Obserwacja

5 0 0
                                    

Każdego dnia widziałem krzątających się po domu rodziców. Oboje wychodzili do pracy w tym samym czasie, zostawiając mnie samego na godzinę. Potem i ja wychodziłem. Piesza droga do szkoły nie była taka zła, gdy w słuchawkach słyszałem znajomy, ale jednak zapomniany głos.

Skręciłem przy w furtce w prawo, skinąłem głową ochroniarzowi i skierowałem się do znanego budynku. Wewnątrz szkoły wyjąłem z uszu słuchawki i chowając je do kieszeni, poszedłem do klasy od matematyki. Wszędzie słyszałem głosy ludzi zlewające się ze sobą.

Zająłem swoje miejsce w ostatniej ławce, koło okna, czekając na nauczycielkę. Każdego dnia opowiadała nam te samą anegdotę. Wszyscy w klasie śmiali się w nadziei, że kobieta zapomni o wszystkim. Ja dalej milczałem. Wiedziałem, że celowo powtarza te kilka zdań na początku każdej lekcji. Sprawdzała nas, chciała wiedzieć, kto naprawdę ja słucha. Ja byłem jedyny.

Reszta lekcji minęła mi na siedzeniu i robieniu zadań. Cały czas miałem w uszach słuchawki, nauczyciele zdążyli się przyzwyczaić. Uważali, że to właśnie w ten sposób radzę sobie ze stratą i po części mieli rację. Słuchałem głosu swojego i mojej młodszej siostry. Zmarłej młodszej siostry.

Po lekcjach poszedłem na cmentarz, gdzie schowałem słuchawki i nie słyszałem absolutnie nic. Pierwszy raz w tym dniu nie słyszałem zupełnie nic. I byłem z tego powodu szczęśliwy.

Cisza i spokój były błogie. Kiedyś ich nienawidziłem, ale teraz dało mi to szczęście.

Od Autora:

Dziękuję za uwagę :)

One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz