– Nie musisz już nic dodawać. Zrozumiałam aluzję. – Nadymała policzki i pompatycznie obróciła głowę w drugą stronę. Zamierzenie oberwałam blond lokami po twarzy. To są jakieś żarty.

Czy właśnie tak wygląda bycie w związku? Mogłam się bardziej do tego przygotować. Chyba będę musiała zasięgnąć porady u kogoś z dłuższym stażem jeśli chodzi o sprawy sercowe. Złożę wizytę Lincolnowi w najbliższym czasie, będzie miał chłop okazję się wykazać.

– Przepraszam – wykrztusiłam, powtórnie dorównując jej kroku. Nie miałam pojęcia, za co dokładnie przepraszam, lecz to zeszło raczej na drugi plan. Nie wiedziałam jak się zachować, ponieważ takie sytuacje zwykle nie miały miejsca, nie byłam do nich przyzwyczajona.

– Żebyś widziała swój zmieszany wyraz twarzy. – Zaśmiała się głośno, wskazując na mnie palcem. Moja otwarta dłoń spoczęła na czole. Skoro posiadała wystarczająco wigoru na tego typu żarty, z pewnością miała go dostatecznie dużo na samodzielną kontynuację spaceru.

– Tak całkowicie szczerze, brałaś coś przed naszym spotkaniem? – dopytałam, kierując niebieskooką w stronę parku. – Nawet za dnia nie miałaś tak dobrego humoru – uściśliłam. Przybliżyłam papierowe naczynie do ust. Poszła w moje ślady i również upiła łyka ciepłego napoju.

– Nie – zaprzeczyła energicznie. Uśmiechnęła się szeroko. Nad górną wargą znajdowały się pozostałości spienionego mleka. Starałam się powstrzymać śmiech, jednak przerosło mnie to. – Zwyczajnie rozpiera mnie radość, bo... Z czego się śmiejesz?

– Wyglądasz niczym Freddie Mercury. – Nie panowałam nad chichotem. Blondynka nie zrozumiała mojej aluzji, dlatego znów mi się oberwało w ramię. Przeglądając się w telefonie pojęła moje wcześniejsze słowa. – "I want to break free" już nigdy nie będzie takie samo – dodałam ocierając łzę, która zagościła w kąciku mojego oka. Nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy po raz ostatni uroniłam łzę spowodowaną śmiechem.

– Zamknij się – fuknęła rozdrażniona. Popchnęła mnie na tyle mocno, że utraciłam równowagę. Tym sposobem wylałam całą zawartości papierowego kubka. Granica została przekroczona, tego jej nie daruję.

– Zapłacisz mi za to, Clarke. – Usłyszawszy mój głos przepełniony powagą zabrała się do ratunku, jednak byłam szybsza. Nie dałam jej najmniejszej szansy na ucieczkę.

Chwyciłam ją za nadgarstek, porywiście obracając twarzą do siebie. Zdezorientowana rozszerzyła powieki, dzięki czemu mogłam bez problemu podziwiać błękitne tęczówki w całej okazałości. Byłam nieco wyższa od Griffin, dlatego odebranie jej przedmiotu, który trzymała w drugiej ręce nie stanowiło kłopotu.

Naparłam stanowczo na jej ciało. Miałam uproszczony dostęp do jej ust. Ona także spoglądała na moje wagi. Wykonałam ruch jako pierwsza. Pocałunek był powolny, lecz równocześnie namiętny, a przede wszystkim o smaku gorącej czekolady. Założyła ramiona na moją szyję.

Gdy poczułam, że obie tracimy równowagę ugięłam bardziej kolana i ustawiłam kończyny, tak aby środek ciężkości znajdował się w centrum. Dzięki temu nie doznałyśmy bliższego kontaktu z ziemią.

– Wszystkiego najlepszego z okazji naszej tygodnicy, Clarke – mruknęłam, posiadając między ustami jej wargę, którą zakończywszy wypowiedz zagryzłam. Jęknęła cicho prosto do mojej jamy ustnej. Przybliżyła się bliżej, całkowicie niwelując przestrzeń dotychczas bytującą pomiędzy nami.

– Najlepszego, Lexa – szepnęła, próbując unormować oddech. Odchyliła się na kilka sekund, w celu zlustrowania wzrokiem mojej twarzy. Zalała mnie fala gorąca, przez co temperatura przeze mnie odczuwana podskoczyła, co najmniej do trzydziestu stopni Celsjusza.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz