Rozdział 4

500 23 7
                                    

Biegłem przez las. Już i tak się spóźniłem. Nagle dobiegłem do baru. Zobaczyłem tylko Bena i Eyeless Jack'a śpiących na stołach. No a co ja mogłem sobie myśleć. Zostawienie ich samych w barze na 15 minut to jak by zostawić małe dzieci na godzinę same w domu. Wszedłem do baru i podeszłam do lady. Zamówiłem sobie piwo i z piwem podszedłem do chłopaków. Ben'a zepchnąłem ze stołu na kanapę, a Jack'a posadziłem na krześle. Zamówiłem jeszcze 3 piwa i zabrałem chłopaków do Willi. Od razu gdy się obudzą oberwą. Gdy już odłożyłem pijanych do swoich pokoi zszedłem do salonu. Gdy oglądałem telewizję, na kanapę rzucił się  (dosłownie) Liu.
-Miałeś przyjechać jutro.- Powiedziałem nie patrząc na brata.
-A co? Tęskniłeś?- Po tych słowach uśmiechnął się jakby był pijany. Pewnie tak jest.
-Za tobą nigdy. Czego chcesz?!
-Czy Nie mogę spędzić chociaż trochę czasu z moim kochanym braciszkiem?
-Po pierwsze: nie nazywaj mnie tak! Po drugie: czego chcesz do cholery?!- Wysychałem. Zawsze jak jest dla mnie miły to coś kombinuje. Zwykle na moją niekorzyść.
-Ty to nie potrafisz się wyluzować.
-Wiesz jak nie lubię owijać w bawełnę! Mów i się odwal!
-Jeju. Uspokój się. Po prostu mam dla Ciebie "niespodziankę."
O nie. Teraz to na pewno mam kłopoty.
-Nienawidzę niespodzianek.
-Wiem.
Co jest?!
-A kiedy ją dostanę?- Powiedziałem zażenowany.
-Jutro.
Wyszedłem i szybkim krokiem poszedłem do swojego pokoju. Ok. Gdzie Papa schował cegły? Nie najpierw jedzenie. No bo muszę coś jeść jak mam siedzieć w pokoju cały jutrzejszy dzień, co nie? Zszedłem jak najciszej do kuchni w ziołem coca cole, chipsy i kanapki. Gdy wchodziłem na schody zobaczyłem Tobiego. Znając życie ucieka od Clockword. Przeszedłem przez schody najciszej jak umiałem, czyli potykając się o wszystko co jest pod moimi nogami i ruszyłem w kierunku swojego pokoju. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem Sally bawiącą się moimi... bokserkami?!
-Sally co ty wyprawiasz!- Krzyknąłem wyrywając jej moje gacie.- I czemu jesteś w moim pokoju?!
-No bo Diana mówi do siebie.
-Co?
-No mówi do siebie!
-Sally to Nie zabawne choć do pokoju.
-Ale...
-Sally, jestem zmęczony.
Ona tylko lekko pokręciła głową na zgodę. Gdy wyszliśmy z mojego pokoju, szybkim krokiem podszedłem do drzwi. Podłożyłem ucho do drzwi i usłyszałem dwa głosy. Jeden był Diany A drugi.... A drugi skądś kojarzyłem. Lecz nie wiedziałem z kąt. Szarpnąłem drzwi i wszedłem do sierotka. Zobaczyłem płaczącą Diane w ramionach jakiejś dziewczyny. Była szczupła, miała czarne włosy do ud, miała białą skórę podobną do mojej lecz bielszą, czarną sukienkę i szpilki, w ręku trzymała nóż. Chyba mnie nie zauważyły. Sally przybiegła do mnie i wskoczyła mi na ręce wtulając się w moją klatkę piersiową. Nagle dziewczyna przytulającą Dianę spięła się i spojrzała na mnie. Miała całe czarne oczy bez białek, mały nos i czarne małe usta. Na sukience miała plamy krwi. Diana szybko chowała się za nią. Wypuściłem z rąk Sally. Wiedziałem co chce zrobić. Ruchem głowy kazałem jej wyjść.
-Jeff nie zostawię Cię.
-Sally proszę. Załatwię to. Schowaj się.- Szepnąłem jej do ucha nie odwracając od nieznajomej wzroku. Sally jeszcze chwilę mnie ciągnęła za rękę ale bez skutku. Wyszła. Szybkim ruchem ręki wyjąłem nóż z kieszeni.
-Nie warto.-Szepnęła Diana w moim kierunku.
Lecz ja na te słowa jeszcze bliżej się przysunąłem w ich stronę. Dzielił nas metr. Jeden metr. Chciałem wbić już w jej czaszkę nóż lecz... Lecz coś tu się nie zgadzało. Nie atakuje mnie. Jak.... jakby wiedziała co zrobię. Odsunąłem się. Z chyliłem się by zobaczyła moją twarz. Była niższa ode mnie o głowę. Każda dziewczyna której to robiłem rumieniła się lub próbowała mnie walnąć (wiadomo co zwykle dostawał w nagrodę xD. Dop.Autorki). Ona jedynie stała. Nic więcej. Odsunąłem się od niej jeszcze o kilka kroków. Nagle mój telefon zawirował. Wyjąłem z kieszeni telefon nie odwracając oczu od dziewczyny. Spojrzałem na zegarek. 00:01. Wiadomość od Liu. Co jest?! Kliknąłem w ikonkę z napisem "Idiota/Debil". Zamarłem. "Niespodzianka". Który dzisiaj?! 13 grudnia. O nie! Moje urodziny! Wybiegłem z pokoju. Nie obchodziło mnie to czy ta nieznajoma jeszcze jest w pokoju dziewczynek. Wszedłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi na klucz. Liu chciał mi dać niespodziankę. Czekaj tamta dziewczyna. Moje urodziny. Diana. List. Czy... czy... nie ja ją zabiłem. Chyba że. Co mówiła Diana? Ona po nią przyjdzie. O nie! Diana! Zapomniałem że zamoknąłem drzwi na klucz. Wściekłem się i wyrwałem klamkę. Dalej w ręku trzymałam nóż. Zacząłem biec w stronę drzwi dziewczynek. Otworzyłem szybko ale cicho drzwi gdy nagle zobaczyłem usypiającą nieznajomą Diane i Sally. Dziewczynki już spały A nieznajoma siedziała na krześle tak jak ja wcześniej. Taka sama pozycja. Te same ruchy. Jak by robiła to specjalnie.  Złapałem nieznajomą za rękę i ścisnąłem by mi się nie wyrwała. Gdy chciałam już ją wyciągnąć z pomieszczenia, gdy nagle coś złapało mnie za nogę. Spojrzałem w dół. No a kto by inny. Sally. Świetny moment, nie no super.
-Tato, zostań.- Wyszeptała dziewczynka z zamkniętymi oczami. Musiała być strasznie zmęczona że aż nazwała mnie swoim ojcem. Podniosłem czarnowłosą z ziemi i objąłem ją w pasie A Sally w ziołem na ręce. Nie Wiem czemu to zrobiłem. Aż tak jestem zdesperowany? Położyłem dziewczynkę na łóżku by się położyła. W tej chwili uchyliła Diana lekko oczy. Nie no czy te dzieci nie mogą spać?!
-Diana idź spać.- Odpowiedziała nieznajoma.
-Dobrze mamo.
Bladoskóra lekko się zdziwiła na taką odpowiedź ale po chwili się uśmiechnęła. Gdy dwie dziewczynki już spały zorientowałem się że dalej obejmuje nieznajomą.
-Jak masz na imię?- Spytałem.
-Znasz mnie Jeff.
-Kojarzę.
-Zapamiętałeś mnie inną. Wtedy byłam szczęśliwa Jeff. Brąz włosy. Opalona cera. Nie wiedziałam że zostanę spalona.- Dziewczyna ledwo mówiła. Spojrzałem się na nią.
-Jane?
-Jeff, nie idź spać.- Po tych słowach zasnęła w moich objęciach. Nie chciałem jej obudzić. Położyłem ją między dziewczynkami i chciałem już pójść lecz Jane trzymała mnie za rękę. Ej no cała rodzinka w komplecie. Położyłem się  koło niej i objąłem ją. Sally po mojej drugiej stronie objąłem drugą ręką. W tej chwili nie obchodziło mnie to czy ktoś to zobaczy. Nawet chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie. CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE?!

》♡《》♡《》♡《》♡《》♡《》♡《》♡《》♡《》♡《》♡《》♡《》♡《》
To nie był jakoś udany rozdział ale jest😐
Postaram się następny opublikować za godzinkę.
Strasznie, strasznie przepraszam że tak późno.
Dobra już nie przynudzam.
Pa pa 😙

Olivia

Jeff i Jane The KillerWhere stories live. Discover now