4. I think it's cute

67 11 3
                                    

- Jak myślisz, lepiej będzie brzmieć zdanie: Zaliczyłem twoją kumpele na pomoście, czy Nasz seks był najlepszym, co mnie w życiu spotkało.
- Wasz co?!- nie zauważyłam jak dotarliśmy do domku, a teraz było już za późno, bo tuż obok mnie pojawił się mój (ex) chłopak...
***
Josh złapał mnie w talii przyciągając mnie do swojego boku tak mocno, że nie było nawet opcji żebym mogła się wyrwać.
- Puść mnie.- wysyczałam patrząc na niego groźnie.
Justin uśmiechał się zadawolony, ale kiedy zobaczył jak krzywię się z bólu, który był spowodowany dłonią blondyna trzymającą mnie za biodro, wyrwał mnie z ramion Josha.
- Coś ci nie pasuje?- zapytał groźnie patrząc na Josha pełnym nienawiści spojrzeniem.
- Zostaw ją. Ta mała suka jest moja.- warknął blondyn.
Zamurowało mnie. Josh jeszcze nigdy nie obraził mnie publicznie.
- Jak ją nazwałeś, chuju?!- brunet pchnął drugiego chłopaka, który zatoczył się do tyłu szybko odzyskując równowagę.
Blondyn zamachnął się, ale Justin skutecznie uniknął ciosu i oddał go ze zdwojoną siłą łamiąc Joshowi nos.
- Co wy do cholery robicie?!- zobaczyłam  jak Casper i Ashton odciągają od siebie chłopaków.
Stałam jak zamurowana, póki Justin nie wyrwał się z ramion szatyna i łapiąc mój nadgarstek, wszedł do domku.
Brunet zaciągnął mnie pod drzwi sypialni mojej i Josha.
- Pakuj się.- warknął.
- Cco?- zapytałam zaskoczona.
- Spakuj ubrania i wystaw walizkę za drzwi.- przewrócił oczami i nie czekając na moją odpowiedź pchnął drzwi pokoju i popchnął mnie w ich stronę.
***
Okazało się, że teraz będę zmuszona przebywać z Bieberem nawet w nocy.
Pokojem, w którym spędzić miałam wakacje był pokój bruneta.
Chłopak nie chciał nawet przyjąć do wiadomości tego, że pójdę spać na kanapę.
Tak jak powiedział, tak miało być.
Stałam właśnie przed lustrem w łazience i kończyła makijaż na imprezę.
Ashton zdecydował, że dzisiaj odwiedzimy klub jego wujka, i że koniecznie musimy pójść wszyscy.
Nawet Josh, który co prawda miał tylko zwichnięty nos, ale jednak nie czuł się najlepiej.
Pieprzona księżniczka się znalazła.
Tak więc ubrana w czarną, obcisłą sukienkę i pomalowana wyszłam z łazienki i zastałam w pokoju Justina.
Brunet leżał na łóżku i widocznie nie usłyszał, że wyszłam, bo nadal wpatrywał się w ekran srebrnego iPhone'a.
Chrząknęłam cicho, a on niechętnie podniósł głowę. Wstał i zmierzył mnie od stóp do głów wciągając gwałtownie powietrze.
- Ładnie wyglądasz.- odchrząknął pozbywając się chrypki.- Idziemy?
Zarumieniłam się i kiwnęłam głową podążając za Justinem.
Idąc za nim mogłam dokładniej przyjrzeć się jego ubraniu.
Miał na sobie zwykłą białą koszulkę i czarne opinające dresy.
Oprócz tego na głowie miał czarną czapkę założoną tyłem na przód. Po chwili zorientowałam się, że jest tam mały napis.
Papi.
No tak. Widzę, że dobrał czapkę, która idealnie go opisuje.
Muszę przyznać się, że wyglądał naprawdę pociągająco.
W końcu to Justin.
Siedź cicho.
Na dole czekała już na nas reszta, a w tym Josh, który mierzył Justina pogardliwym spojrzeniem.
***
Klub, do którego zabrał nas Ashton, aż pękał w szwach.
Po chwili zostałam sama z Justinem, który uczepił się mnie i za wszelką cenę nie chciał dać spokoju.
- Chcesz coś do picia?- zapytał się, kiedy usiedliśmy przy jednym ze stolików otoczonych czerwonymi kanapami.
- Cole.- chłopak uniósł brwi zdziwiony.- Ktoś musi być trzeźwy.
Wyjaśniłam, a on kiwnął głową i odszedł w stronę baru.
Po 20 minutach czekania na bruneta, zaczęłam się niecierpliwić i postanowiłam go poszukać.
Wściekła przeszukałam klub zbierając całą naszą grupkę, która była już do połowy nieprzytomna.
Zostawiłam ich przy naszym stoliku i poszłam w stronę łazienek, które były jedynym miejscem, gdzie nie szukałam.
Moje oczy od razu odszukały bruneta, który przypierał do ściany dziewczynę.
Byłam zła, nie dlatego że byłam zazdrosna, ale...
Byłaś zazdrosna.
Ale dlatego, że o mnie zapomniał.
- Bieber rusz dupe.- warknęłam, wyrywając go z objęć dziewczyny i pociągnęłam go w stronę stoliczka.
***
W domu Bieber nie dawał mi spokoju.
- Jesteś urocza, kiedy robisz się zazdrosna.- stwierdził wydymając usta.
- Nie jestem zazdrosna.- stanęłam przed nim zakładając ręce na piersi.
Jesteś. I to jeszcze jak.
Zamknij się.
On wciąż patrzył na mnie z zawadiackim uśmieszkiem na ustach.
- Idiota.- prychnęłam pogardliwie, gdy zobaczyłam, że dla niego nie ma już ratunku. Nic więcej nie mówiąc odwróciłam się od niego, z zamiarem jak najszybszego oddalenia sie od tego dupka.
- Ale za to jaki przystojny.- powiedział z pewnością siebie.
Zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam na niego.
- Co powiedziałeś?- zapytałam prawie wybuchając śmiechem.
- Że jestem przystojny.
- Żeby być przystojnym trzeba przynajmniej sięgać poziomu dupy pawiana, a ty znajdujesz sie zdecydowanie za nisko.- ruszyłam w poprzednim, obranym przeze mnie kierunku.- Każdy facet jest taki sam. Jebany fuckboy.
Mówiłam do siebie, co nie uszło uwadze chłopaka, który podążył w ślad za mną.
- Jak mnie nazwałaś?- zapytał.
- Fuckboy. Jebany.- powiedziałam głośno nie patrząc na niego.
I to był mój błąd. Brunet złapał mnie za rękę i przygwoździł do drzwi, jak mi się zdaje jego pokoju.
- Jeszcze raz mnie tak nazwij, a będziesz mnie błagać o wybaczenie na kolanach.- wysyczał tuż przy moich ustach.
Nie powiem, że nie zrobiło to na mnie wrażenia.
Justin nie był agresywny, tak jak Josh, jednak potrafił pokazać, że to on tu rządzi.
Spojrzałam w jego niemal prawie czarne oczy, które wypalały dziurę w moich teczówkach.
Nie odpowiedziałam, a po chwili wzrok bruneta powędrował na moje usta. Poczułam jego oddech na wargach i nawet nie zaprotestowałam, kiedy agresywnie się w nie wpił.
Jęknęłam, kiedy jego miękkie usta napierały na moje. Jego język bez pozwolenia wtargnął do środka moich ust, co chwila przejeżdżając po karbowanej części mojego podniebienia, wywołując u mnie przyjemne dreszcze.
Jedna z jego dłoni złapała mój kark, a druga uniosła za pupę podnosząc mnie na wysokość jego bioder, tak że byłam zmuszona opleść go nogami, żeby nie spaść.
Ten pocałunek znacznie różnił się od pocałunków Josha.
W tym momencie wiedziałam, że to Justin ma nade mną pełną kontrolę i wcale mi to nie przeszkadzało.
Czarny materiał mojej sukienki podwinął się, a Justin oparł wolna rękę dokładnie przy miejscu, gdzie znajdowały się koronkowe majtki.
W końcu zabrakło nam tchu, a chłopak oparł swoje czoło o moje trzymając moją dolna wargę w zębach.
W końcu puścił mnie, stawiając na ziemi.
- Masz rację. Jestem fuckboyem.- przyznał i klepiąc mnie w pośladek wszedł do pokoju.
Stałam otępiała przed drzwiami pokoju, w którym miałam spać.
Nie byłam pewna, czy spanie w jednym łóżku z pieprzonym Bieberem, to dobry pomysł, ale innego wyjścia chyba nie miałam.
***
Leżałam po drugiej stronie łóżka i próbowałam zasnąć ze świadomością, że tuż obok mnie leży Justin.
Oczywiście Pan Jakże Władczy Bieber próbował namówić mnie do tego, żebym pozwoliła mu na spanie jeszcze bliżej siebie i to w dodatku nago, bo jak to ujął "Taki styl najbardziej preferuję".
Na koniec kiedy mu odmówiłam, obraził się na mnie, co wcale mi tak nie przeszkadzało.
Kiedy nieudolnie próbowałam zmusić się do ignorowania jęków dobiegających zza ściany, pomimo zamkniętym powiek poczułam mocne światło.
- Co ty robisz?- mruknęłam patrząc na Justina, który z zaciekawieniem przewijał coś na swoim smartphonie.
- Męskie sprawy.- fuknął obrażony.
- Tumblr?- zapytałam zaglądając mu przez ramię, a chichot opuścił moje usta.- Tak, to bardzo męskie.
- A żebyś wiedziała.- poczułam, że coś jest nie tak. Justin przestał zgrywać obrażonego, a jego telefon wylądował na komodzie, która stała obok łóżka.
On natomiast przewrócił się na bok i wygodnie ułożył głowę na moich piersiach.
- Co robisz?- zapytałam zaskoczona, nawet nie reagując.
- Mmm. Idealne.- mruknął.
- Bieber.- warknęłam kiedy zrozumiałam zaistniałą sytuację.- Jeśli zaraz nie weźmiesz tego pustego łba i nie położysz się tam.- wskazałam na drugą stronę łóżka.- To gwarantuję ci, że już jutro nie będziesz miał czym zaruchać.
- Dobranoc.- moje groźby nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia, a wręcz przeciwnie. Przerzucił rękę nad moim biodrem, a jedna z jego nóg znalazła się pomiędzy obiema moimi.
- Nie wierzę.- jęknęłam, kiedy usłyszałam jego ciche pochrapywanie, czemu towarzyszyły głośne jęki Ashtona i jakiejś dziewczyny.
Już nie żyjesz. Zaczekaj do jutra.
***
Miłego czytania i nie zapomnijcie, żeby coś po sobie zostawić.😅💭💥
No i oczywiście wesołego nowego roku!🎉🎈🎆

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 30, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

No Mercy × JBWhere stories live. Discover now