie.

Do pomieszczenia wbiegł jakiś niski blondyn i ukłonił się szybko.

- Alfo, znaleźliśmy go.

Scarlett odetchnęła z ulgą, a Vanessa uspokoiła się na chwilę.

- Rzecz w tym, że musimy go zdjąć. Bez kobiet.

Coś w tym zdaniu przeraziło mnie i to bez żartów.

- Okej. Scarlett - Nathan wystawił rękę. Podeszła do niego. Mnie natomiast zatrzymał wzrokiem. - Chodź Lucas.

Wyszli, a ja musiałam słuchać jak Vanessa piszczy załamana.

Nathan.

Branie Scarlett to był głupi pomysł.

Na drzewie, dwieście metrów na zachód, od granicy terytorium, na drzewie wisiał Dominic. Obdarty ze skóry. Nie wiem. Nie wiem, kiedy to zrobili, ale wiem, że zabiję ich.

Scarlett płakała mi w koszulkę,a ja trzymałem ją mocno.

Ktoś zaczął z nami wojnę.

A ja przyjmuję zaproszenie.






My SoulmateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz