Weszłam do jakiegoś budynku. Był ogromny nigdy wcześniej go nie widziałam w środku. Był to Zamek Posiedzeń czyli wszyscy ważni ludzie. Którzy coś znaczyli, mianowicie byli urzędnikami. Ktorych zesłalo sie tu za kare. Ale nie zawsze poniewaz u nas w naszsgo dystryjtu tez wywodzili się dobrzy oraz bogaci ludzie. Najczęściej jednak pracowali tu ludzie dużo większej wagi niż my.
Nasza trojka stała w jakiejś sali podczas gdy Burmistrz rozmawiał z kobietą, która nieświadomie wydała na nas karę smierci. Nie wiedziałam o czym myśleć więc postanowiłam popatrzeć na moich przeciwników.
Moje zainteresowanie przejął Peeta wydaje sie być zrospaczony ale nie okazuje tego. Jednocześnie jest zaskoczony. Widzę jak patrzy na Katniss. W jego oczach kryje się strach, rozpacz i troska. Od zawsze wiedziałam, że coś do niej czuje. Ale zawsze tego nie okazywał. Zawsze pozostawał skrytym w sobie chłopakiem.
Później mój wzrok przeszedł na Katniss. Była bliska łez ale je tamowała. W przeciwieństwie do Peety w jej oczach widziałam, strach, rozpacz oraz troskę lecz nie o niego tylko o rodzinę. Z tego co mi wiadomo jest głównym dostarczycielem żywności w domu po jej odejściu jest opcja że matka i siostra sobie nie poradzą. Słyszałam kiedyś, o jej historii straciła ojca gdy miała zaledwie dwanaście lat i wszystkie obowiązki spadły na nią. Nigdy szczerze nie słyszałam jak dała sobie radę. Ale przypuszczam, że za pomocą Gale'a. Dziewczyna w szkole byla całkiem skryta więc teraz raczej tez taka będzie.
Po wyparzeniu wszystgo w niej moj wzrok poszedł na Natana. O dziwo gdy przekreciłam głowę on tez na mnie patrzył. Nasz wzrok spotkał się, przez chwilę nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Na co on sie uśmiechnął, a ja szybko oderwał wzrok. Teraz patrzyłam na lustro, w którym odbijała się cała jego postać. Jego oczy wlepione były w tył moich pleców. Po chwili wzrok skierował ku swojemu przyjacielowi. Nareszcie moglam sie odwrócić i odczytać jego emocje z zachowania oraz wygladu. Dosyć spokojnie stał. Wyglądał jakby się z tego cieszył. W oczach jednak zauważyłam strach, troskę i tą nieszczęsna radość. Włosy były przylepienie do karku od potu. Patrząc na niego wiedziałam, że szybko i bez zastanowienia go zabije. Nie stanowił dla mnie żadnego problemu.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos dobrze znany mi Burmistrza. Okazało się, że moje chwilowe zajęcie, które wydawało się trwać wieki, zajęło raptem mniej niż dziesięć minut. Po chwili mężczyzna zaprowadził każdego z nas do osobnego pokoju pewnie na spotkanie i pożegnanie z rodziną i bliskimi.
Weszłam do pokoju. Do okoła był wypełniony białą ścianą, a dokladnie pięcioma z sufintem oraz podłogą. Na której znajdowała sie. Długa, czarna kanapa, średniej wielkości stół oraz trzy krzesełka. Nic wiecej poza tym.
Usiadłam na wielkiej kanapie. Po chwili drzwi odsunęły się szybko. W drzwiach stała moja mama ledwo trzymająca się na nogach. Z jej oczu płynęły strumienie łez, czarny tusz który zawsze nakładała na specjalne okazje teraz rozlany jest po rozpalonych policzkach. Kobieta w biegu rzuciła się na mnie przytulac mnie. Odwzajemniam to bo to moze być ostatnia rzecz jaką doświadczenie.
- Kochanie... czemu ?- Zapytała patrząc na moją twarz. Jakby w jedym momencie chciała dokladnie zapamiętać mój wygląd.
- Jesli mogłabym to zrobić dla brata zrobilabym to jeszcze raz.- Tylko tyle mogłam powiedzieć wszystko co miałam w sobie kazało mi to zrobić chociaz nie wiem po co.
- Jesteś najwspanialszą córką.- Powiedział mój tata wchodząc i przytulając.
- Kocham was!- Krzyknęłam i jednocześnie przytuliłam oboje rodziców.
- Dasz rade musisz! Wygrasz to!- Krzyknęła moja mama na pożegnanie i mnie przytulila. Syraznicy pokoju wyciągnęli ją z tego miejsca gdy płakała. Czemu tak krótko myślę. Przecież jest cala godzina a nie ma na pewni do mnie wiecej ludzi.
Po chwili do pokoju wyszedł Lukas. Na jego twarzy malowała sie złość. Czyżby był na mnie zły ?
- Po co to zrobiłaś ?- Zapytał spokojnym miękkim glosem. Który był przesączony troską braterską.
- Ty masz rodzinę, niedługo własną. Masz dla kogo żyć...- nie skończyłam bo wtedy chłopak podszedł do mnie, a następnie mnie przytulił.
- Też masz dla kogo żyć.- Wyszeptał gdy moje serce pękło. "On się o mnie nadal troszczył"
- Ale nigdy nie będę mieć rodziny takiej jak Ty.
- Dobra dość! Niemożemy sie teraz użalac. Więc potragisz jakoś walczyć ? Czymś ?
- Ym - przez chwilę pomyslałam- Sztylet i noże.
- Dobrze, nie pokazuj tego nikomu. Zrozumiałaś ?!
- Tak.- Do pokoku weszła straż i musiał już iść. Nie chce żeby szedł moze to juz ostatnia okazja żeby go zobaczyć. Łzy same napływają mi do oczu. Przytuliłam go, a on tylko szeptem powiedził.
- W razie czego użyj podstępu...- To jedyne co uslyszałam. Po tym straż wyprowadziła go.
CZYTASZ
Inna Historia
Teen FictionTa historia opiera sie na trylogii Suzanne Collins ,,Igrzyska Śmierci". Lecz opowieść zapowiada sie inaczej. Jesli chcecie poznać inna wersję, moja to zapraszam.