Tęskniłem..

1.2K 70 1
                                    

Nudziłam się. Na prawdę się nudziłam. Nathan poszedł załatwiać sprawy w sforze,a ja leżałam. Lubię leżeć,ale mi się nudzi. Wstałam tym razem i wyszłam z pomieszczenia. Zbiegłam na dół w samych skarpetkach i na moje nieszczęście nikogo nie było.

Zwiady.

Wróciłam do pokoju i poszukałam telefonu. Założyłam słuchawki i zaczęłam się wsłuchać w muzykę.

NATHAN

-Dobra-Westchnąłem-To inaczej. Będziesz czekał te dwa lata wierny jej?

Spojrzałem na niego,a ten podniósł wzrok i wpatrywał się we mnie. Pozwalałem mu na to,bo dostał miano bety.

-Mógłbym i dziesięć-Wyszeptał. Uniosłem brew. Sam nie byłem pewien czy dałbym tyle czasu Nicol.

On zaśmiał się i przeczesał włosy ręką.

-Przecież przed osiemnastką ją nie wyruch..

Kopnąłem go w brzuch,a ten padł na ziemię. Spojrzał na mnie i wybuchł śmiechem.

-To moja siostra,kolego-Warknąłem.

A ten debil nadal się śmiał.

Podszedłem do niego i znów go kopnąłem. Przykucnąłem przy nim i przywaliłem mu pięścią w twarz.

-Jeszcze raz wyrazisz się tak,a ci złamię kark-Warknąłem. Chciałem znów mu przywalić,ale złapał mnie za rękę i podniósł się.

-Wiedz,Romeo,że bardziej ją szanuję niż ciebie-Mrugnął do mnie i poszedł w stronę budynku.

Jebany skurwiel.

-Oddaję ją w twoje ręce. Dbaj o nią-Krzyknąłem w jego stronę,a ten machnął ręką w moją stronę.

Okej,rozmowa z moim szwagrem udana. Uśmiechnąłem się i ruszyłem do mojej małej,słodkiej mate.

Gdy wyszedłem zza drzewa już widziałem nasz domek. Po chwili poczułem zimne ręce na ustach. Odwróciłem się,ale założyli i worek na głowę. Warknąłem i kopnąłem kogoś. Ściągnąłem szybko worek i otworzyłem szeroko oczy.

-Co kurwa?-Obejrzałem wszystko dookoła. Nikogo nie było. Żadnej żywej duszy. Korzystając z chwili przemieniłem się w wilka i ruszyłem biegiem do domku. Może się coś stać Nicol.

NICOL

Drzwi otworzyły się z hukiem,a dokładniej zostały wyważone. W rogu stał wielki wilk i bacznie się przyglądał. Przełknęłam ślinę i uniosłam się. Wilk przemienił się,a ja wybuchnęłam śmiechem i zasłoniłam rękoma oczy.

Nathan był nagi.

-Okej-Wymamrotał i usłyszałam jak otwiera szafę. Zachichotałam-Okej już-Poczułam jak materac się ugina i zauważyłam go w dresach,jednak bez koszulki.-Martwiłem się o ciebie-Mruknął i znów się rozejrzał. Poczułam jakiś uścisk w podbrzuszu i uniosłam brew.

-Coś się stało?

-Chyba nic-Odparł powoli,a potem położył głowę na moim kolanach i zamknął oczy.-Muszę ciebie mieć przy sobie,inaczej oszaleję.

-Dobra-Opadłam na poduszkę.

-Tęskniłem-Spojrzał na mnie.

-Ja też-Nawet nie chciałam tego mówić. Nathan uśmiechnął się szeroko i podciągnął się na łokciach do mnie. Pocałował mnie lekko,a potem przytulił się do mnie.

-Kocham cię-Wyszeptał. 







Dobra,nie wiem czy ten maraton wyjdzie,ale dodam tyle rozdziałów ile uda mi się napiszę. 

Chcę też poinformować,że zbliżamy się ku końcowi,ale spokojnie,jest czas xD 

Pozdro,za nie długo następny rozdział ;P

My SoulmateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz