3.Are we breaking up?

53 9 1
                                    

- Że co?- usłyszałam na sobą męski głos.
Rey przęłknęła gorzko ślinę.
- Koniec z nami.- wyszeptała robiac krok w moją stronę i przytulając sie do mojego ramienia.
***
Odwróciłam głowę, a gdy to zrobiłam, moje serce na nowo zaczęło bić.
Szturchnęłam załamaną dziewczyne, która wystraszona spojrzała na tego, kto stał w drzwiach.
- Mój boże.- odskoczyła przykładając dłoń do czoła.- Już myślałam, że to...
Zanim udało jej się dokończyć zdanie, uciszyłam ją moją dłonią,  która prawdę mówiąc prawie znalazła się w jej ustach.
Pokręciłam głową i rzuciłam jej karcące spojrzenie.
Strzepnęła w odpowiedzi moją rękę i również spojrzała na mnie tak samo jak ja na nią.
- Wystarczyło powiedzieć, a nie pchać mi swoją...- nie dane jej było dokończyć, bo przerwał nam chłopak, o którym kompletnie zapomniałyśmy.
- Powie mi któraś, co tu się do cholery dzieje?- zapytał mierząc nas obie przenikliwym spojrzeniem.
- Kochanie, nie zaprzątaj sobie tym głowy.- zaszczebiotała Rey i podeszła do bruneta, który zaczarowany wpatrywał się w ukochaną.- Chodź, można przecież lepiej spożytkować ten piękny ranek.
Blondynka złapała Caspra za rękę i dopiero przy wyjściu z pokoju odwróciła na chwilę głowę, żeby puścić mi oczko i zniknąć wraz z burzą truskawkowych fal.
Pokręciłam głową, niedowierzając w to co moja przyjaciółka potrafi odstawić.
Ponieważ nie miałam pomysłu co ze sobą zrobić, więc postanowiłam przygotować śniadanie dla reszty śpiochów.
***
- Śniadanie!
Po całym domu roznosił się zapach smażonych jajek i kiełbasek. To wystarczyło, żeby wszyscy w natychmiastowym tempie zbiegli do jadalni.
- Hej.- usłyszałam głęboki głos, gdzieś za sobą i o mamo, moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
Odwróciłam się z jak najładniejszym uśmiechem, na jaki mnie było stać.
- Wszystko dobrze?- zapytał brunet przyglądając mi się badawczo.
- Jasne.- uśmiechnęłam się jeszcze mocniej (o ile to było możliwe) i zaprosiłam go gestem ręki do stołu, zaciągając się jego boskimi perfumami i patrząc na ten apetyczny tyłeczek, który mogłabym...
Ogarnij się dziewczyno.
Postanowiłam chociaż raz posłuchać mojej podświadomości i starałam się nie patrzeć na to, jak Justin wygląda w tym pieprzonym podkoszulku...
***
- Mój boże, kobieto zostań moją żoną.- jęknął Bruce i ponownie wsadził sobie do buzi porcję jajecznicy.
- Nie zapominaj, że ja tu jestem.- odezwała się dziewczyna siedząca po prawej stronie chłopaka.
- No właśnie.- usłyszałam głos gdzieś za sobą.- Poza tym ona jest moja. Prawda skarbie?
Josh oparł ramiona ja moim krześle i zbliżył swoją twarz do mojej, czekając na całusa, jednak ja miałam inne plany. Odepchnęłam go od siebie i strzepnęłam ręce z oparcia.
- Siadaj.- warknęłam nawet na niego nie patrząc.
W tym samym czasie Jessica wepchnęła swój łokieć w żebro bruneta i uśmiechnęła się wrednie, kiedy chłopak zaczął się ksztusić.
Chwilę później sytuacja została opanowana, do póki Bruce nie postanowił "dyskretnie" zwrócić się do blondynki.
- Dzisiaj to ty będziesz się ksztusić.- uśmiechnął się triumfalnie widząc jak twarz Jessici przybiera purpurowy kolor.
Wszyscy skrzywili się na to stwierdzenie i odsunęli równocześnie talerze.
- Dziękujemy panu bardzo.- odezwał się Ashton.- Zazwyczaj nie mam nic przeciwko ostrym seksom, ale to już przesada... Żeby to tak przy naszej małej Jasmine...- zacmokał, na co pokazałam mu środkowy palec.
- Sprzątasz naczynia, a potem leć w poszukiwaniu swojego mózgu.- uśmiechnęłam się pięknie i puściłam mu oczko wstając od stołu.- Tylko nie zgub po drodze kutasa, bo jak widać to nim myślisz.
***
Od razu po wejściu do pokoju sięgnęłam po ubrania i żel do mycia.
Weszłam do łazienki i zdjęłam z siebie wczorajsze ubrania.
Dokładnie się umyłam i ubrałam w przygotowane rzeczy.
Na dworze było bardzo ciepło, dlatego zdecydowałam się na krótkie jeansowe spodenki i krótki koronkowy top.
Nałożyłam delikatny, wodoodporny makijaż i gotowa wyszłam z toalety kierując się po telefon, do pokoju.
Na łóżku, w samych bokserkach leżał Josh i przeglądał coś na swoim laptopie.
Przewróciłam oczami i kompletnie go ignorując odłożyłam swoje rzeczy na miejsce sięgając po komórkę.
- Jasmine.- odezwał się cicho, a kiedy nie zareagowałam, powtórzył głośniej.
- Czego chcesz?- warknęłam.
- Coś się stało?- zapytał, a ja w środku się zagotowałam.
- Nie, kurwa, wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Czy...
- Wróciłeś wczoraj tak nawalony, że nic nie pamiętasz.- prychnęłam mierząc go pogardliwym spojrzeniem.
- Czy ja...
- Nie chce o tym rozmawiać.- westchnęłam próbując uspokoić emocje.- Nie mamy już o czym rozmawiać.
- Jasmine, cokolwiek zrobiłem, przepraszam.- podszedł do mnie kładąc swoje ręce na moich biodrach.- To się więcej nie powtórzy.
- Zostaw mnie Josh.- powiedziałam cicho.- Najlepiej będzie, jeśli to się skończy...
Nie miałam odwagi spojrzeć w jego oczy, więc łapiąc za torebkę, zbiegłam na dół i wyszłam z domku idąc w kierunku plaży.
***
Ciepły piasek przelatywał między moimi palcami.
Siedziałam na tym leżaku już chyba godzinę i w zasadzie nawet nie myślałam.
Właściwie to siedziałam i przerzucałam piasek z jednej ręki do drugiej.
Nagle poczułam jak ktoś kładzie mi zimne ręce na ramionach.
Wzdrygnęłam się i gwałtownie odwróciłam głową spotykając się z uśmiechniętą twarzą Justina.
- Co robisz?- zapytał wciąż uśmiechnięty i usiadł obok mnie.
Spuściłam głowę czując, że robię się czerwona.
To tylko Justin.
To aż Justin!
Odezwij się idiotko, bo jak na razie to tylko się na niego gapisz.
- Nic.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- A ty?
- Szukam cię.- spojrzałam na niego oczekując wyjaśnień.- Wszyscy cię szukamy, martwili się o ciebie.
Pokiwałam głową i spojrzałam na czystą taflę jeziora.
Siedzieliśmy przez chwile nie odzywając się do siebie.
- Wracamy, napewno na nas czekają.- zarządził nie pytając mnie o zdanie. Wstał z leżaka podając mi swoją dłoń. Kiedy postanowiłam skorzystać z jego pomocy, przeszedł mnie dziwny dreszcz, jednak go zignorowałam i idąc obok siebie weszliśmy na ścieżkę.
Usłyszałam jak mój telefon wydaje z siebie dźwięk otrzymanej wiadomości.
Na ekranie wyświetlił mi się numer Rey.
Rey
Co z tobą mała kurwo?!
- Kto to?- zapytał Justin zaglądając mi przez ramię.
- Rey. Pyta, czy wszystko dobrze.- skłamałam uśmiechając się, tak żeby wyszło wiarygodnie tylko.
Chłopak wyrwał mój telefon i odczytał wiadomość na głos.
- Rey umie o ciebie zadbać.- zaśmiał się.- Już widzę jej minę, kiedy dowie się, że pieprzyliśmy się na pomoście.
Momentalnie zbladłam i spojrzałam na niego wystraszona.
- Że my co?- zapytałam chcąc się upewnić czy dobrze usłyszałam.
- Pieprzyliśmy się.- uśmiechnął się, jednak tym razem był to uśmiech pewnego siebie dupka.
- Wiesz co ona ze mną zrobi?!- zapytałam przerażona.
- Wiem. Dlatego jej to powiem.- powiedział dumny ze swojego planu.- Jak myślisz, lepiej będzie brzmieć zdanie: Zaliczyłem twoją kumpele na pomoście, czy Nasz seks był najlepszym, co mnie w życiu spotkało.
- Wasz co?!- nie zauważyłam jak dotarliśmy do domku, a teraz było już za późno, bo tuż obok mnie pojawił się mój (ex) chłopak...
***
Dodaje kolejny bo nudzi mi się 😂
Pamiętajcie 💭💥😂👑💕

No Mercy × JBWhere stories live. Discover now