2.What's going on?

52 9 0
                                    

Westchnęłam już chyba dziesiąty raz podczas rozmowy z Casprem, który za wszelką cenę chciał postawić na swoim.
- Innego rozwiązania nie ma Jasmine. Ashton potrzebuje oddzielnego pokoju na swój burdel, ja i Rey mamy wspólny pokój, tak samo jak Bruce i Jessica. Mamy tylko 5 pokoi.
Nie powinnaś mieć z tym problemu. W końcu jesteście z Joshem już prawie dwa lata.- tłumaczył spokojnie.
Potrząsnęłam głową na jego stwierdzenie.
Nawet gdybyśmy byli ze sobą całe życie, to i tak czuła bym się z nim w jednym łóżku nie swojo.
Już miałam coś powiedzieć, kiedy w drzwiach pokoju stanął Josh.
- Coś się stało?- zapytał zakładając ręce na krzyż i opierając się o framugę.
- Nie, Jasmine właśnie miała iść do waszej sypialni się rozpakować.- odpowiedział za mnie Casper.- Prawda, Jasmine?
Dał nacisk na moje imię, choć doskonale zrozumiałam jego aluzje.
- Jasne.- uśmiechnęłam się fałszywie.
Wstałam z krzesła podchodząc do blondyna, który wciąż stał w tym samym miejscu.
- Chodź, kochanie.- złapał mnie za rękę i poprowadził na pięterko.
***
- Co sądzisz o tym, jak mu tam? Jastanie?- zapytał Josh przyglądając mi się, kiedy wypakowywałam ubrania z walizki i kładłam je na półce.
- Justinie.- przewróciłam oczami.- Wydaje się być, ekhm... Fajny.
Ledwo powstrzymałam się od powiedzeniu mu o moich skrytych fantazjach. Z resztą nie tylko moich. Zastanawiam się jak zareagowaliby Casper, Bruce lub co najgorsze Josh, gdyby usłyszeli o tym jak po cichu wzdychamy na widok Justina.
- A ty, co myślisz?- starałam się odwrócić jego uwagę od moich rumieńców, które pojawiły się podczas rozmyślania o przystojnym brunecie.
- Jest zbyt pewny siebie.- wzruszył ramionami, ciągle dokładnie mnie obserwując.- Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?
- Tak.- zapewniłam go, przekrzywiając głowę tak, żeby włosy przykryły moje zaczerwienione policzki.
- Pójdę do chłopaków na plażę.- odezwał się po chwili ciszy.
Zatrzymał się w drodze do drzwi i przyciągnął mnie do siebie. Pochylił z zamiarem pocałowałam mnie, jednak odwróciłam głowę tak, że jego usta wylądowały na moim policzku.
Zmarszył brwi spoglądając na mnie dziwnie.
- Jak skończysz, przyjdź do nas, kochanie.
Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się sztucznie, a kiedy wyszedł z pokoju, opadłam na miękkie łóżko.
Może się położę, krótki odpoczynek dobrze mi zrobi...
***
Poczułam jak ktoś składa mokre pocałunki na mojej szyi, a chwilę później czyjaś dłoń znalazła się na moim biodrze.
Momentalnie otworzyłam oczy, kiedy dłoń skierowała się w stronę mojego wrażliwego miejsca.
- Kochanie...- usłyszałam cichy pomruk przy moim uchu.
- Jesteś pijany, Josh.- stwierdziłam czując zapach alkoholu i odsunęłam się od niego, jednak on znowu przyciągnął mnie do siebie, tym razem, tak że wylądowałam centralnie na nim.
- Może troszeczkę.- zachichotał i ścisnął chaotycznie mój pośladek.
- Zostaw.- warknęłam zrzucając jego rękę.
- Oj, nie daj się prosić.- jego ręka wróciła w to samo miejsce, pod moje legginsy.
- Czego nie zrozumiałeś w słowie zostaw?- podparłam się na łokciach, próbując wydostać się z jego ramion, ale na marne.
- Wszystkiego.- warknął zdenerwowany, a ja poczułam jak jego twardy wzwód wbił się w moje biodro, na co syknęłam z odrazą.
Spróbowałam przetoczyć się na drugi kraniec łóżka, ale niestety udało mi się tylko poruszyć gwałtownie, jeszcze bardziej go pobudzając.
- Rób tak dalej kochanie.- syknął.
- Josh, opanuj się.- uderzyłam ręką w jego klatkę piersiową.
Nie odpowiedział mi, tylko obrócił nas tak, że to teraz on leżał na mnie wgniatając mnie w materac.
Złapał moje ręce w jedną ze swoich dłoni i wstał z łóżka ciągnąc mnie za sobą. Pociągnął mnie na ziemię nie puszczając moich rąk.
Sparaliżowana patrzyłam jak rozpina rozporek, a kiedy wreszcie to zrobił, ściągnął spodnie aż do kostek pozbywając się również bokserek.
Jego męskość, której w prawdziwym znaczeniu tego słowa zapewne nie miał, uderzyła o jego brzuch i znalazła się na wysokości mojej twarzy.
Przełknęłam głośno ślinę nie odzywając się.
- Na co czekasz?- warknął wypychając swoje biodra w moją stronę.
Przerażona nie odważyłam się podnieść wzroku i w momencie, w którym wzięłam go w dłoń, moja maska niezależnej kobiety zniknęła, a zastąpiła ją maska odrazy, którą o dziwo, w tamtym momencie nie darzyłam górującego nade mną mężczyzny, ale samą siebie.
***
Przez całą noc nie zmrużyłam oka, bo wydarzenia z poprzedniego dnia mi na to nie pozwalały, a dodatkowo Josh ciągle spał na moich piersiach nie pozwalając mi się ruszyć nawet o milimetr.
Dlatego też wykorzystałam okazję kiedy odwrócił się do mnie tyłem, dając mi tym samym możliwość ucieczki.
Zapukałam cicho w drzwi pokoju Caspra i Rey.
Nikt mi nie odpowiedział, dlatego weszłam po cichu do sypialni.
Na łóżku zobaczyłam jedynie chrapiącego Caspra, więc wycofałam się na korytarz i zeszłam po schodach na dół z nadzieją, że tam znajdę przyjaciółkę.
Zastałam ją w kuchni z kubkiem kawy w ręce. Na dźwięk moich kroków podniosła wzrok znad ekranu laptopa, który stał na stoliczku i uśmiechnęła się promiennie.
Tak szybko jak jej uśmiech się pojawił, tak samo szybko zniknął.
- Co się dzieje, Jasmine?- zapytała zmartwiona.
- A wygląda jakby coś się działo?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie podchodząc do stojącego na blacie ekspresu.
- Masz bardzo czerwone oczy. Płakałaś?
Odwróciłam się w jej stronę i poprostu wtuliłam się w nią zalewając jej koszulę nocną łzami.
- Ciii.- uciszała mnie, gładząc pocieszająco moje plecy.- Opowiesz mi co się stało?
Wytarłam oczy w rękaw bluzki, którą miałam wczoraj na sobie i pokiwałam twierdząco głową.
Zaprowadziła mnie do salonu siadając obok mnie na kanapie i podała mi kubek dopiero co zaparzonej kawy.
Opowiedziałam jej wszystko, zużywając przy tym całe pudełko chusteczek.
Dziewczyna poderwała się gwałtownie prawie wylewając na siebie zawartość swojego kubka.
- Zabije gnoja.- wycedziła i ruszyła twardym krokiem do pokoju, w którym spał blondyn.
- Zaczekaj.- złapałam ją za rękę.- Sama mu to powiem.
- Jesteś pewna?- mruknęła podejrzliwie, ciągle gotowa do ataku.
- Tak.- na dodatkowe potwierdzenie kiwnęłam mocno głową.- Powiem mu dzisiaj, że...
- Że co?- usłyszałam na sobą męski głos.
Rey przęłknęła gorzko ślinę.
- Koniec z nami.- wyszeptała robiąc krok w moją stronę i przytulając sie do mojego ramienia.
***
I jak wam się podoba polsacik? 😏😌
Czekam na gwiazdki i komentarze. 👉💭💥😏😂
Do następnego 💞





No Mercy × JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz