sept

580 42 2
                                    

Nie znałam przyczyny jego zachowania. W głębi duszy bałam się ją poznać. Nigdy wcześniej nie czułam się niepewnie spoglądając na niego. W ciągu dwóch dni nie próbowałam zacząć konwersacji. Widziałam, że jego nastrój był wręcz depresyjny, więc nie starałam się o to dopytywać, ponieważ wiedziałam, że albo rzuci chamskim tekstem, albo uroni parę łez, zamykając się w osobnym pokoju. Wtedy bym umierała z bezradności, dlatego postanowiłam nie ryzykować, pytając.

Zamiast tego postanowiłam dyskretnie skontaktować się z jego przyjacielem z drużyny, który podałby mi kontakt do jednego z lepszych psychologów bądź sam powiedział mi co się z nim dzieje. Mężczyzna po chwili namysłu stwierdził, iż sama powinnam go o to spytać.

— To nie jest dobry pomysł. Naprawdę nie jest z nim najlepiej, śmiertelnie się obraził o moją głupią zazdrość. Tłumaczyłam się, ale był bardzo oziębły w stosunku do mnie — wyjaśniłam, ściszając głos, by mieć większą pewność, że Francuz nie usłyszy mojej rozmowy telefonicznej.

— Daj mu trochę czasu. Ostatnio ma ciężki okres. — Westchnął. Czułam, że się narzucam, jednak nie miałam zamiaru czekać nie wiadomo ile czasu na to, aż w jego pracy się polepszy. Zwykle doszukiwałam się czegokolwiek w jego oczach, jednak przez napiętą atmosferę spowodowaną kłótnią, bałam się w nie spojrzeć.

— Co masz na myśli?

— Taka praca. Raz jest pod górkę, raz już jesteś na tej górce, nie ma z górki. Nie ja powinienem ci tłumaczyć jego problemy. Jeśli nie wiesz, co się dzieje w jego karierze, naprawdę macie tyły. Wydaję mi się, że serio potrzebuje kogoś. Wybrałaś zły moment na tę zazdrość, on teraz potrzebuję wsparcie, nie możesz unikać jego spojrzenia przez tamtą popieprzoną zazdrość. Gwarantuję, Anto ma gdzieś tamtą błahą kłótnię, ma gorsze problemy na głowie — objaśnił.

— Nie miałam pojęcia — wyznałam, marszcząc brwi.

— Musisz znaleźć sobie przyjaciółkę, która będzie ci otwierała oczy na niektóre sprawy.

Westchnęłam ciężko, kończąc połączenie.

Poczułam się idiotycznie, a nagle wszystko nabrało sensu. Siedziałam w osobnym pokoju, podczas gdy on miał swoje problemy, o których nie miałam pojęcia. Przeklinałam siebie w myślach, chowając telefon do kieszeni. Miałam klapki na oczach na tę sytuację, nie dostrzegłam innego problemu. Mimo to poczułam ulgę, ponieważ ten problem najwyraźniej nie leżał we mnie.

Bez zastanowienia oraz pukania, weszłam do domowej siłowni, w której przebywał Francuz. Prawdopodobnie przez słuchawki w uszach nie usłyszał otwierających się drzwi, dlatego kontynuował bieg na bieżni. Nieprzyjemny zapach potu dotarł do moich nozdrzy, a do uszu jedynie ciche odgłosy maszyny oraz ciężki oddech Griezmanna. Wzięłam głęboki wdech, starając się przyzwyczaić do specyficznego zapachu. Nie miałam pojęcia, od jakiego gestu zacząć bądź od jakich słów. Przez chwilę stałam, starając skupić się na nadchodzącej konwersacji, jednak moje myśli krążyły wokół przylegającego do jego ciała T-shirtu oraz delikatnie miedzianych włosach, które co chwilę poprawiał ręką.

Po paru sekundach zatrzymał bieżnie, sięgając po butelkę wody. Oblizałam spierzchnięte usta, stawiając jeden, krótki krok w kierunku bruneta. Wyciągnął telefon, zatrzymując muzykę brzmiejącą w jego uszach. Wstrzymałam oddech, nie chcąc, by zorientował się, że tu jestem, ponieważ nie miałam w głowie ułożonego ani jednego zdania, które mogłabym wypowiedzieć. Mimo moich starań odwrócił się na pięcie, odkręcając nakrętkę i upijając połowę zawartości, a nasze spojrzenia skrzyżowały się na ułamek sekundy. Błagająco śledziłam go wzrokiem, podczas gdy zaczynał wykonywać kolejne ćwiczenie. Usiadłam na ziemię, opierając się o ścianę. Przechyliłam głowę w bok, obserwując jego ruchy z delikatnym uśmiechem na twarzy. Widziałam, jak od czasu do czasu spoglądał w moją stronę, zagryzając policzki od środka, nie pozwalając kącikom swoich ust się unieść.

Psychological love| A. Griezmann Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz