Ten świat przeraża mnie

8 0 0
                                    

1 września w kalendarzu nastąpił szybko, zmieniając wszystko. Coraz mniej czułam i widziałam coraz mniej kolorów. Coraz rzadziej chciałam wstawać z łóżka. Siedzenie w szkole ograniczało się do słuchania muzyki i ignorowania świata wokół. Rodzinne obiady odbywały się jakby koło mnie. Wszystko, co działo się wokół mnie, jakby mnie nie dotyczyło. Czułam się jakbym była w niewidzialnej kopule. Zamykała się z każdej strony, nie pozwalając wyjść. Jednak miało to dobre strony. Czułam mniej. Widziałam, jak straszny jest świat, jednak coraz mniej mnie to obchodziło.

Ludzie śpieszący się wokół mnie do szkoły, pracy lub nawet do domu, wydawali się śmieszni. Pędzili do życia, które było monotonne. Każdego dnia budzimy się o tej samej porze, każdego dnia jemy śniadanie, przebrani wychodzimy do szkoły lub pracy i spotykamy tych samych ludzi z naklejonymi na twarze uśmiechami. Tylko jaki w tym sens? Pewnego dnia każdy umrze. Albo ze starości, albo uderzy w nas samochód, którego kierowca śpieszył się do pracy.

Obudziłam się wraz z dźwiękiem budzika. Otworzyłam oczy, aby ponownie je zamknąć. Ktoś wszedł do pokoju. Nie miałam nawet siły, aby tam spojrzeć. Poczułam, jak materac po mojej lewej się ugina. Ktoś dotknął mojego ramienia.

-Em? Czas wstawać.- Mama. Tylko ona jeszcze walczyła o mój pierwiastek uczuć. Tata poddał się kilka tygodni wcześniej, a siostra była na mnie wściekła, bo zniszczyłam wszystko, na co pracowała. Przyjaciółki? Odeszły. Chłopak? Nigdy go nie miałam.

Nakryłam kołdrą głowę, pokazując jej, aby wyszła. Nie chciałam wstawać. Ludzie wokół, którzy ciągle się uśmiechali, przyprawiali o gęsią skórkę. Bałam się każdej mijanej na ulicy osoby. Jedynym bezpiecznym miejscem do tej pory był mój pokój, ale każde schronienie z czasem traci na wartości.

Wstałam, przebrałam się i wyszłam. Moje nogi przejęły kontrolę, prowadząc mnie na dach jednego z wielu bloków. Usiadłam na jego skraju i głęboko odetchnęłam. Nareszcie mogłam być sama. Ludzie w dole wydawali się tacy malutcy i niegroźni. Wydawali się nie być potworami, ale każdy człowiek ma w sobie coś potwornego.

Wokół mnie robiło się coraz ciemniej, a mój telefon zaczął dzwonić coraz częściej. Odebrałam i pierwsze co usłyszałam to krzyk matki. Martwiła się i jednocześnie była wściekła, ale ja nie czułam kompletnie nic.

-Spadam- powiedziałam tylko do słuchawki, przestępując próg dachu. I spadałam, coraz niżej, słysząc tylko szum wiatru. Po zetknięciu z ziemią poczułam ból. Pierwszy raz od dawna mogłam czuć.

Od Autora:

OneShot został napisany na warsztaty dziennikarskie, ale ogromnie mi się spodobał.

Dla każdego kto to przeczyta, daje wam misje:

Napiszcie pracę, której tematem będzie "Jesień", nie pisząc o żadnych liściach, zbieraniu grzybów, etc. Dodatkowym utrudnieniem będzie ilość znaków: praca musi mieć od 2000-2500 ZNAKÓW ze spacjami. - To wcale nie jest takie łatwe.

Jeżeli ktoś się tego podejmie proszę mnie oznaczyć, bo jestem ciekawa innych prac o tej tematyce.

Dziękuję za uwagę :)

One ShotsWhere stories live. Discover now