Rozdział 3: Oczy Granger

Start from the beginning
                                    

— I ja, Draco Malfoy, jestem zakochany w Herm... WOAH, Blaise!

Patrzę na niego, a on uśmiecha się niewinnie.

— No dalej, Draco. Na pewno ją lubisz — mówi, kończąc jeść jabłko i rzucając ogryzek za siebie.

— Nie lubię jej, Blaise. — Mój przyjaciel prycha. — Nigdy tego nie zrobię, nawet gdyby była pięknie ubrana i wyglądałaby wspaniale i za każdym razem gdybym ją widział, miałbym motyle w brzuchu... nawet wtedy, Zabini.

Patrzy na mnie jak na wariata.

— Jesteś w niej zakochany.

Zerkam na niego.

— Ja jej nie kocham! Może po prostu... to nie miłość! Ja nigdy się nie zakochuję.

Posyła mi rozbawione spojrzenie.

— Tak, kochasz ją.

— Nie!

— O tak!

— Zabini, w mojej ręce znajduje się jabłko.

— I co z tego?

— Mocno rzucam.

— Cóż, ja po prostu ch... OW! Cholera jasna, Draco!

— Ostrzegałem cię i nie kocham Granger. Ja tylko czuję się tak śmiesznie i wszystko we mnie wiruje, kiedy jestem w jej pobliżu. I to nie jest miłość! Miłość to jednorożce, tęcze i wielkie milusie misie.

Blaise patrzy na mnie z zaskoczeniem.

— Co?

Przewracam oczami i wstaję.

— Muszę iść. Zaraz mam patrol z Granger. Cześć.

Zostawiam go wpatrującego się w przestrzeń i mruczącego: „Miłość to jednorożce?"


Zbliża się godzina patrolu i czekam na Granger przy wejściu pod portretem. Czekam w ciszy, a potem patrzę w górę, gdy słyszę zbliżające się kroki. Widzę ją z daleka, idącą dość szybko i mruczącą pod nosem jakieś słowa. Chyba brzmią jak „walka", „Ronald", „głupi", „zacofany emocjonalnie".

— Granger? — wołam podniesionym głosem, a ona zerka na mnie ze zdziwieniem.

— Malfoy! A tak, patrol. Err, no to chodźmy.


Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Hermiony


Patrol był nudny. Nie złapaliśmy nikogo i teraz w ciszy wracamy do dormitorium, oboje zatraceni we własnym świecie.

Ukradkiem zerkam na Malfoya i widzę, że uśmiecha się sam do siebie, ale nagle robi przerażoną minę, a potem zdziwioną.

Czasem zachowuje się bardzo dziwnie. Uśmiecham się lekko, kiedy znowu zatraca się w swoich myślach. Nigdy go takiego nie widziałam. Czyżby coś go martwiło?

Cóż, zapewne jego problem nie jest większy od mojego. Ron i ja znowu się pokłóciliśmy i to chyba dziesiąty raz w tym tygodniu. Czasami nie możemy się dogadać i nie jest zbyt wspaniałym chłopakiem. Ostatnio ciągle odwołuje nasze randki i zazwyczaj nic nie mówi, kiedy jesteśmy sam na sam. I za każdym razem, kiedy jemy w Wielkiej Sali, ignoruje mnie, albo skarży się na wiele głupich rzeczy, albo je z otwartymi ustami. Często jest także niewrażliwy. Wszystko zmieniło się od tego incydentu w Hogsmeade. Wróć, to zmieniło się, kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić! Gdy byliśmy przyjaciółmi, nic takiego nie miało miejsca. I podobało mi się to.

Może powinniśmy być tylko przyjaciółmi?


Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Draco


Podczas wieczornego patrolu jest niesamowicie cicho. Wygląda na to, że Granger utonęła we własnych myślach.

Patrzę na nią i zauważam, że jej włosy są bardziej gęste i bardzo urosła od ostatnich wakacji. Uśmiecham się, gdy przypominam sobie jej duże, brązowe oczy wpatrzone w moje w ostatnią sobotę.

I mój nos, dotknęła go.

Czekaj — gaaaah!

Ej, ty czytelniku. Tylko ani słowa Zabiniemu, jasne?

Moja uśmiechnięta twarz zamienia się w przerażoną, kiedy przypominam sobie tamtą sytuację. Dlaczego na miłość Merlina, to powiedziałem?

Jestem taki zdezorientowany! Wiesz, myślę, że to ma związek z oczami Granger. To przez nią mówiłem te rzeczy. Ach i tak, obwiniam Granger.

— Malfoy — woła mnie, a ja powoli patrzę na nią i widzę jej oczy.

W tym momencie czuję te zabawne uczucia, moje kolana zaczynają się chwiać i trudno mi oddychać.

— Malfoy! — znów mnie woła, a jej oczy błyszczą.

Ja po prostu na nie patrzę. Mógłbym już zawsze tonąć w tych pięknych oczy.

— MALFOY!

Dlaczego ona tak krzy... OW!

Cudownie. Właśnie nieświadomie wpadłem prosto na ścianę.

To przez te cholerne oczy Granger! Muszę jej powiedzieć, żeby nigdy nie nawiązywała ze mną kontaktu wzrokowego.

— Malfoy?

Przykucnęła obok mnie i pomogła mi usiąść. Próbuję ułożyć w głowie swoją przemowę do niej i powiedzieć, że to jej wina i że nie powinna na mnie patrzeć. Jestem taki wściekły na nią.

— POPATRZ, GRANGER — mówię, podnosząc wzrok.

Potem nasze oczy spotykają się po raz kolejny.

— Dobrze się czujesz? — pyta, a jej brązowe oczy prześwietlają mnie na wylot.

Uśmiecham się z rozmarzeniem.

— Nigdy nie czułem się lepiej.

________

Witajcie :) W ten niedzielny wieczór publikuję trzeci rozdział opowiadania. Wiem, że miał być jeden w ciągu tygodnia, ale po napisaniu długiego rozdziału LML miałam wiele energii do tłumaczeń i wzięłam się za "Fretkę" (Merlinie, to brzmi bardzo źle). Jestem ciekawa Waszych wrażeń. Mnie osobiście najbardziej ubawił dialog Blaise'a i Draco, chociaż końcowy rozmarzony uśmiech blondasa też ma w sobie coś wyjątkowego <3

Kolejny rozdział dodam w następnym tygodniu. Zapewne w międzyczasie pojawi się 13 rozdział Live Again, ale wszystko zależy od ilości wolnego czasu ;)

To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

[T] Zakochana fretkaWhere stories live. Discover now